czwartek, 29 grudnia 2011

gdy się narodził i postanowienia noworoczne...

Gdy już wszystko było prawie gotowe, stół nakryty, przebieranie w odświętne ubrania w toku, usiadła na chwilę na kanapie. Jak wspaniale mieć dwie rodziny. Tam pewno też się szykują, spieszą, czekają. Kiedy podzielili się opłatkiem i usiedli do dwóch Wigilii. Wtedy właśnie się narodził. 

Dojrzałam właśnie do tego, że postanowienia noworoczne trzeba podejmować dojrzale. Żadnych tam "będę" "nie będę" wypowiadanych w myślach. Należy usiąść, podzielić życie na części i do każdej z nich coś wypisać, koniecznie z terminem realizacji. Potem często do tej listy zaglądać, a na koniec roku sprawdzić, które przechodzą dalej, a które trzeba zweryfikować. Lecz to nie dla mnie. Nie potrzebuję robić postanowień. Potrzebuję żyć i na bierząco decydować co jest ważne dziś. Jestem szczęśliwa, spełniona w życiu, a to czego mi potrzeba... Przyjdzie. Jeśli rzeczywiście będzie mi potrzebne. 

Być może trochę nieuporządkowane dla Was te myśli. Dla mnie uporządkowane i tym razem to najważniejsze.

czwartek, 22 grudnia 2011

big love

Zwiastun filmu i piosenka przyprawiają o dreszcze. Jeśli tak się teraz kocha i tak się potem śpiewa to gdzie podziała się prawdziwa miłość?





poniedziałek, 19 grudnia 2011

kobieta dziewiętnastowieczna

Dba o ognisko domowe, sprząta, pierze, gotuje. Ma chwilkę dla siebie. Musi zaoszczędzić, żeby kupić mężowi prezent czy zabrać go na randkę. Mąż rano pyta - masz pieniądze? No to już wiem, że sobie poradzisz. Idzie na spacer, na zakupy, do biblioteki. Dobrze jej z tym. Z jednej strony chciałaby sama zarobić na przysłowiowe waciki, a z drugiej... Nie będzie jej się już tak chciało jak pójdzie do pracy. No ale taka kolej rzeczy, trzeba szukać... :)

wtorek, 13 grudnia 2011

na własnej skórze i myśli ulotne...

Na reszcie na własnej skórze można poznać pojęcia poznane na wykładach: miłość oblubieńcza, oddanie, zjednoczenie, pragnienie... Do ideału czasem daleko, lecz przed nami jeszcze 49 lat i niespełna 8 miesięcy by dostać medal za długoletnie pożycie małżeńskie ;) a wtedy może będziemy potrafić ;) a tymczasem jak będziemy odliczać w tył to będzie łatwiej? 

Czasem słowa zapisane w pamięci przekształcają się w myśli ulotne, tracą pierwsze wrażenie, nabierają drugiego. Takie małe muzyczne przesłanie chyba warte zastanowienia ;) Nie trać czasu, nie narzekaj... :)


wtorek, 6 grudnia 2011

Kawałek metalu i kolorowej wstążki...

Jakiś czas temu Król z pomocą Hufca wojsk sprzymierzonych został zgłoszony do odznaczenia, jednego z wielu, jakie nadaje mieszkańcom kraju między Odrą a Bugiem miłościwie nam wszystkim panujący Bronisław Komorowski. Od wypełnienia dokumentów dni stały się krótsze, chłodniejsze, a Król i Królowa, pochłonięci codziennymi sprawami zapomnieli o całej sprawie. Aż nagle w czwartek 1 dnia grudnia, gdy Król jak codziennie pochłonięty był zapewnianiem środków pieniężnych herbacianemu królestwu, a Królowa przygotowywała się na przyjęcie koronowanych głów królestwa kawowego nadbiegł herold i oznajmił, co następuje: "Paweł, własnie się dowiedzieliśmy, Prezydent odznacza cię brązowym krzyżem zasługi. Ceremonia wręczenia odznaczeń w sobotę, na zjeździe ZHP. Jedziesz? Musimy szybko dać odpowiedź". Po krótkiej naradzie, Król z żalem poprosił Królową o odwołanie wizyty gości z północy. Następnie, w wyznaczonym czasie razem z Królową zjawił się w Warszawie, gdzie ubrany w swój mundur stanął w szeregu z innymi odznaczonymi (a przy okazji spotkał dawnych znajomych, z których każdego w przenośni, a jednego dosłownie nazywa bratem). Po ceremonii zjazd toczył się dalej, delegaci obradowali, a Król i Królowa spotkali się z rodziną, (a także z panią Karową), by w niedzielę wrócić do zamku.

czwartek, 1 grudnia 2011

czasu mi trzeba...


W komentarzu u Leszka napisałam : "czasu mi trzeba na te dziwne czasy..." dopiero po Jego odpowiedzi zorientowałam się, że tam jest "śmiechu mi trzeba na te dziwne czasy.." Fakt śmiechu mi trzeba, żeby się nie poddać, nie załamać, nie dać zrobić na szaro. Ale wiecie co? Czasu mi trzeba na te dziwne czasy... Czasu by się nie spieszyć, by się zastanowić, czasu na to co ważne, dystansu do rzeczywistości, a także do tego czego nie mogę zmienić. Czasu mi trzeba w życiu osobistym i czasu mi trzeba w życiu społecznym. Czyżby podświadome skojarzenie na początek adwentu i postanowienie się robi samo...??

poniedziałek, 28 listopada 2011

kolejne odwiedziny...

:)))))))))))))))))))) bardzo udane, miłe i pełne niespodzianek - tych ładnych, miłych i tych trudnych acz potrzebnych. Książe Brat z Księżną Bratową ;) wspaniały duet zaszczycał nas swoją nieco poczłonkowaną obecnością od czwartku. Byli też Królowa Matka i Król Ojciec, wraz z przepysznymi gołąbkami od Królowej Babci. Witryna w Herbacianym Królestwie się rozrasta, co i rusz przybywa także potrzebnych drobiazgów w komnacie kuchennej. I wiecie co? U nas jest kolorowo! I okazuje się,  że to się podoba! Również niezależnym ekspertom! Hurra! :) p.s. są też gołąbki... a koziołki wciąż mają urok, czy kiedyś się znudzą? oby nie!

niedziela, 20 listopada 2011

jps

Jak przypodobasz się

W ile wstążek swe konie wystroisz
Skąd skradniesz złoty wers
Lub melodię urody jej godną
I zgiełki i cisze w proporcjach złotych skąd



Jak przypodobasz się
Jak to serce leniwe pobudzisz
W co przyobleczesz się
Czyje stroje na kości narzucisz
Sławę, dystynkcję z klapy czyjej



Jak przypodobasz się
Czym żarłoczną jaskinię wypełnisz
Czyj napniesz nocą łuk
Czyją strzałę w jej centrum umieścisz



Uciekaj
Uciekaj
Uciekaj
Uciekaj


Ciąg dalszy zasłuchania w płytę. Dlaczego usilnie staramy się wszystkim przypodobać? Śmiejemy się ze wszystkich dowcipów, nawet gdy obrażają nasze uczucia religijne. Dlaczego boimy się przyznać, że jesteśmy wyjątkowi, nie robimy czegoś tylko dlatego, że tak robią inni. Dlaczego nie jesteśmy asertywni, boimy się odrzucenia przez "nieprawdziwych". Dlaczego palimy, pijemy wódkę, przeklinamy, dlaczego lecimy na czerwonym? Dlaczego się boimy? Dlaczego ubieramy się w to co modne? Dlaczego w niedzielę nie idziemy do Kościoła, a w piątek jemy mięso? Dlaczego tańczymy w rytm muzyki, która nas nie bawi? Dlaczego chcemy się przypodobać? 

wtorek, 15 listopada 2011

kto nie ma szczęścia w miłości...

