niedziela, 30 grudnia 2012

po adwencie, po Bożym Narodzeniu, przed Sylwestrem i Nowym Rokiem

Chyba byłam w tym roku wyjątkowo grzeczna. A i adwent musiał minąć nieźle. Dostałam górę prezentów i to w dodatku wszystkie wymarzone. Część z "listu do Mikołaja", część wymarzone, niewypowiedziane, część załatwiłam sama, inne jeszcze w drodze do mnie - więc będzie przedłużona radość - już nie mogę się doczekać by upiec muffinki nie z proszku. 
Boże Narodzenie Król i Królowa spędzili u jednych rodziców, gdyż drudzy wyjechali daleko w świat. Było bardzo miło, przytulnie, ciepło (wewnętrznie i zewnętrznie). Był też wypad na chrzciny dziedzica Królestwa Kawowego. Karmienie Królika z doskoku też się udało. Były też decyzje i postanowienia na czas dalszy i bliższy. Na razie Król z Królową mają nową zabawkę, a później? Się zobaczy ;) 
Królowa pracuje(choć jutro trochę krócej), Król ma jeszcze 2 dni wolnego. 
Dobrze wykorzystajcie ten rok, coby następny był jeszcze wspanialszy!

piątek, 14 grudnia 2012

Adwent

Chwalę sobie studiowanie na Wydziale Teologicznym. Myślę, że miało to duży wpływ na mój rozwój religijny, który według naukowców jest najpóźniejszy - około dwudziestego któregoś roku życia kształtuje się ostatecznie postawa religijna. We wszystkim co mnie spotkało przez 5 lat studiowania były też kolejne adwenty co i rusz inaczej przeżywane. Jutrznia, roraty, rekolekcje, śniadania i dyskusje. To wszystko sprawiło, że każde z moich ostatnich Bożych Narodzeń było inne i w inny sposób dla mnie prywatnie narodził się Jezus. Jedno co dziś szczególnie pamiętam to moment gdy po bardzo ciemnym (pozornie) wewnętrznie adwencie spojrzałam w oczy mojemu tacie przy dzieleniu się opłatkiem. Inne wspomnienie (odtworzone na podstawie starego bloga przy okazji jak onet przeniósł go na nową platformę) to Boże Narodzenie bez mojego, wtedy przyszłego, męża, kiedy czułam, że "domek nie jest w domu". Tym razem adwent pod znakiem zmiany pracy, nowych emocji, stresów, godzin zbyt wczesnych by iść na roraty oraz niemal równocześnie przyjazdu i pobytu Dziadków. Pojutrze trzecia niedziela adwentu co skłoniło mnie do refleksji czy nie zmarnowałam czasu. Czy wywieszenie i odcinanie dzwonków oraz spowiedź to nie za mało? Jednak bilans na dziś jest pozytywny. Odkryłam po co to wszystko było dla mnie  ( bo dla każdego z nas i wszystkich razem jeszcze inne korzyści by można było wyliczyć)- w zmaganiu się z samym sobą i dążeniu do świętości. Trening cierpliwości, wytrwałości, panowania nad sobą, wyrozumiałości i akceptacji niezmienialnego jest w toku. Postęp? 80 procent. Oby tak dalej! Czego i Wam życzę!

poniedziałek, 12 listopada 2012

Do Rycerzy, do Szlachty, do Mieszczan

Czyli najnowsza płyta HEY. To w końcu do kogo? Zamieszczam listę utworów z przekierowaniem do tekstów i subiektywną interpretacją do kogo są kierowane. Zachęcam do wczytania się, choć lepiej do wsłuchania :)

1. Wieliczka - do tych, którzy nie mają czasu dla siebie i pedzą szybciej niż rozwój
2. Co tam? - do pędzących, nie mających czasu na odpoczynek
3. ... że się Kupidyn Tobą interesuje - do mylących miłość z innymi stanami
4. Woda - do tych co duszą emocje w sobie
5. Lilia, kula i cyrkiel - do dzieci
6. Podobno - do narzekających na szarość i powtarzalność
7. Wilk vs. Kot - do tych co nie wiedzą, że nie depcze się miłości
8. Bez chorągwi - do szeroko zamkniętych na wszystko
9. Lot pszczoły nad tymiankiem - do tych co pędzą w wyścigu szcurów
10. Do Rycerzy, do Szlachty, do Mieszczan - do tych co nie znają swojej wartości
11. Z przyczyn technicznych (feat. Gaba Klulka) - do tych co wkładają maski

środa, 24 października 2012

Idealna kura domowa bez ambicji czy Stepfordzka żona?

