niedziela, 4 września 2011

plac budowy...

w mieszkaniu i w Poznaniu... Jeszcze dobrze nie poznałam drogi z dworca do domu, a tu już przede mną wyzwanie, ponoć zaczyna się remont... i jak ja trafię...? Mój mąż jest bohaterem w naszym domu. Kluczowe meble stoją - kabina prysznicowa, łóżko, szafy i stół z prawdziwego zdarzenia z motylkami ;) Praca wre, postęp niemal geometryczny, czas ucieka w zastraszającym tempie. W weekend Król i Królowa wybrali się popstrykać fotki i zrealizować w końcu sesje ślubną. Udało się niesamowicie, szarganie sukni w polu kukurydzy i na plaży było wyzwaniem, a czas minął bardzo miło, fotograf się poświęcał po kolana w wodzie a Król i Królowa mieli superwycieczkę. Życie kwitnie!

3 komentarze:

  1. No to macie wielkie szczęście, że ten remont w postępie geometrycznym - pamiętaj, że nawet jeśli w Twoim odczuciu zacznie się ślimaczyć, to trudno - czasami musi się ślimaczyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na efekt końcowy tego szargania. ;)

    OdpowiedzUsuń