W realu jest obecnie loteria, za kupno produktów z gazetki dostaje się losy i można wygrać bony 5,10 i 25 zł lub darmowe zakupy czyli zwrot w bonach zakupów zrobionych danego dnia. Ponieważ Król i Królowa tam właśnie robią zakupy tak było i tym razem. Na koniec otrzymali trzy losy na loterię. Król mówi do Królowej:
  • Ty wrzucaj, ostatnio ciągle coś wygrywasz, ja mam szczęście w miłości to mi się nie uda...
  • a ja to nie mam szczęścia w miłości? jak to możliwe?
  • jeśli wygrasz to ja dziś wieczorem... skręcam szafkę, a jeśli nie...
  • dobra! idę na to!
Tak oto tym sposobem w Herbacianym Królestwie w Królewskiej łazience wisi nowa szafka, w lodówce Królują darmowe zakupy, a Królowa ma szczęście w miłości...Zgodnie z niedzielną Ewangelią, kto ma temu będzie dodane. Chwała Panu!

niedziela, 13 listopada 2011

imieniny ulicy...

Święty Marcin. NIE Świętego Marcina tylko Święty Marcin. W obecnym mieście Króla i Królowej 11 listopada w Święto niepodległości jeszcze jeden powód do świętowania - imieniny ulicy Święty Marcin, na pamiątkę biskupa Marcina uznanego świętym już za życia. Król i Królowa w towarzystwie Królowej Matki, Króla Ojca, Księcia Brata i Księżniczki Siostry wybrali się na pochód św. Marcina. Były bardzo ładne i ciekawe machiny, wielkie kasztanowe ludziki, a nawet syreny, ładna muzyka, św. Marcin na czarnym koniu z całą świtą oraz słynne, bardzo smaczne rogale marcińskie z certyfikatem, do zdobycia tylko w okolicach Święta.
Po oględzinach komnat królewskich, wieczorem przyszedł czas na udział w bardzo udanym koncercie Maleńczuka oraz pięknym pokazie sztucznych ogni. Kolejnego dnia atrakcji też nie brakowało, była Starówka, Koziołki... Kolejna udana wizyta w Herbacianym Królestwie dobiegła końca.

wtorek, 8 listopada 2011

usiąść w Słońcu...

Wstali, zjedli śniadanie. Król się wyszykował i wyszedł. Królowa się jeszcze położyła. Pół godzinki. O jakże to było potrzebne.. Wstała, wykonała poranne czynności gospodarcze. Usiadła w Słońcu... O jak miło. Na zewnątrz zimno, w pałacu cieplutko, piękne Słońce zagląda przez okienka. Miło, przytulnie, u siebie, bezpiecznie. 

Drobne marzenia spełniają się w życiu Królowej. Miły wieczór przy lampce wina (lampce= jedyne kieliszki obecne w królestwie, nie nasza wina, że takie duże ;) ) z dobrym filmem, w ramionach Króla. Czy w domu może być, aż tak przyjemnie. O tak! W pięknym, przytulnym domu, gdzie króluje miłość.

środa, 2 listopada 2011

Oblicza Wszystkich Świętych i coś nie coś

Pierwsze wspólne Wszystkich Świętych Króla i Królowej wraz z Królem Dziadkiem i Królową Babcią w stronach Króla. Pełen wrażeń długi dzień, odwiedzonych pięć cmentarzy, poznanie przodków i wielu historii rodzinnych. Bardzo miłe towarzystwo i nawet smaczne zakończenie dnia. 
Oblicze duchowe było takie, że pierwszy raz uczestniczyłam w procesji na cmentarz z litanią do Wszystkich Świętych. I zrobiło mi się radośnie, że tylu jest orędowników w niebie. 

A coś co się zrobiło samo nie jest Kimś ;) jak to może wyjść zamieszanie jak czyta wiele osób. Każdy rozumie na swój sposób :)

poniedziałek, 31 października 2011

szare jesienne popołudnie

W Herbacianym Królestwie wizyta Królowej Babci i Króla Dziadka. Popołudnie senne zwłaszcza po intensywnym weekendzie Króla i Królowej. Pisanie listy zakupowej i snucie planów na tydzień. Miłe herbaciane rozmowy w już prawie wyremontowanym Królestwie. Pierwszy test kanapy wypadł nadzwyczaj pomyślnie, a reszta? Chyba też... :) Zrobiło się coś co Królowa odkładała na jakieś potem. Samo się zrobiło? ;)

poniedziałek, 24 października 2011

Radio

Jako namiętna słuchaczka radio(zawsze tak mówię choć podobno się odmienia, ale mi się nie podoba), mam prawo wyrazić swoje zdanie. A że ostatnimi czasy słucham wielu stacji radiowych parę słów mi się nasunęło. Dwie z nich ( nie podam nazwy, bo nie chcę urazić ani prezenterów, ani szefów ani właścicieli czy tym bardziej słuchaczy) puszczają tę samą papkę non stop. Może ludzie to lubią, ale ta sama piosenka w przeciągu godziny dwa razy to już przesada. A jednak słucham, czyli coś mnie przyciąga i nawet czasem lubię, wracam, brakuje mi. Kolejna stacja kojarzy mi się z moim Tatą. Lubię ją bo puszcza muzykę oryginalną, lecz także lubiane przez wszystkich nowości. Oni pierwsi puszczają moją kochaną Nosowską, lecz... dużo gadają, a ja wolę muzykę, choć tematy poruszają ważne i ciekawe. Jest jeszcze jedna, słuchałam jej kiedyś na okrągło, poszczają tam z kolei to co lubię i chętnie włączę, lecz tylko czasem bo repertuar znam na pamięć. Słucham też czasem dwóch stacji spokojnych, klasycznych choć tej ciekawszej teraz nie mogę złapać. A moja ulubiona? Zobaczycie link po prawej stronie ;) Zaczęłam słuchać kiedy był weekend z HEY'em. I mi się bardzo spodobała. Puszcza to co lubię i cenię najbardziej, tylko polską muzykę. A do tego prezenterzy na poziomie, bez głupich żartów za to z ciekawymi pomysłami i dobrym poczuciem humoru. Kiedyś łapałam ją w Szczecinie, lecz na jej miejsce wskoczyła inna. Słuchałam tej drugiej przez jakiś czas, ale zmęczyły mnie żarty porannego WFu i tak zapomniałam o tej pierwszej. Po pewnym czasie przypomniałam sobie, że można włączyć radio przez internet. Jaka była moja radość :) Teraz w Poznaniu nadal przez Internet, ale w Szczecinie ma być niebawem w eterze. Mam już swoje ulubione programy, ulubionych prowadzących i grupę znajomych, z którymi świetnie się dyskutuje :) polecam :)

wtorek, 18 października 2011

o je!