Zwlekałam z pisaniem notki bo chciałam najpierw przypomnieć sobie film Żony ze Stepford. A to wszystko pod wpływem fragmentów notki Marty i niektórych komentarzy tutaj. Marta zainspirowała mnie do przemyśleń i swego rodzaju odpowiedzi. I mimo, że się nie zgadzamy (prawdopodobnie jeszcze z paroma osobami czytającymi mojego bloga) to takie wymiany zdań, poglądów, odpowiedzi uważam za cenne i budujące. Marta - nie chcę wykazać, że nie masz racji. Chcę spisać parę myśli, które powstały pod wpływem Twojej notki i filmu, który niechcący mi poleciłaś.
Czy gdyby była możliwość to przeprowadziłabym się do filmowego Stepford? czy gdyby w Polsce "kura domowa" była zawodem, zostałabym w domu? Tak. Czy nie mam ambicji? Czy nie mam poczucia własnej wartości? Mam. Filmowe Stepford pokazuje wiele wątków, zwraca uwagę na wiele rzeczy. Piękna sielanka, idylla, utopia, która nie miała prawa się udać. Spełnienie marzeń wielu kobiet o męskich, szczęśliwych mężczyznach i pięknych, kochanych żonach. Można odnieść wrażenie, że to mężczyźni czuli się zagrożeni przez kobiety odnoszące większe sukcesy od nich, jednak okazuje się, że to jedna kobieta chciała stworzyć świat idealny, w którym nie byłoby zdrad, poczucia zagrożenia, walki o byt, prześcigania się, świat, w którym wszyscy byliby szczęśliwi. To nie miało prawa się udać, nie miało racji bytu. Nie wszyscy możemy żyć tak samo. 
A jednak każdy z nas dąży do jakiegoś ideału. Czy jest on do osiągnięcia? Życie pokaże.
Dlaczego dla mnie kusząca jest perspektywa Stepford? Bo gdyby je trochę udoskonalić... Nie nie chciałabym stworzyć takiego miasteczka, ani idealnego świata dla wszystkich. Ale mogłabym przenieść je do własnego domu. Gdyby mój mąż, mądry, inteligentny wykształcony człowiek miał perspektywę zadowalającej go pracy, a ja opłacone składki emerytalne i realną pomoc ze strony Państwa byłabym pierwszą, która by się zgłosiła zostać "Stepfordzką żoną". Nie robotem bez ambicji, emocji i uczuć, ale kochającą żoną i matką, stwarzającą ciepło ogniska domowego, mającą swoje zainteresowania i realizującą je w godzinach kiedy zadowolony mąż wracał by z pracy i najedzony pysznym obiadkiem zostawał z dziećmi  przy cieple kominka. Albo w godzinach kiedy dzieci byłyby w przedszkolu, szkole. Czy nie mam wyższych ambicji, marzeń? Czy to nie płytkie? Czy to moje jedyne oczekiwania od życia? Nie! A dlaczego o tym ciągle piszę? Może to jest dla mnie ważne? 
Dość długi już ten tekst, może będzie początkiem następnej notki o zupełnie innych marzeniach, ambicjach. Może. Może będzie niezrozumiały lub tendencyjny (?). Ale mój! I tyle!

piątek, 12 października 2012

dochodzenie do siebie

Dwa tygodnie bez kompa. Tydzień na L4. Powoli dochodzę do siebie. Zaczynam z zapałem robić to co przez parę dni przychodziło z trudem. I choć za oknem bardzo zimna jesień, to ja się nie poddam. Nie lubię chorować, ale trzeba było swoje w domu odsiedzieć, żeby nie rozchorować się na dobre. Tym bardziej, że nie można było przegapić nadchodzących wydarzeń, zaplanowanych wyjazdów. 
Bez kompa z kolei bo był w naprawie. Były momenty bardzo fajne - rozmowy, gry, krzyżówki. Były trudniejsze - snucie się bo czegoś brak. Cóż chyba jest coś w tym uzależnieniu od komputera, Internetu, a może seriali? I staje mi też przed oczami obrazek z "Odlotu". Skarbonka na podróże, rozbijana w różnych nagłych potrzebach. Ale czyż mimo wszystko nie zapełniamy wciąż naszej wielkiej księgi przygód? Wszak dobrze, że ta skarbonka w ogóle była.
Nadrabiam więc zaległości. Czytam Was, choć nie zawsze skomentuję. Ale jestem :) Cieszycie się? Ja tak! :)

poniedziałek, 24 września 2012

Odnowienie przysięgi małżeńskiej


W weekend Król i Królowa odwiedzili strony rodzinne. W niedzielę Królowa mówi do Króla: a może pójdziemy na mszę jednak tam? I chyba Królowa miała jakieś przeczucie. Bo tam jakoś tak inaczej, nowy proboszcz i okazało się, że zapowiedziane było odnowienie przysięgi małżeńskiej dla małżeństw. Było to związane z pielgrzymką małżeństw i rodzin na Jasną Górę. Nie było aż tak uroczyście z wychodzeniem na środek, odbyło się w ławkach i na zasadzie odpowiedzi na trzy pytania, podobne jak na ślubie, trzymaliśmy się za ręce, patrzyliśmy sobie w oczy. Niezaplanowane, ale miłe.
Choć minął dopiero rok od ślubu Króla i Królowej, to już bardzo dużo wspólnych sekund. Takie odnowienie w każdym momencie jest piękne. Za równo po roku, pięciu, dwudziestu i pięćdziesięciu, a w kościele taka właśnie różnorodność była.

sobota, 8 września 2012

niezbadane są ścieżki Pana

Chciałam się podzielić z Wami dwoma, krótkimi wydarzeniami.

