wtorek, 22 kwietnia 2014

kolory

Natknęłam się ostatnio na fragment artykułu w męskim czasopiśmie o kolorach, które wypada nosić i co wypada łączyć ze sobą w jakim wieku. M.in. było tam napisane, że czerwone trampki po 40stce to już tylko Kubie Wojewódzkiemu wpada Hmm… To spowodowało u mnie refleksję, że wiele rzeczy jest względnych i umownych. Stojąc na przystanku w drodze do domu zastanawiałam się kto i dlaczego takie rzeczy „ustanawia”. Utarło się kulturowo, że czarny to żałobny i smutny, niebieski uspokajający, a czerwony wyzywający natomiast żółty oznacza zdradę. Różowy jest dla dziewczynek, najlepiej głupiutkich blondynek, a mężczyzna w różowym to na pewno homoseksualista. Tylko dlaczego? czy nie mogłoby być zupełnie odwrotnie? Co prawda nie jestem w stanie wyobrazić sobie chłopców w różowych sukienkach i dziewczynek z krótkimi włosami, a różowego jako koloru żałoby,  ale gdyby tak było od wieków?

Do czego zmierzam?  Absolutnie nie do rewolucji  i odwrócenia wszystkiego do góry nogami. I nie wkładajcie moich słów do worka z wszystkim co dotyczy prawa naturalnego bo to zupełnie inna bajka. Podoba mi się tak jak jest. Naszła mnie tylko kolejna refleksja nad światem pod tytułem „jak to wszystko jest stworzone” i „jak to się stało, że jest tak i tak”. Tak jak w szkole się zastanawiałam skąd się biorą nazwy rzeczy tak dziwne(wtedy mi się tak wydawało) jak np.  scyzoryk… ;-) 

piątek, 18 kwietnia 2014

tuż tuż...

"W chrześijaństwie nie jest najważniejsza wiara, a miłość"

ks. Piotr w konfesjonale


Ku przemyśleniom tuż przed Wielkanocą...

Radosnego Alleluja!

sobota, 12 kwietnia 2014

kobiece problemy

Żony od wieków zmagać się muszą z problemami. Problemy te często są trudne, niemożliwe do rozwiazania, wręcz niewykonalne. Jednak żony juz dawno wymyśliły sposób jak radzić sobie z przerastającymi je problemami.  A ten sposób to:... MĄŻ. 

To parafraza z Terrego Pratchetta(gdzie chodziło o oficerów i sierżantów), którą usłyszałam dziś od męża gdy szykując się do mycia okien zastanawiałam się co zrobić z firankami, żeby mi nie przeszkadzały i doszłam do wniosku, że trzeba... je zdjąć. Kochanie... pomóż! 

No co się śmiejecie? Coś inaczej niż u Was? 
A przy okazji - firankom przydało się pranie, wszak umyte okna lepie wyglądają z czystymi firankami. A ile było emocji przy wieszaniu! Ale o tym już wiedzą tylko nasze ściany!

środa, 26 lutego 2014

z ostatnich obserwacji

Zastanawia mnie jedna rzecz. Dlaczego w amerykańsko języcznych filmach na heteroseksualne osoby mówi się – straight czyli prosty, normalny. Fakt jest to tłumaczone jako „hetero”, a nie heteroseksualny czyli wskazuje to na słownictwo potoczne i jakby się tak zastanowić to po polsku w języku młodzieżowym też się mówi, że ktoś jest „normalny”. Nie chcę wzbudzić dyskusji nad normalnością i nienormalnością, zdrowiem i chorobą. Zastanowił mnie ten fakt po prostu. Czy ktoś z Was może słyszał to określenie w jeszcze innym języku?


A druga moja bardziej prywatna obserwacja i mała skarga na los. Po co nam „ósemki” czyli tak zwane zęby mądrości? Z tego co się spotkałam z tematem to większość ludzi i tak ma z nimi problemy, bolą jak rosną, albo muszą być wyrywane bo powodują zbyt duże zatłoczenie. Ostatnio u dentysty zrobiono mi panoramiczne (jak to ładnie brzmi) zdjęcie zębów i okazało się, że mam wszystkie ósemki (jeszcze w drodze), i że najprawdopodobniej trzeba będzie je wyrwać. Ach… A mój mężuś co na to? Moja kochana Agatka, taka oszczędna, że chciała jak najwięcej ząbków zmieścić w małej buzi. Ha, ha, ha! J