Po wspaniałej opowieści Króla, krótka zajawka od Królowej. Mamy kuchnię! Prawdziwą! :) Tak się cieszę, że Wam kawałek pokażę. Pamiętacie pustą ścianę z kafelkiem z Audrey? Teraz ta ściana wygląda całkiem inaczej ;) Zachęcamy do obejrzenia na żywo całego naszego Królestwa :)

czwartek, 13 października 2011

"Kopalnie króla Salomona" (opowieść Króla)

Pewnej soboty Król, mając nadmiar wolnego czasu postanowił wykorzystać nieobecność Królowej i udać się na wielką wyprawę badawczą. O miejscu, do którego zamierzał dotrzeć, krążyły tylko niesprawdzone pogłoski. Przygotował się więc nasz bohater na spotkanie nieznanego, założył sprawdzone, znoszone już nieco ubranie, takież rękawice, wziął głęboki wdech i wyszedł zamku... Uszedł 5 kroków, otworzył drugie drzwi, 10, przed nim ukazał się bezokienny korytarz oświetlany 1 żarówką. Z odwagą szedł dalej, do drzwi na końcu korytarza. Tam owionął go zapach przygody. O ile przygoda lubi perfumy złożone z kurzu, kołyszących się tu i ówdzie pajęczyn i ich pracowitych budowniczych. W pomieszczeniu, podzielonym na poszczególne mniejsze komórki odnalazł tą jedną, której szukał. Otworzył starą kłódkę... Większość znalezionych, skazanych na zapomnienie w mrocznej kopalni niczyich i nieprzydatnych już rzeczy usunął, pozamiatał podłogę i wtedy ujrzał leżące w półmroku na jednej z półek worki. Podszedł, by obejrzeć znalezisko. Tak, w środku były one, nie mylił się. Oszacował ich ilość, wziął jedną sztukę (jako próbkę złoża) i z miną zwycięzcy wrócił do zamku. Tam spotkał Królową, i pokazując znalezisko spytał: podoba ci się taka torebka? (a była to dobra, mocna biała reklamówka z zajączkami wielkanocnymi i podpisem "wesołych świąt"). Królowa spojrzała, odrzekła: tak, może być. Król uśmiechnął się, po czym oświadczył: W takim razie powiem ci, że przy oszczędnej eksploatacji starczy nam ich na jakieś 700 lat... Król uznał całą wyprawę za udaną, oficjalnie przyłączając do Herbacianego Królestwa mroczną kopalnię reklamówek, zwaną dalej "piwnicą".

poniedziałek, 10 października 2011

niech żyje wolność!

Król i Królowa postanowili raz w miesiącu zorganizować randkę małżeńską. Tym razem wypadło na Królową, która to zabrała Króla do teatru. Lecz i Król stanął na wysokości zadania - Królowa dostała przepiękne kwiaty! Oj cudne! :) Sztuka w Teatrze Nowym -  Don Juan - okazała się bardzo ciekawa, pouczająca i ładnie zrobiona, miło było popatrzeć i nawet się pośmiać.
Co ma do tego wolność? Król i Królowa uczestniczyli też w akademickich rekolekcjach na dobry początek gdyż w naszej parafii działa dość prężne duszpasterstwo akademickie. No i było o wolności. Przypomniałam sobie dlaczego lubię piosenkę "Niech żyje wolność". Otóż. Bóg zawarł Przymierze z ludem wybranym, ale dopiero wtedy kiedy go "wyzwolił". Tak samo Przymierze Małżeńskie może zawrzeć tylko jeden wolny człowiek z drugim wolnym człowiekiem. A zatem przekora weselna przy piosence " niech żyje wolność" nie jest wcale potrzebna. Bo wolność jaka pozwoliła dwojgu ludziom zawrzeć związek małżeński nie jest zniewoleniem! 

piątek, 7 października 2011

dla Króla ;)

Najbardziej pozytywna z nowej płyty. Dla mnie wyraźnie z podtekstem... ;) Nie będzie mojej interpretacji. Chcę tylko zostawić Wam pozytywne wrażenie...
Tam gdzie wślizguje się źdźbłem,
Złotym, ostatnim (pole, blask)
Tam gdzie pasą się mgły,
O poranku (rosa lśni)
Tam gdzie leżę cicho na wznak,
Tam ślizga się po mnie wiatr.
Łopatki znaczą w mchu ślad
Porzuć miasto i chodź!

Musisz tu przyjść, musisz tu przyjść.

Czuję, że idziesz, szeleszczą liście, gałęzie skrzypią,
Oddycham szybciej.
Czuję, że idziesz, opady szyszek, w skroniach dudnienie.


środa, 5 października 2011

pani Kasiu dlaczego?

Nowa płyta Kasi Nosowskiej. Pierwsze wrażenie - bardzo mroczna. I pierwsze pytanie - pani Kasiu dlaczego? Chyba nie masz Kasiu takiego życia? Ale Kasia Nosowska jest artystką najwyższej klasy więc trzeba szukać dalej. Bunt? Zbyt dojrzała. karykatura dzisiejszego świata? Może. Na drugie wrażenie przyjdzie pora jak jeszcze posłucham. Tymczasem teledysk. Wrażliwych ostrzegam. Ale na pewno jest w tym artyzm. Choć czasem ciężko od razu zrozumieć. A może nie zrozumieć, co przyswoić? Pogodzić się? 

niedziela, 2 października 2011

pierwszy weekend...

w Herbacianym Królestwie. Król i Królowa spędzili swój pierwszy weekend we własnym Królestwie. Sobota jak to sobota była pracowita, ale za to niedziela... Coś wspaniałego! Królowa uwielbia niedziele. Doszło kilka kolejnych powodów by ją lubić. W tym spacer po starym mieście ( mamy miasto z rynkiem? i nie pakują na nim samochody? i takie piękne kamienice? ) nie mogła się nadziwić Królowa, a dziedziniec zamku, no witajcie w naszej bajce jakby to ktoś powiedział. I inne atrakcje niedzieli o których to tylko wiadomo Królowi i Królowej. Na koniec obiecane rozwiązanie zagadki, oto śniadanie u Tiffani'ego na ścianie ;)
Kto by się spodziewał? ;)

środa, 28 września 2011

śniadanie u Tiffaniego na ścianie...

Jest widok na to, że kuchnia niebawem będzie prawdziwie funkcjonalna. Prawie już powstała zasadnicza ściana, na której będzie większość sprzętu i szafek. A tytuł postu? Tajemnica do odkrycia na miejscu :) 
Bezrobotna Królowa ma pracę na pełen etat, szukanie pracy. Lecz nie zamienia się w kurę domową, wszak umiejscowienie Herbacianego Królestwa pozwala na uczestniczenie w wielu rozrywkach naukowych i kulturalnych. A Hilgers był, a jakże! A jak mówił! a jak blisko Królowa miała!
Pracujący Król ma jeszcze siłę i chęci spełniać obowiązki domowe. Wspaniale. Pochwała publiczna ;) 
Herbatki wieczornej czas zacząć...