W tej samej poradni, o której w poprzednim poście, jeszcze chwilę przed tamtymi wydarzeniami, a mianowicie przed wejściem. Klucze mam, instrukcję otwierania też, nie było tylko osobistej próby i to był błąd. Stoję, męczę się i nie mogę otworzyć. Dobrze, że  byłam wcześniej bo inaczej klapa na całego. Męczę się i męczę - sięgam do torebki - jeszcze tego brakowało - zapomniałam telefonu - i kto mi teraz pomoże? Co można zrobić w takiej sytuacji? Myśl! Mam! Na pewno pomoże mi jakiś święty! tylko jaki? Wiem, no przecież - św. Piotr! zatem pomóż Piotrze! I co? Idzie sobie pan, rozpoznałam w nim kościelnego - chwała Panu, jestem uratowana! A co jak mnie nie pozna i nie wpuści? Spróbujmy - Szczęść Boże - czy może Pan mi pomóc? Tak? Dziękuję bardzo, o jakie to proste! 

A dziś? Postanowiłam pójść na mszę świętować urodziny Matki Bożej. Ponieważ to soboto, nie wstawałam o świcie, pójdę wieczorem pomyślałam. Zapomniałam tylko, że Kościół wieczorną mszą świętą sobotnią świętuje już niedzielę. Pomyślałam sobie najpierw - no tak - jutro znów to samo, te same czytania, szkoda trochę, tak lubię Matkę Bożą, lecz... Wychodząc już wiedziałam, że to był prezent dla mnie na urodziny - wszak niedzielna msza święta jest bardziej uroczysta - dzięki Ci Panie! :)

czwartek, 6 września 2012

Przygotowanie do małżeństwa


Od wczoraj zaczęłam prowadzić poradnię dla narzeczonych, czyli trzy spotkania z narzeczonymi w tak zwanym przygotowaniu bezpośrednim. W Poznaniu dwa pierwsze spotkania są zbiorowe, trzecie jest indywidualne. W parafii, którą objęłam raczej tłumów nie ma, obowiązują zapisy telefoniczne zatem na wczoraj zapisaną miałam jedną parę.
Ot pierwszy ciekawy przypadek. Mili, grzeczni ludzie. Radosna, energiczna para. Wchodzą, zaczynają opowiadać o sobie, dużo mówią, myślę sobie, będzie fajnie, pogadamy, nie będzie sztywno, są zainteresowani. Są razem od 10 lat, mają 4 letnie dziecko, sprecyzowane plany na życie, szkoda ich i mojego czasu... Mojego na pewno nie! ( myślę sobie) I po co to wszystko? Bo oni chcą w godzinę załatwić trzy spotkania? Bo u nich w parafii tak można. Zatem macie Państwo moje błogosławieństwo, decyzja należy do Was możecie iść do  siebie. Ja nie podpiszę swoim imieniem i nazwiskiem, że w godzinę jesteście przygotowani do sakramentu na całe życie. Mimo waszego dużego życiowego doświadczenia, a może właśnie dlatego, że je macie… Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.

piątek, 31 sierpnia 2012

Z życia Królowej


Pozmieniało się. Fakt nadal najważniejszy jest obiadek i mąż po przyjściu z pracy. Lecz wszystko inne jakby mniej. Zwłaszcza, że weekendy również wycięte ze zwykłego życia domowego. Dziwicie się, że nie piszę? Nie mam kompletnie siły na komputer po 8 godzinnej pracy przed nim. A i weny jakoś… nie tyle o brak, ale pustka w głowie, mózg musi odpocząć…
Piszą, że Amerykańscy naukowcy pracują nad pigułkami antykoncepcyjnymi dla mężczyzn, że pracodawcy nie chcą ciężarnych, a ludzie coraz mniej stawiają na śluby. Podobno legalizacja związku nie jest potrzebna. Podobno… Ja w to nie wierzę. Państwo coraz bardziej ogranicza pomoc rodzinie, rodzice muszą coraz więcej kupować swoim dzieciom do przedszkola i szkoły, nie ma już nawet potrzebnej ilości papieru toaletowego… Jak tu żyć w takim państwie, jak planować rodzinę, jak nie wyginąć…
Rzeczywiście, otwarcie Worda pomaga, zawsze kilka słów spod palców wypłynie :-)
Ups! Już miesiąc od ostatniej notki, gdzie ten czas?
p.s. Już ponad rok w Poznaniu! - Jest super :)

piątek, 3 sierpnia 2012

Widziałam Snape'a!

Marzenie spełnione! Idę sobie najspokojniej w świecie po schodach w górę aż tu nagle... Postać o bladej twarzy, w rozwianym czarnym płaszczu i jedno się tylko nie zgadza - brak włosów kruczoczarnych do ramion.  A już prawie poczułam się jak w Hogwarcie, wszak budynek całkiem podobny - no może za wyjątkiem schodów, które się nie ruszają i obrazów, które nie zostają opuszczone. Był to oczywiście niestety tylko adwokat, nie żaden tam nauczyciel eliksirów, ale co wyobraźnia to wyobraźnia :)  A Snape to moja ulubiona postać z książek i filmów o Harrym Poterze, także spotkanie go byłoby nie lada gratką.

środa, 18 lipca 2012

Julia na balkonie


Zadzwonił budzik. Nie chciało jej się wstać. „Nie będę Julią wierną na balkonie…” Wstaje, choć jej się nie chce. Ledwo widząc idzie pod prysznic. O tak, jak przyjemnie, można się obudzić, może się jednak zachce. Do kuchni na śniadanko, przez okno jaka pogoda. Zapakować kanapki, wysuszyć włosy i na rower! O tak! Można się do końca obudzić i do obowiązków przystąpić z radością. Dziś sala. To lubi. Zresztą lubi już wszystko, bo czuje się dość pewnie. Budynek duży, ładny, pomieszczenia w dobrym stylu, można się poczuć jak w pałacu. Idzie po schodkach, balkonik, wywołuje: …. Ale nie woła Romea, chwilowo czar pryska. Rzeczywistość jest ciekawa choć niezbyt pogodna, a zakończenie? Już sama nie wiem czy mniej czy bardziej drastyczne jak w znanym wszystkim dramacie.

wtorek, 3 lipca 2012

Królestwo ukończone


Minął prawie rok. Dużo i mało. Dość szybko. Cały czas było coś do zrobienia, trochę się czasem nie chciało i odkładało w czasie, ale generalnie cały czas coś było jeszcze zaliczone do remontu. W ostatnich biegach wystąpiła podłoga w przedpokoju, futryna w kuchni i firanki. Linoleum zostało wybrane i pięknie położone, futryna w kuchni pomalowana na kolor zielony farbą tablicową – można teraz pisać miłosne wyznania i listę zakupów. Firanki to zwieńczenie naszego gniazdka, przy uprzejmości rodziny zamówione, kupione i zawieszone na karniszach precyzyjnie przytwierdzonych przez Króla. Hip hip hurra! Można oczekiwać  świętowania rocznicy! 

wtorek, 12 czerwca 2012

Dobrze jest mieć coś stałego...

Męża, uczucia, porę wstawania, porę kładzenia, obowiązki. Ułożony harmonogram dnia, sprawdzone sposoby radzenia sobie np. z obiadem na czas, zakupami, zapasami i czasem wolnym oczywiście. Jest mimo natłoku zajęć i pędzącego czasu poczucie spokoju. Jest radość i satysfakcja mimo, że nie chce się wstawać jak dzwoni budzik. Dobrze jest mieć zaplanowane powiedzmy 3/4 dnia - bo przecież zawsze może coś wyskoczyć, nie ma się co wtedy stresować, tak też jest dobrze!

czwartek, 31 maja 2012

Królowa poszła do pracy...

i nie miała czasu napisać. W pierwszych dniach Król zauważył, że Królowa więcej się uśmiecha, jest radośniejsza. I rzeczywiście nastąpiła pewna odmiana. Królowa jeździ do pracy na rowerze, więc w drodze powrotnej odpoczywa i nabiera sił na następne obowiązki. O dziwo chce jej się gotować i sprzątać itp. itd. nie mniej niż zwykle, może dlatego, że to miła odmiana od ośmiogodzinnych obowiązków. Swoją pracę też Królowa polubiła, dostrzega bardzo wiele jej plusów, a pasje można realizować gdzie indziej(a także odkryć nową, choć jak dobrze poszukać to zawsze się znajdzie coś związanego). To co teraz robi też poniekąd związane jest z dziecięcymi marzeniami o palestrze(nie mylić z tą starożytną). Cieszy ją, że szybko się uczy, już dość dobrze orientuje, poznaje nowe czynności, nowych ludzi i ich zwyczaje, jest chwalona, a jej praca potrzebna i doceniana. Może polubić tą pracę i zamarzyć o zostaniu w niej na dłużej. Styl życia też już dało się dostosować do wczesnego wstawania i "skróconego" dnia. Jednak dość szybko przyszło powiedzieć nareszcie weekend... chociaż... nie przyszła jeszcze pora na nienawidzę poniedziałków. Suma sumarum jest dobrze. No i te już prawie wiszące firanki, które można sobie wizualizować w trudnych chwilach ;) p.s. dla zainteresowanych co dokładnie robi Królowa - otóż wcale nie jest to dalekie od obowiązków władcy - pisze, protokołuje, tworzy dokumenty, nosi akta, kseruje. Na razie to tylko staż, lecz liczy się doświadczenie i zdobycie dobrej opinii. Zdradzę Wam sekret ;) - bez nas sąd działaby o wiele gorzej, bo przecież gdyby wszyscy byli silni jak konie to nikt nikomu nie byłby potrzebny. 

czwartek, 17 maja 2012

tagi i polecenia

Rzadko bawię się w blogowe zabawy, rzadko oglądam polecone filmy, czytam polecone książki, piekę polecone ciasta. Coś mnie musi bardzo zainteresować, żebym to wypróbowała. Ostatnio jednak były i dwie zabawy oraz kilka prób pieczenia/gotowania, a także dwa filmy. Może z tego barwnego katalogu ktoś z Was coś wybierze?