środa, 21 września 2011

na żywo

KP - Król Paweł
KA - Królowa Agata
D - dziennikarz

Oto obiecana relacja na żywo:

D: Dzień dobry Wasza Wysokość!
KP: Dzień dobry!
KA: Dzień dobry!
D: Jak się żyje Waszej wysokości?
KP: Wyśmienicie, Królowa wspaniale gotuje, parzy świetną herbatę i... ;)
KA: <śmiech> cudownie! Król wszystko potrafi, z dnia na dzień jest coraz milszy, czulszy, kochańszy...
D: Jak Wam leci czas?
KP i KA: szybko!
D: co dalej?
KP: powoli do przodu, może jakieś książęta, księżniczki...
KA: jeszcze trochę stabilizacji, a potem... zobaczymy... :)
D: poznajecie nowe miasto?
KP: tak
KA: lepiej już się poruszam niż kontrolerzy biletów.
D: tak?
KA: a to już inna historia.
D: Wobec tego dziękuję za rozmowę i do zobaczenia wkrótce.
KP: DziękujeMY.

sobota, 17 września 2011

filmowo

W Herbacianym Królestwie w kinach premiera nowego filmu "Agata i Paweł", a w nim piękne zdjęcia.  Oglądamy, podziwiamy i nie możemy się napatrzeć. Czujemy się jak gwiazdy filmowe. Zdjęcie na płótno zgodnie wybrane, wisieć będzie nad łóżkiem. Mamy już podobno internet w naszym kablu, zatem następna relacja z Herbacianego Królestwa na żywo.

niedziela, 4 września 2011

plac budowy...

w mieszkaniu i w Poznaniu... Jeszcze dobrze nie poznałam drogi z dworca do domu, a tu już przede mną wyzwanie, ponoć zaczyna się remont... i jak ja trafię...? Mój mąż jest bohaterem w naszym domu. Kluczowe meble stoją - kabina prysznicowa, łóżko, szafy i stół z prawdziwego zdarzenia z motylkami ;) Praca wre, postęp niemal geometryczny, czas ucieka w zastraszającym tempie. W weekend Król i Królowa wybrali się popstrykać fotki i zrealizować w końcu sesje ślubną. Udało się niesamowicie, szarganie sukni w polu kukurydzy i na plaży było wyzwaniem, a czas minął bardzo miło, fotograf się poświęcał po kolana w wodzie a Król i Królowa mieli superwycieczkę. Życie kwitnie!

wtorek, 30 sierpnia 2011

z cyklu Król i Królowa przy herbacie...

Herbaciane Królestwo jest prawdziwie herbaciane. Król i Królowa na inaugurację sprowadzili mnóstwo pysznej herbaty z dalekich krajów Świata. Siedzą i piją. Śniadanie herbata, obiad herbata, podwieczorek herbata, kolacja herbata. Przy herbacie rozmowy, żarty, planowanie, marzenia, życie. Życie coraz bardziej normalne, wszystko coraz bardziej na swoim miejscu, drobne niedogodności są niczym w tym pięknym królestwie. I nawet muzyka gra! :)

sobota, 27 sierpnia 2011

na kartonach ale...

swoich :) Król i Królowa pomalowali ściany i podłogę, sami wybrali kolory. Kupili i skręcili meble, sami. Krzyż jest ich i wisi w przez nich wybranym miejscu. Królowa ugotowała obiad, zrobiła zakupy i nikt jej nie mówi, że źle, że nie tak,że nie po czyjejś myśli. Mówi tylko Król - że dobrze :) W herbacianym królestwie jest jeszcze sporo kurzu i bałaganu oraz mnóstwo herbaty. A życie w nim jest piękne i kolorowe. Na razie jeszcze trochę nierealnie i wakacyjnie, lecz to Króla i Królowej własna,prywatna bajka. Niech żyje Król! 

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

One lovely blog award

W pędzie tego wszystkiego co po ślubie, a przed przeprowadzką do zamku, cosik, żebyście nie myśleli, że opuściłam eter. Nominowana przez Agnieszkę wspaniałą, cudowną, jedyną, muszę wziąć udział w zabawie:

Zatem 7 siedem rzeczy o mnie:
  • jestem szczęśliwą, młodą mężatką
  • mam cudownego męża
  • jestem zakochana na zabój
  • mam superteściów i zajefajnego szwagra
  • przeprowadzam się
  • szukam pracy
  • moja siostra zaanektowała mój pokój, boję się otworzyć szafki :D
A nominacje? Nie będzie. Wybaczcie, ale nie chce mi się. Odpoczywam od kompa i oduzależniam się ;)


    środa, 20 lipca 2011

    muzyczne ukojenie

    Jest trochę eustresu, jadłowstręt, zabieganie, załatwianie i radość w tym wszystkim :) Brak czasu na czytanie, chyba, że w podróży, lecz na muzykę czas jest zawsze. Przed wami krótka muzyczna opowieść z inspiracjami ostatnich dni. Czasami zachwycam się tym co smutne, bo w muzyce to prawdziwe arcydzieła.
    Piękny głos Ani, ładna melodia, porywająca, wzruszająca historia, tekst głęboki, współbrzmienie, superrefren! Przysięga jak sakrament... Miłość niesie światło. Jest wybaczenie. Warto! 
    Może być też tak: T.love Na bruku
    Chyba lepiej, choć też ciężko. Zagrożenie dla więzi, jedności. Ale jest wielki optymizm. No i rock'n'roll. Porywa!
    Potem bywa, że przyjaciółka jest ważniejsza, wszystko rozumie: Nosowska&Przemyk Kochana
    Majstersztyk. Zakochana od pierwszego przesłuchania. Mega artystki.
    A na koniec: De Mono& Dereszowska Jednym zdaniem
    Po każdej burzy przychodzi słońce. Zawsze kiedy miłość jest prawdziwa. Lecz najważniejsze to być blisko kiedy pada deszcz... Kocham Cię!

    poniedziałek, 11 lipca 2011

    nigdy przedtem, nigdy potem


    I wiem, że mogę, wiem, że mogę, choć mam pod skórą coś jakby strach, a mimo tego wiem, że mogę...
    Stresowała się, uczyła, przewidywała różne scenariusze, aż w końcu nastał ten moment. Jeden z ważniejszych życiowych egzaminów. Parę chwil paraliżującego strachu, przekazanie stresu komuś innemu, proste plecy, uśmiech, kilka kroków, poplątany język i zwycięskie wyjście. Wyniki, prezenty, świętowane,horror, kawa... i dalej?
    Staję naprzeciw świata, za chwilę sprawdzę kto ma rację...
    Świat teraz ją zweryfikuje. Rodzina, praca, zdobyta wiedza, nabywanie doświadczenia. Za chwilę również tu się zacznie... Wielkie wyzwania, wszystko nowe w nowym miejscu i nowej rzeczywistości. Czuje się gotowa i wierzę, że daMY radę!

    Nigdy przedtem, nigdy potem. Niektóre rzeczy w życiu trzeba zrobić - ale tylko raz. Wszystko co z rozumem jest dla ludzi. Co na wieczorze panieńskim, na nim zostaje. A teraz już ostatnie naście dni panieństwa i... niech żyje wolność! :)

    piątek, 1 lipca 2011

    górnolotne marzenia

    Skończyłam studia. Niebawem obrona. Zaraz potem zakładam rodzinę. Powinnam mieć pracę, kontrolować wydatki i mieć pomysły na obiady. Zaplanować łykanie kwasu foliowego i zdrowe odżywianie. Mieć racjonalne pomysły, przechodzić tylko na pasach i na zielonym, nie mówić brzydkich słów i pomyśleć jak urządzić wigilię dla całej rodziny oraz zrobić grafik odwiedzin - u nas i przez nas. A mimo to nadal uwielbiam chodzić boso po trawie, przesiadywać godzinami z ulubioną książką, myśleć o nowych ciuszkach, butach, torebkach i wesołym miasteczku. Muszę zrobić puszki na pieniążki - "na wszelki wypadek", "wakacje" i "gucci", a co! Każdemu się coś od życia należy :)

    sobota, 25 czerwca 2011

    37 wsuwek...

    Książe i Księżniczka wybrali się na bal inauguracyjny Królestwa tulipanowo- winnego. Bal z najwyższej półki z wielką klasą, bardzo udany, dopracowany co do najdrobniejszych szczegółów. Król i Królowa - piękni, szczęśliwi, zakochani, gotowi na tworzenie swojego Królestwa od podstaw. Książe i Księżniczka przejęci, z zapałem dyskutowali jak to będzie w ich przypadku. Próba generalna (rzec by można), tańce do białego rana, których nie popsuł nawet ból nóg. Pełen fason, radość, zabawa, szał. Doborowe towarzystwo, powiększona rodzina, spotkania, romowy. Wypróbowane fryzury, paznokcie, układy taneczne. Ostatnie podpatrzone pomysły, ostatnie oczepiny z tej strony. Już tak blisko... Teraz MY :)

    czwartek, 16 czerwca 2011

    zapach ciasta...

    Rozniósł się po domu, rozpanoszył. Podrażnił nosy i wyobraźnię. Jakby to było... Jak to będzie...? Jak prawdziwa strażniczka ogniska domowego będzie piec bo lubi! Bo zapach ciasta tworzy taki niepowtarzalny klimat. Przygotowuje i wkłada w nie całe serce. Bo wie, że lubią je jej najbliżsi. Zastanawia się czasem, jaką by tu zrobić niespodziankę. O tak to jest dobry pomysł! Zapach ciasta...

    piątek, 10 czerwca 2011

    W motyla...

    Czekała na to długi czas. Do tej roli, do tego dnia przygotowywała się długo. Zdobywała potrzebną wiedzę i umiejętności. To nie dzieje się tak nagle, z dnia na dzień. A jednak w końcu się to zauważa. Więcej uwagi dla drobnostek, szczegółów, po prostu dla siebie. Życzliwe uwagi ze strony otoczenia, bliskich. Życzliwe spostrzeżenia, porady. Nabiera znaczenia to co do tej pory go nie miało. Jeszcze jedno spojrzenie za siebie, a tam lustro... co widać? To już prawie kobieta. Jeszcze czegoś brak, ale już tak niewiele...

    sobota, 4 czerwca 2011

    donos

    Z serii - pewnego dnia w Herbacianym Królestwie...

    Książe i Księżniczka wybrali się... Daleko, daleko na koncert. Trzeba było nawet zrobić kanapki i herbatę w termosie (królewską oczywiście...) Koncertów było dwa, przy czym pierwszy lepszy od drugiego. Okazało się, że w bardzo miłym towarzystwie znalazły się taksie osoby jak porywacz, który okazał się bratem i wszyscy znali teksty na pamięć mimo, że nie chcieli się przyznać. I nic nikomu nie przeszkadzało, że każdy słucha innej stacji radiowej. Wyprawę do dalekiego kraju należy uznać za udaną.

    poniedziałek, 30 maja 2011

    małe rzeczy

    Może napisałeś dziś jedną stronę. Może wysłałeś jedno CV. Może zdarzyło się dziś coś małego, ale radosnego. Może zamurowałeś kawałek ściany. Może masz jeden pokój, jeden garnek. Może dopiero coś zaczynasz. Nie narzekaj, że mało. Ciesz się z małych rzeczy bo małe rzeczy tworzą duże. Jeśli umiemy się cieszyć małymi rzeczami to codziennie będziemy szczęśliwi. 
    Muzyczny komentarz. Bo mi się spodobało ;)

    czwartek, 26 maja 2011

    pójdę boso

    I nic co zgromadzę nie będzie miało znaczenia. Proste, wymowne. Podoba mi się. A w dodatku ładna muzyka.


    Jeśli ktoś umie poruszyć temat śmierci to brzmi ładnie. Jak moja kochana Kasia:

    piątek, 20 maja 2011

    jak się wije gniazdko czasem można zderzyć się łebkami...

    Osoby: Książe i Księżniczka, rodzice Księcia
    okoliczności : gruntowny remont miejsca gdzie będzie przeniesione Herbaciane Królestwo
    akcja: kucie, łatanie, sprzątanie, usuwanie
    scena: utylizacja niepotrzebnego przedmiotu
    braki: dialog
    rezultat: chwilowe zamieszanie
    wnioski: trzeba rozmawiać

    Czasem dla kogoś coś jest oczywiste. Czasem nie zdążysz zapytać. Nie zawsze czytasz drugiej osobie w myślach. Gdy razem coś robicie to pamiętaj: RAZEM nie OSOBNO. Choćby to była drobnostka - WARTO ROZMAWIAĆ ;) p.s. ktoś by dodał kask ochronny, ale aż tak źle nie było ;)

    niedziela, 15 maja 2011

    w innym świetle...

    Ujrzała Go... w innym świetle. A już myślała, że nic jej nie zaskoczy. Czas zmienić myślenie bo od tej pory będzie coraz więcej zaskoczeń. Wciąż nowa rzeczywistość, dynamiczna, siłą rzeczy zmienna, zaskakująca i ... bardzo przyjemna. Oczami wyobraźni zobaczyła ich przyszłość w tym miejscu, meble, ściany, kolory, wszystko czego jeszcze nie ma, ale jest coraz bliżej. Zobaczyła ich wspólne życie tak inne od tego do tej pory. Inne, ekscytujące, tajemnicze, na które są gotowi. Zachwyciła się. Zrozumiała czemu nie słodzi kawy i herbaty... A On może pozostawać pod wrażeniem jakie na niej zrobił. 

    Z tej okazji suwaczek na dole strony. Tak dla frajdy. Według zasady mam i ja! A co ;)

    czwartek, 12 maja 2011

    Między czerwienią, a bielą...

    Kobieta zmienną jest i niezdecydowaną... Księżniczka ma czasem tysiąc pomysłów na minutę. Przeszczęśliwa lubi planować i opowiadać, nie znudzi jej się to nigdy. Nie wie tylko jakie kwiaty i w jakim kolorze... Pewno w ostatniej chwili okaże się, że pierwszy pomysł najlepszy...

    Herbacianych spotkań, w herbacianym Królestwie w maju to dopiero początek. Za Książęcą parą pyszne spotkanie makaronowe w gronie wielu pozytywnych. Przed nimi gazetowe czapeczki i igły pociąganie. Czasem też trzeba wybierać co nie jest proste.