  • Natchniona tym, zrobiłam sałatkę, obyło się bez moczenia w mleku, więcej jogurtu chyba dałam, no i porcja była dwuosobowo - obiadowa
  • jakim cudem ta krótka notka zmusiła nas do obejrzenia filmu? nie wiem! ale było warto :)
  • zrobiłam też tort bezowy, ale z bananami :) zapomniałam o drugiej warstwie owoców na kremie, za to resztką kremu ozdobiłam górę i tam dałam też banany, było pyszne, nie miałam pojęcia, że aż tak!
  • zamierzam upiec  "dziury", choć pewno inne kremy użyję bo tyle masła i jajek... sam pomysł wydaje się ekstra!
Nie oglądam, nie czytam też filmów/książek polecanych w radio, usłyszałam jednak sympatyczną recenzję i również spróbowaliśmy
  •  bardzo ładny(dla oka), radosny i smutny, wciągający, życiowy, wzruszający film
  • pierwsza rzecz jaką po długim czasie nie słuchania wygrałam w radiowawa - książka - dla miłośników horrorów i nie tylko ;)
Ktoś mi powinien za tą notkę zapłacić, jednak tak się nie stanie... Mimo to publikuję ;)

środa, 9 maja 2012

TAG

Nominowana przez Żonę nikogo nie nominuję, ani pytań nie wymyślam, ale odpowiem :)

1. Gdybyś mogła przenieść się w czasie, gdzie byś się wybrała?
Czasy powieści Jane Austen.
2. Najbardziej niezwykła chwila w Twoim życiu...
Jak dotąd - Nasz ślub.
3. Czego się najbardziej boisz?
Wiele odpowiedzi przychodzi mi do głowy, mniej i bardziej prozaicznych. Pająków, ciemności, samotności, nagłej, bolesnej śmierci.
4. Wolisz kino czy teatr?
Teatr!!
5. Jaki jest Twój ulubiony kolor?
Czerwony.
6. Gdybyś mogła czytać w myślach innych, czy skorzystałabyś z tej możliwości? Dlaczego?
Chyba nie. Czasem może być taka pokusa, ale myślę sobie, że nie bez powodu tej umiejętności ludzie nie mają.
7. Ulubiona książka?
Ania na Uniwersytecie, Kłamczucha
8. Z jakim zwierzęciem mogłabyś się utożsamić?
Gdybym była czarną panterą lubiłabym się wygrzewać na słońcu, bywam niebezpieczna i nieprzewidywalna.
9.  Film, który najbardziej zapadł Ci w pamięć?
Skazani na Shawshank, Adwokat Diabła, Gran Torino, Szkoła Uczuć
10. Ulubiona zabawka z dzieciństwa?
Miś
11. Czy masz jakieś szczególne motto, którym kierujesz się w życiu?
KOCHAJ ŻYCIE!!


Jak ktoś chce niech się zabawi w te same pytania :)

niedziela, 22 kwietnia 2012

prawa ręka a wychowanie

Z naszą osobowością i z osobowością naszych dzieci, a co za tym idzie z osobowością każdego z nas jest jak z prawo i lewo ręcznością. Każdy z nas jest bardziej ekstrawertykiem lub introwertykiem, zdobywa wiedzę poznawczo lub intuicyjnie, postrzega świat bardziej myślowo lub uczuciowo i kieruje się obserwacją lub osądzaniem. Trudno nam jest czasem zaakceptować jeśli dzieci nasze są skrajnie różne od nas, albo nie możemy zrozumieć dlaczego ono lubi być samo i mało mówi gdy w około jest dużo ludzi, dlaczego widzi na obrazku coś innego niż wszyscy, dlaczego trzaska szafkami i kroi nie tym nożem co Ty, dlaczego tak trudno mu zmienić plany, uczy się na ostatnią chwilę, jest tak bardzo uporządkowane jest zapominalskie lub uległe. Każda z cech osobowości to jak nasza prawa ręka i jest bardziej sprawna od lewej. I nie wolno nam rodzicom przestawiać na naszą praworęczność. Natomiast jest jeszcze druga strona medalu. Każda z cech osobowości ma też ciemne strony coś co utrudniać może życie nam i innym. I dlatego rodziców zadaniem jest pokazanie blasków tej drugiej cechy, zaprezentowanie i zwrócenie uwagi, że tak mogłoby być lepiej. Bo przecież trzaskanie szafkami budzi innych domowników, a uczenie się na ostatnią chwilę nie przynosi najlepszych rezultatów, natomiast czasem zmiana planów może pozwolić szczęśliwiej żyć. Nie zmieniajmy siebie nawzajem tylko kochajmy się takimi jakimi jesteśmy!

czwartek, 12 kwietnia 2012

TAG: Reading is cool

Klepnęłam się zabawą od Marty

O jakiej porze dnia czytasz najchętniej?

O dowolnej, byle by nikt nie przeszkadzał.

Gdzie czytasz?

Najchętniej na kanapie, w łóżku, ale wszędzie - w tramwaju, autobusie, idąc.

W jakiej pozycji najchętniej czytasz?

Leżącej, lub półleżącej. 

Jaki rodzaj książek czytasz najchętniej?

Przygodowe, romantyczne, obyczajowe, science - fiction i fantazy.

Jaką książkę ostatnio kupiłaś/dostałaś?

Ania z Wyspy Księcia Edwarda.

Co ostatnio czytałaś?

Zaczynam znów Jeżycjadę, a właśnie skończyłam Osobowość Ćmy - Grocholi - wzruszająca!

Używasz zakładek czy zaginasz ośle rogi?

Uwielbiam zakładki!

E-book czy audiobook?

Jeśli audiobook to książka, którą już czytałam. E-book czemu nie - jak już będą w bibliotekach.

Jaka jest Twoja ulubiona książka z dzieciństwa.