    Ich czas powoli się rozkręca, kurczy by na nowo się zacząć.

    poniedziałek, 2 maja 2011

    sezon rozpoczęty

    W pierwszy majowy dzień Książe i Księżniczka w doborowym towarzystwie wybrali się do Księstwa Głębokie na grill. Zjawiło się tam z nimi doborowe towarzystwo, jedni na chwilkę inni na dłużej, a najmłodsi byli najbardziej wytrwali. Była piłka, skakanka, szlachetne trunki, kiełbasa, kaszanka i ...porzeczkowy. Nie obyło się bez trójgarbnych wielbłądów i dwugłowych smoków, a takżę długich dystansów pieszo - rowerowo - biegających. Nie było słychać głosów niezadowolenia. A jak ktoś był tam gdzie padał deszcz - niech żałuje. Ale to już inna historia ;)

    sobota, 30 kwietnia 2011

    piszą wszyscy, piszę i ja...

    Choć w trochę inny sposób. Podzielę się z Wami fragmentami felietonu napisanego z okazji 6 rocznicy śmierci JPII. 
    Jaki jest 6-letni człowiek? Co potrafi? Do czego jest zdolny?
    • umie odróżnić dobro i zło
    • czasem potrafi przeprosić
    • rozumie konsekwencje własnych działań, ale niekoniecznie potrafi się oprzeć pokusie
    • lubi się wykazać, lubi pochwały
    • chce być samodzielny, lubi wyzwania
    • próbuje uzasadnić swoje decyzje
    • chce przynależeć do grupy
    • potrafi pracować, ale musi widzieć wymierne efekty
    • umie słuchać i skupić się około 15 min.
    A co dla 6-latka stanowi trudność?
    • zauważanie potrzeb innych
    • współdziałanie
    • woli skłamać niż przyznać się do błędu, nie umie przegrywać
    Agnieszka Porzezińska, Familia 4 (2011)
    My sześcioletnie dzieci osierocone przez naszego Ojca. Jak wiele jeszcze pracy przed nami.

    czwartek, 28 kwietnia 2011

    internetowe szaleństwo

    Czasem trzeba trochę poserfować. Poblogować. Pofejsować. Poleniuchować przed kompem. Pooglądać filmiki. Wszystko jest dla ludzi. Trzeba też poczytać tylko dla przyjemności. Posiedzieć, poleżeć, nie myśleć. Nie można narzekać na brak czasu i uzależnienie od marnowania go. Może po prostu trzeba zaakceptować, że w życiu już tak jest. Trzeba brać życie jakim jest. No może trochę starać się zmienić świat choć na odrobinę lepszy niż go zastaliśmy. Takie tam me luźne pisanie w poszukiwaniu weny...

    niedziela, 24 kwietnia 2011

    odsuwam głaz...

    Odsunęła głaz i ujrzała: kłótnie, spory, waśnie, zaszłości z przeszłości, zatwardziałe serca, gniew, złość, niezrozumienie, pretensje. Nie, nie tak miało być. Próbuje jeszcze raz i uśmiecha się przez łzy. Tak! Można! stało się! On zmartwychwstał i wszystko jest jak dawniej, a może nawet lepiej? Uśmiech, radość, szczęście, współpraca. Nie ma krzyku, gniewu, egoizmu. Miłość wygrała. 
    Jezus zwyciężył, to wykonało się, szatan pokonany Jezus złamał śmierci moc, Jezus jest Panem, o Alleluja...
    Odsuwasz głaz i co widzisz? Życzę Wam, żebyście za pierwszym razem ujrzeli prawdę.


    piątek, 22 kwietnia 2011

    Święta, święta...

    Mówimy "nie lubię świąt bo się trzeba natyrać, a potem rach ciach, wszystko zjedzone i znów bałagan...". Całe to zamieszanie nas denerwuje, kolejki w sklepach, pędzimy, wyprzedzamy się w wyścigu po koszyki, kto więcej kupi, dla kogo nie starczy chleba z makiem. W domach się przekrzykujemy, to jeszcze nie zrobione, tamto... Na pewno z niczym nie zdążymy, na pewno ktoś zauważy jakąś zakurzoną powierzchnię. A tymczasem mamy już Triduum Paschalne, nie mniej ważne od samej Wielkanocy, a może nawet ważniejsze. Bo gdybyśmy w tych całych "przygotowaniach" zatrzymali się na chwilę by świętować, raz że wszystko szło by dużo lepiej i spokojniej, dwa, że mielibyśmy czas by zauważyć o co chodzi. Zapytacie co świętować? Ostatnią wieczerzę? Śmierć na krzyżu? Złożenie do grobu? Jeszcze nie jest za późno. Ubierz się odświętnie, odłóż te gary, szmaty odkurzacze i idź. Czy jesteś gotowy to ujrzeć?

    piątek, 15 kwietnia 2011

    a jednak będzie o butach...

    Szykowała się. Jak zwykle w najważniejszych momentach coś było nie tak. Czas uciekał nieubłagalnie. Już wiedziała, że jest spóźniona. Przez nią razem byli spóźnieni. Tak tego nie lubiła. Przecież ja się nie spóźniam, zawsze jestem za wcześnie i czekam na innych. Tylko, że oni się nie . dowiedzą. Bo tym razem oni czekają. Zniecierpliwieni. Nic innego nie będą wspominać tylko to. Na dodatek wszystko nie gra. Tu się coś odrywa tam odstaje coś nie pasuje. Przecież to było idealnie dopasowane, czemu teraz nie jest. A buty... Masakra... Wreszcie wychodzi. Czas zapomnieć o tym koszmarze. Przecież to najszczęśliwszy dzień w jej dotychczasowym życiu. Nieważne. Niech się  śmieją, degustują, obgadują. Ważny jest on. Ważni są ONI. Ta chwila, ten moment, ten czas. To co nastało po długim oczekiwaniu. Początek. I jeszcze ostatnie spojrzenie, od góry do dołu. Znośnie. I nagle... Paskudne, grube, różowe skarpety cisną w butach... Jak to się stało...?


    Obudziła się. Na szczęście to był sen. Paskudny. Lecz niemożliwy. Na szczęście buty są jak ulał. Koszmar poskromiony. Ciekawe co dalej?

    niedziela, 10 kwietnia 2011

    kolory tęczy...

    W życiu Księcia i Księżniczki wszystko idzie jak należy. Sprawy nie odkładają się na stole kancelarii, nowe pomysły przychodzą im do głów. Wciąż uczą się czegoś nowego o sobie. Nieustannie cieszą się drobiazgami.  Czas między przeszłym, a przyszłym ma barwy tęczy i zapach wiosny. Przyglądają się i dyskutują o innych powstających królestwach, remontują własny zamek. Jest czas bycia razem oraz czas bycia osobno. Czas spacerów oraz czas herbaty. Miłe uzależnienie, najmilsze z możliwych... 

    wtorek, 5 kwietnia 2011

    syndrom maturzysty...

    Wiosna, słońce, uczyć się nie chce. Kończysz już szkołę i myślisz tylko o najdłuższych wakacjach w swoim życiu lub o czekających Cię zmianach, wyzwaniach, planach. Jeśli do tej pory pilnie chodziłeś do szkoły, to korzystasz z tego, że nie musisz nic nadrabiać z ostatnich chwil kiedy jeszcze można pójść na wagary. Jeśli natomiast dużo opuściłeś masz teraz zaległości i nadrabiasz, denerwujesz się kiedy potrzebnego Ci nauczyciela nie ma w szkole.

    W innych chwilach życia też tak bywa. Jesteś pilny, ambitny, odpowiedzialny. Jednak przychodzi potrzeba buntu, może zmęczenia, chęć odpoczynku, odskoczni lub po prostu skorzystania z życia, ostatnich podrygów młodzieńczej wolności, jakiegoś wybryku, czegoś czego potem w tak zwanym "dorosłym" życiu już nie da rady. Bo przecież od pracy nie ma wagarów, a co najwyżej zwolnienie i to nie zawsze możliwe, nie ma też wagarów od wychowywania dzieci, robienia zakupów czy sprzątania. A może to potrzeba zerwania z robieniem czegokolwiek tylko z poczucia obowiązku, z przyzwyczajenia. 

    I tak mamy też Wielki Post. Zrywamy z naszymi przyzwyczajeniami. Rzecz jasna, z tymi złymi, dobre należy pielęgnować. Lecz może czasem wywrócenie wszystkiego do góry nogami, droga pod prąd, początkowo wybrana dla przyjemności, nie jest wcale takie złe? 

    To już niech każdy zdecyduje sam. Jaką drogą, bo nie ma jednej słusznej. Ważne by iść. I by dojść do celu. A cel jest jeden.

    czwartek, 31 marca 2011

    milczenie

    Jest dobre i w odpowiednich warunkach bardzo przyjemne. Bezpieczne, beztroskie, miłe, pełne treści. Ona lubi milczeć z Nim, a On z nią. Nastaje po długich rozmowach, lub po słuchaniu Jego/Jej. Lub po prostu. Czasem w wieczornym zmęczeniu, czasem w zabieganiu codziennego dnia. Bywa terapeutyczne. Pełne bezpieczeństwa, akceptacji i spokoju.
    "Z tobą nawet pomilczeć jakże jest ciekawie..." SDM

    poniedziałek, 28 marca 2011

    po warsztatach...

    Pewnego dnia Książe i Księżniczka na kilka dni opuścili Herbaciane Królestwo i udali się do pobliskiego Królestwa Morskiego. Było tam herbaty pod dostatkiem co umiliło wszystkie spotkania. Rozmawiali, rozmawiali i rozmawiali. Poznali wspaniałe pary z których warto czerpać przykład, słuchali i znów rozmawiali. W pięknych okolicznościach przyrody wybrali się również na piękny, długi, bogaty w wrażenia spacer by ćwiczyć nabyte umiejętności. Wrócili czując się akceptowani i bardzo zadowoleni.

    Dla zainteresowanych i niezainteresowanych - z całego serca polecają rekolekcje dla narzeczonych i weekendy dla małżeństw, bez względu na wiarę i stopień zaangażowania religijności. Przede wszystkim dla samych siebie. Po szczegóły - tutaj.

    czwartek, 24 marca 2011

    ogródek dziergany w podróży...

    Ogródek trzeba pielęgnować, dbać o niego, troszczyć się. Należy podlewać roślinki, wyrywać chwasty, stosować pielęgnację odpowiednio do pory roku.

    Kiedy robimy sweter dbamy by rękawy były odpowiednio długie, wybieramy kolory, które nam się podobają, wyjątkowy, wymarzony splot. Dbamy o to by szło równo, nic się nie pruło. Będzie taki jak go sobie stworzymy.

    Dwoje ludzi idąc przez życie znajduje się w nieustannej podróży. To ciągła praca nad tym by wybierać wciąż nieznane ścieżki, troska o to by nie zabłądzić, wspólny rozwój, pasje, obowiązki, wędrówka przez trudności i przyjemności, poleganie na sobie.

    W tej podróży zawsze przyda się ciepły sweter, a odpoczywa się najlepiej we własnym ogródku, pod drzewem.

    wtorek, 22 marca 2011

    między naleśnikami, a błyskiem złota...

    Lubi spędzać razem dnie. Nawet tak pozornie banalne jak jedzenie naleśników i spacerowanie. A że międzyczasie zadzwoni telefon z bardzo miłą i oczekiwaną wiadomością to tylko powód by jeszcze bardziej się cieszyć. Niby kawałek szlachetnego kruszcu w ładnym kształcie, za ciężko zarobione pieniądze, a jednak cieszy, bardzo cieszy i kusi by założyć i nie zdjąć. Lecz trzeba jeszcze poczekać.  Niech Książe stanie się Królem, a Księżniczka Królową, a wtedy... z dumą będą nosić chwaląc się wyrytym napisem... a jakim? Niech to zostanie w świecie realnym.
    "Rodzina to podstawa społeczeństwa. Kochajmy się!"
    M. Musierowicz, Małomówny i rodzina, zakończenie

    niedziela, 20 marca 2011

    post księżycowy

    Zajrzał w okno. Duży, prawie pełny, srebrzysty - Księżyc. Piękny jest pomyślała. Spoglądanie w gwiazdy kojarzy jej się przyjemnie. Jest wiele rzeczy niepozornych przyjemnie kojarzonych z ... elokwentnym i przystojnym jak Janek, czarującym i wesołym jak Grzesiu, silnym i dowcipnym jak Gustlik...Zabawne, pomyślała - co sprawia, że rzeczy kojarzą nam się pozytywnie. Jesteśmy warunkowani jak Psy Pawłowa, ślinimy się na wspomnienie cytryny. Nie zwiedzie jej jednak ta otoczka. Ten prawie pełny Księżyc jednak jest nadgryziony. Z pozoru doskonały zostawia kawałek na dążenie do doskonałości. Jest znakiem możliwości, że może być jeszcze lepiej. Lepiej w dobrych już relacjach, doskonalej napisane, lepiej w człowieczeństwie, lepiej w osobowości, lepiej z altruizmem, lepiej, wiele tych lepiej w naszym życiu, lecz muszą one być byśmy nie dali się nabrać i nie spoczęli na niewidzialnej ławce stworzonej z odgryzionej partii księżyca. Księżyc jest też marzeniem, symbolem podróży w nieznane, trudno osiągalnej w niełatwych warunkach lecz niezwykłej, tajemniczej pełnej przygód. 
    Księżycowy post o wszystkim i o niczym. Taka Ona.

    czwartek, 17 marca 2011

    moje bezpieczne miejsce...

    Otworzyła duże, drewniane drzwi, przeszła przez krótki, wąski korytarz na końcu którego widać było światło słoneczne i znalazła się tam. Mały ogród, wiosna-lato, ławka, trawa w kolorze soczystej zieleni, czereśnia z niekończącymi się owocami. Słyszała śmiech dzieci beztrosko baraszkujących z Tatą na trawie. Czereśnie miały cudowny, słodki smak, były bardzo soczyste. Chodziła boso po trawie, przyjemnie...  Pachniało słodko. Nieustannie świeciło tam Słońce, nigdy nie było mniej, ani więcej, zawsze 25 stopni. Słychać było śpiew słowika, a może dwóch. Otaczał ich żywopłot z dużymi kwiatami w kolorze fuksji, bronił od wszelkiego zła, nie przepuszczał dźwięków z ulicy. Można było na nią wyjść, ale nie można było z niej wejść. Tam nigdy, niczego się nie bała, nic nie było jej straszne, tam nabywała energii i odwagi na każdy nowy dzień. Czuła spokój, zrozumienie, miłość, było dobrze. Zawsze.

    wtorek, 15 marca 2011

    o przestrzeni...