Ania na Uniwersytecie i Kłamczucha, ale tak typowo z dzieciństwa to Akademia Pana Kleksa.

Którą z postaci literackich cenisz najbardziej?

Gabrysia Borejko - wspaniała siostra i matka.

Jak to na zabawę przystało wypadałoby kogoś nominować. Chętnie przeczytałabym odpowiedzi Piotrka , Shenn, Basi, może dali by się też wkręcić Leszek, M@CAngelika i Benitka, a Agnieszce nie odpuszczę! :D a ona niech nominuje Looka :)



piątek, 6 kwietnia 2012

Triduum Paschalne

Od kilku lat to właśnie wieczorem w Wielki Czwartek zaczynają się dla mnie święta. Idę do Kościoła, nieśmiało, zmęczona może nawet czasem zniechęcona. Znów pięć dni pod rząd w kościele... A jednak już po chwili zaczyna się, te pieśni, czytani, umywanie nóg, życzenia, moje serce się przemienia. Przyszłam za późno, stoję, to nic... Dam radę, przecież to tak krótko w porównaniu z tymi pięcioma dniami, przygotowaniami, świętowaniem, jedzeniem, a może długą podróżą. Dziś będziemy w drodze kiedy w kościołach będą odbywać się wieczorne nabożeństwa. Za to rano byłam na ciemnej jutrzni. Wspólna adoracja Pana Jezusa w Ogrójcu... Już krótko będę z Wami...A jutro? Wigilia Paschalna w parafii rodzinnej, trochę szkoda, że nie zakończona procesją rezurekcyjną...
Radosnego Zmartwychwstania!

czwartek, 22 marca 2012

Droga Krzyżowa

Jak na razie byłam tylko raz w tym roku. Byliśmy razem i to jest najważniejsze. Czy mało? A może dużo? Nie chciało mi się... Nie mogłam się skupić... A jednak wyszłam do domu pełna radości. Następnym razem chciałam iść, lecz... Wieszaliśmy suszarkę w łazience, szło sprawnie, dobrze, do czasu... Już wiedziałam, że nie zdążę... Zaczęłam się zastanawiać czy mąż poradzi sobie sam bo przecież i tak nie bardzo możemy się porozumieć... Wściekamy się o byle co... Zostałam... W innym miejscu mieszkania zajęłam się poszukiwaniem rozwiązania do dalszego etapu... Znalazłam... Końcówkę zrobiliśmy razem, już w harmonii... I tak to było z tą naszą drogą krzyżową, we dwoje, ukrzyżowaliśmy się dla siebie i zmartwychwstaliśmy... Podejść było jeszcze dwa... Żadne nie skończyło się w kościele... Lecz nie żałuję, bo poświęciłam coś dla czegoś innego, miałam swoją własną drogę krzyżową, z której potrafię wyciągnąć wnioski. Przede mną jeszcze dwie szanse... Nic nie obiecuję... Radość będzie większa z braku przymusu....

środa, 14 marca 2012

sialalalala :)

"wiem już czego chcę...nie żałuję ani dnia, nie żałuję ani chwili..."
"daj się lubić czym prędzej, łatwo rozgryźć się daj..."
"spytaj ją czy o czymś śni... ona kochać chce, bo po nocy nawet dla niej wstaje dzień..."
"gdy siebie samej we mnie brak, samej siebie żal, chcesz mnie całą jaką znasz, całej nie znam ja..."
"jeśli zawiodłam Ciebie tak jak nikt, jeśli kiedyś zamkniesz drzwi, wiedz, że chociaż gubię drogę, zawsze będę twą latarnią pośród mórz..."
"jest taka myśl co mrozi serce, jest taki strach co wiąże ręce, jest taka złość po której nie ma nic..."
"rozbijałeś mur i kopałeś w drzwi, dzień po dniu dodawałeś sił, aż w oczy zajrzał świat, który miał Twoją twarz..."

Hm... Urzekła mnie płyta Patrycji Markowskiej cytatami. Większość jej autorstwa, ale nie wszystkie. dobrana do tego muzyka (lub odwrotnie) sprawia, że chcę słuchać wciąż i wciąż... Lubię jak płyta okazuje się dobrym wyborem i słucha się jej sercem...
 
 
 
 
 

piątek, 9 marca 2012

tym razem o kobietach

Co zrobić, żeby mężczyźni nie tak to rozumieli?

  • dobrze, rzeczywiście masz rację...
  • pięć minut to pięć, nie dziesięć, ani piętnaście, szanujmy to co mówimy by nam wierzono... potrzebujesz pół godziny? zacznij wcześniej lub powiedz prawdę...
  • nic to nic, a jak coś to powiedz chociaż "coś" lub "później"
  • proszę, śmiało - nie prowokuj, właściwie dlaczego nie pozwolić mu wyrazić własnych odczuć?
  • głośne westchnienie niech będzie tylko w łóżku, a jeśli chcesz coś tym wyrazić to powiedz mu co, może się nie domyślić...
  • jeśli w porządku to w porządku, a jeśli nie jest to powiedz co nie jest...
  • dziękuję to piękne, magiczne słowo wyrażające wdzięczność, czy boisz się go tak bardzo jak "przepraszam"?
  • jak chcesz - użyj tylko wtedy gdy jesteś gotowa akurat poświęcić swoje pragnienia dla jego pragnień...