    Nie ma biurka. Nie ma parapetu. Nie ma łóżka. Biurko młodszej bardziej potrzebne. Już przestała się nawet denerwować, że bałagan. Czasem poprzekłada rzeczy na kupkę by nie przeszkadzały. Parapet. Dotychczas miejsce do trzymania książek i innych bibelotów, czasem kwiatów lecz już nie tylko jej kwiatów. Łóżko. Bo przecież starszej siostry jest wygodniejsze, większe, dostępniejsze. Przestrzeń życiowa. Nawet ta poza domem nie zawsze własna. Z nim łatwo o przestrzeń, o oderwanie od rzeczywistości, od problemów. Czyżby zbyt łatwo? Czyżby egoistycznie? To stan przejściowy. W to wierzy. To wie. Bo przecież najstarsza w rodzeństwie nie umie być egoistką, nie umie dbać tylko o siebie. Lubi czytać. Na szczęście On też lubi.

    poniedziałek, 14 marca 2011

    w domu książek

    Siedziała, czekała, rozmyślała. Mądry jak Hajduk, czarujący jak Pyziak, troskliwy jak Ignacy Borejko, zwariowany jak Dambo, kochający jak Bernard, zapatrzony jak Maciek i wiele innych epitetów jak wielu innych bohaterów. Lubi przestrzeń, lubi wyjść z domu, lubi słońce za oknem przebijające się przez deszcz. Lubi niespodziewane spotkania i kilka miłych słów. Nic nie jest straszne kiedy na przekór wszystkiemu i wszystkim jest się optymistą, tak jak ona. Optymistą pełnym życia, trochę zakręconym z lekką dozą planowania. 

    To marzec, miesiąc marcowania. To zawirowanie w głowie, lekka dezorientacja. Te postanowienia bycia lepszym, częstszego korzystania z humoru. Szła i śpiewała. Lubi kiedy idzie wiosna. I jak nigdy lubi kiedy czas szybko płynie. Bo ona już jest przeniesiona dalej, odlicza, choć tylko w myślach.
    "...ja tak jak Ty tylko jedno mam życzenie, niech zacznie się letnie przesilenie..."
    Lubi kiedy są powody do mruczenia...

    sobota, 12 marca 2011

    teatralnie...

    W pewien ciepły przedwiosenny wieczór w Królestwie Herbacianym miała miejsce rzecz nie taka znów nadzwyczajna, lecz bardzo miła. Książe i Księżniczka w wytwornym towarzystwie Lady I. i Lorda P. a także Lady M. i Lorda K. wybrali się do teatru. Sprawił to zaskakujący, zabawny i nieprzewidziany splot wydarzeń, lecz konsekwencje tej decyzji były nad wyraz przyjemne. Sześcioro wspaniałych przez cały wieczór zaśmiewało się do łez, za co odpowiedzialni byli za równo aktorzy jak też osoby wcześniej nie wspomniane. Oczywiście w towarzystwie tym, amatorów herbaty nie brakowało, co sprawiło, że osoby postronne mogły pomyśleć iż sztuki teatralne trwają teraz znacznie dłużej niż można się spodziewać. Nastrojów tych wzniosłych zburzyć nie była w stanie nawet pewna cukierkowa panna, której w końcu trudno się dziwić. Odświeżywszy swe zasoby kulturalne, z miłymi wspomnieniami w sercach, niewykluczając możliwości podobnych iwentów nasi bohaterowie pożegnali się mówiąc sobie "do zobaczenia".

    czwartek, 10 marca 2011

    wieczorami...

    " Co to oznacza jeśli bez Ciebie świat jest niekompletny? - pomyślała Bebe. - Jeśli dwa dni bez Ciebie to są dwa poranki bez Ciebie, dwa południa bez Ciebie i dwa wieczory bez Ciebie, dwa tysiące osiemset osiemdziesiąt minut bez Ciebie; co to oznacza, jeśli ktoś przez czas tak długi nie jest w stanie wykonać najprostszej czynności użytkowej ani odwrócić myśli od jednego wyłącznie tematu, czy to nie oznacza, że ten ktoś popadł w obsesję?"
    M. Musierowicz, Brulion Bebe B.


    Zna ten stan. Dobrze zna. Pamięta go z wtedy, pamięta go z teraz. Lubi go i nie lubi. Nie lubi pustych wieczorów. Nie lubi swojej własnej prywatnej przestrzeni bez Ciebie. Co z tego, że jej przestrzeń wieczorami w końcu jest wolna, przez nikogo nie zajmowana, spokój i cisza przez nikogo nie zakłócane.

    "...dość mam już pustych dni i świąt, których nie było..." Kancelaria, Zabiorę Cię

    Lubi wieczory zapełnione. Gdy nawet osobno ale obok. Lubi wieczory, które będą. To jej ulubione wieczory. Lubi je od dawna, przeczuwa je choć jeszcze ich nie zna. A może zna? Jest kobietą. Musi je znać. Ma je we krwi. Wie o nich wszystko i nic zarazem. Będą. Lubi je. Lubi wieczory. Te w jej głowie. Wtedy lubi też te obecne. Te lubi bardziej. Ale tamte najbardziej. Lubi wieczory. Lubi wieczory. Wie, że lubi wieczory.

    środa, 9 marca 2011

    opowiem Wam bajkę...

    Pewnego dnia na pograniczu lata i jesieni Kandydat na księcia zaprosił Kandydatkę na księżniczkę w pewne miejsce. Było tam ciemnawo, zimnawo, a jednocześnie przytulnie, kolorowo, nastrojowo i smacznie. Nie spodziewali się oni, że tak miło jest pogawędzić, że tak szybko mija czas. Nie spodziewali się wtedy, że tron Herbacianego Królestwa jest tak blisko i taki dostępny. Nie wiedzieli co jeszcze przed nimi. Wiedzieli jedno. Herbata smakuje radością obecności. Kandydat na księcia był z siebie zadowolony, zapamiętał wiele szczegółów. Przyszła Księżniczka polubiła to miejsce i pozwoliła by jeszcze nie raz tam wracali zawsze wybierając ten sam stolik.  Tak zaczęła się ich przygoda z aromatem słodyczy ukryta w dzbanku rozmaitości. A potem... Kandydat na księcia stał się Księciem To Be, a Przyszła Księżniczka Princess to be. Smaki herbaty się zmieniały od łagodnych zielonych, przez intensywne owocowe, aż do mocnych, czarnych bez cukru. Książe zasługiwał już w pełni na swój tytuł, a i Księżniczka nie miała nic przeciwko temu by wkrótce stać się Królową. Wspólnie snuli marzenia o odkrywaniu kolejnych, nowych smaków herbaty i o tronie w herbacianym królestwie zdobytym miłością, wytrwałością, oczekiwaniem, przezwyciężaniem i doskonaleniem siebie...

    Donosów z Herbacianego Królestwa ciąg dalszy nastąpi.

    wtorek, 8 marca 2011

    na początek...

    Na razie minimalizm. Pewno się jeszcze pobawię, ale kiedy indziej.
    Tymczasem idę zaparzyć herbatę.