wtorek, 6 marca 2012

Adwokat Diabła

Dopiero niedawno go obejrzałam. Niesamowity. Jeśli nie widzieliście musicie zobaczyć. A jeśli widzieliście czy też odbieracie tak dosłownie jak ja? Wszystkie słowa i działania tytułowego diabła, czy czegoś Wam nie przypominają? Mami nas, oszukuje, śmieje się, sprowadza na złą drogę, kłamie, oszukuje. A wszystko to przez naszą próżność i wolną wolę. Wszystko to wybieramy sami. Pniemy się na szczyt własnej głupoty i samozniszczenia. A przy tym świetnie zrobiony film z zaskakującym zakończeniem, wciskający w kanapę i trzymający w napięciu, podziwiasz kunszt, a kończysz oglądać przerażony. To on! to o nim! On tak na prawdę działa! Tylko i wyłącznie na nasze zaproszenie... p.s. no i ten piękny duet Keanu i Charlize :)


sobota, 3 marca 2012

mężczyźni do boju!


Coś w tym jest. Ale dlaczego?
  • my dzieci nie doceniamy naszych ojców
  • nasze matki "kastrują" naszych ojców
  • naszym ojcom jest tak wygodnie
A jakby tak wziąć sprawy w swoje ręce:
  • usiądź przy swoim tacie i zadaj mu pytanie, zaproponuj wspólną grę, zabawę, zgłoś się o pomoc, poradę,
  • dajcie im żony pole do popisu, zachęćcie ich i dzieci, niech spędzają razem czas, może sami, bez Was, pozwólcie też na to i z radością obserwujcie,
  • ojcowie do boju! wasze dzieci nie gryzą, jak się przełamiecie będą szczęśliwe,
Ja ze swoim Tatą bardzo lubię spędzać czas. Lubię zadać mu pytanie na temat, który go pochłania, lubię go słuchać, lubiłam kiedy angażował się do wspólnej zabawy, pomagał mi w lekcjach, pewne sprawy umie lepiej wytłumaczyć niż mama, nie tylko jak jej nie ma.

środa, 29 lutego 2012

W hotelowych korytarzach

Zapomniałam już, że miałam Was trochę pomęczyć Patrycją Markowską. Zawsze tak jest, że po kilku pierwszych przesłuchaniach jakaś piosenka wpada w ucho bardziej. Z najnowszej płyty oprócz znanych wcześniej z radia jest to "W hotelowych korytarzach". Tekst, muzyka i teledysk stanowią spójną całość, razem dobrze współbrzmią i współwyglądają Nawet przechodzą dreszcze. Oglądając - przez obraz, ale tylko słuchając także przez dźwięk. Dla tych co muzykę czują sercem...Po co więcej komentarza jak zdanie każdy może wyrobić sobie sam. 

poniedziałek, 20 lutego 2012

tymczasem u Króla i Królowej

Miniony tydzień w Herbacianym Królestwie obfitował w wydarzenia. Miłe, harcerskie odwiedziny i powiew Szczecina(kto następny?), walentynkowa randka małżeńska zaplanowana przez Królową pozwoliła przenieść się na krótką chwilę do Dublina. Okazało się, że mają tam pyszne, pięknie podane lody oraz piwo, na którym piana nie znika i które niesamowicie rozjaśnia umysł przez co Królowej już tak dobrze wprawionej nie udało się ograć Króla w szachy. Następnie odbyła się herbaciana wizyta poznańska z bardzo miłym akcentem, a nawet kilkoma. Weekend to wyjazd do Królestwa rodzinnego, urodziny jednego z Królów Ojców oraz dawno planowana wizyta. Jak zwykle harmonogram napięty lecz przysparzający wiele radości. Nie obyło się bez kilku miłych niespodzianek i powiększonego bagażu ;)

środa, 15 lutego 2012

dla miłośniczek prawdziwych mężczyzn

Kobieto! Denerwują Cię:

  • śmieci czekające na wyrzucenie
  • butelki i kartony oczekujące na recykling
  • sterta rzeczy do ominięcia idąc w nocy przez pokój
  • bałagan na szafce Twojego mężczyzny
  • skarpetki tu i ówdzie
  • cieknący kran
  • nienaprawione coś
  • piętrzące się rzeczy czekające na powieszenie
  • kuchnia zawalona brudnymi garami
  • ...
Musisz wiedzieć, że: PRAWDZIWY MĘŻCZYZNA UWIELBIA WYZWANIA. Sterty, góry, piętra, płynący czas, a potem, nagle wszystko w mig znika. On to zrobi, prawdopodobnie nawet w najodpowiedniejszym momencie, musi tylko sam tego chcieć, nie może być poganiany, a na koniec ma prawo być pochwalony i doceniony. ON uwielbia wyzwania, coś musi być naprawdę duże, żeby opłacało mu się schylać, a jak już zrobi, to na 1 000 000 % dobrze, a nawet lepiej od Ciebie. Tylko GO kochaj, a będziesz zdrowsza i mniej siwa. 

czwartek, 9 lutego 2012

recepta

Myślę, że burza już przeszła. Mam ochotę na małe podsumowanie poprzedniej notki. Dopełniła tego znów piosenka ( z płyty, którą teraz Was pewno zamęczę w kilku notkach ;) ).
Oto recepta jaka powstała z moich i waszych myśli(w kolejności przypadkowej):

  • instynkt,
  • miłość,
  • akceptacja,
  • wolność,
  • Bóg,
  • przestrzeń,
  • przywiązanie,
  • bezpieczeństwo,
  • szczęście,
  • wsparcie,
  • doświadczenie,
  • zgoda z samym sobą,
  • ...
I tekst piosenki, niestety nie mogę znaleźć linka dla Was. Wiem, zarzuci mi ktoś pesymizm,albo brak wiary w świat lub niezdecydowanie bo czasem zdecydowanie wierzę w drugiego człowieka, albo ciągle wierzę w gnijący świat, tym razem to po prostu kontynuacja poprzedniej myśli i zasłuchanie w nową płytę :)

Jaśniejsze wstaje słońce nawet w słotę,

od chwili w której jesteś ze mną tu.
Lecz każdy dzień nasz to jest bój,
o Twoją radość, uśmiech Twój, 
synku mój.



W kamiennej dżungli przyszło nam zamieszkać.
W kamiennej dżungli, w której prawa wilcze.
Tu dobro zamieniają w zło, 
czy w swe serduszko przyjmiesz to,
synku mój.



Z uczciwością zrobić co, 
w dżungli, w której cnotą zło,
zaciśniętą czci się pięść, 
czy podłości uczyć mam byś bezbronnym nie był gdy, 
będziesz sam...



Jaśniejsze wstaje słońce nawet w słotę,
od chwili, w której jesteś ze mną tu.
Lecz każdy dzień nasz to jest bój,
o Twoją radość, uśmiech Twój,
Synku mój...



W Kamiennej dżungli teraz prawa wilcze,
ale z człowiekiem synu, bądź na Ty,
i zyj tak żeby nigdy nikt przez ciebie nie uronił ni jednej łzy.



Z uczciwością zrobić co, w dżungli, w której cnotą zło,
zaciśniętą czci się pięść, 
czy podłości uczyć mam, byś bezbronnym nie był gdy, 
będziesz sam...



W kamiennej dżungli zdrada jest, 
jak letni wiatr i ptaków śpiew.
W kamiennej dżungli strach i ból.
W kamiennej dżungli boli krew.
W kamiennej dżungli wstaje dzień.
będziesz sam, sam, sam, sam...



Sercem synku myśl i patrz, i słysz,
sercem synku czuj i żyj.



W kamiennej dżungli żeby żyć,
nóż w gotowości zawsze miej.
W kamiennej dżungli boli krew.
W kamiennej dżungli wstaje dzień.
będziesz sam...
będziesz sam... 
będziesz sam...
Patrycja Markowska, W kamiennej dżungli blues

poniedziałek, 6 lutego 2012

dorosłe dzieci

Czy 7 minut to za dużo?

Czasem, mimo, że nie mam jeszcze dzieci wyję... Nie płaczę, nie szlocham, wyję... Nie umiem się uspokoić. Widzę jakimi wartościami żyje młodzież. Jakimi żyją moi rówieśnicy. Niby wszyscy wychowywani tak samo, mający szansę na te same autorytety, wartości. Co zrobić, żeby moje dorosłe dzieci nie miały żalu? Całego świata nie zbawię, przed wszystkimi błędami nie uchronię, ale jak zrobię, żeby po powstaniu nawet z największego dna wracało się na łono domu rodzinnego, do jego wartości, marzeń, autorytetów. 

Nie jest jednak najgorzej, a przy największym mrozie przecież świeci słońce.
Mam męża, który obiecuje, że zrobimy co będziemy mogli, który wesprze, pomoże, przytuli kiedy tylko to się da zrobić. I mam trochę wiedzy, choć wiem, że ona z praktyką nie zawsze ma coś wspólnego. Mam też drobną praktykę tu i ówdzie i jak się wydaje chyba nawet niezłą intuicję. Jest szansa. Na ile uda się ją wykorzystać? 

Muzyka mi robi dobrze na inspirację :)

czwartek, 2 lutego 2012

o przytulaniu na zapas...

Nie chcę narzekać  na brak pracy, siedzenie samotne w domu, tęsknotę, bezsens. Jest jak jest. Chwilowo. Mam nadzieję. Jak pójdę do pracy to będę narzekać na zapracowanie... Czas staram się wykorzystać dobrze. Coś pożytecznego zrobić w domu, załatwić coś w mieście, przejść się na spacer. Trochę odpocząć, poczytać, obejrzeć coś, bo przecież też mi się należy. Czasem mówią, że się nudzę bo takie dobre obiadki robię, a ja po prostu lubię... :) 

Kiedy do Herbacianego Królestwa wraca Król... macam, dotykam, przytulam, łażę za nim, całuję, gilgoczę, przeszkadzam, trzymam i nie chcę puścić. Muszę się nadotykać na zapas. Na ten dzień co minął i na następny co będzie. Muszę. Potrzebuję jak powietrza. To strasznie ważne. 

Kiedy szukałam weny w radio leciało:

sobota, 28 stycznia 2012

gwoździki i brazylia czyli ferie księżniczki Wiktorii

Ponieważ w Szczecinie ferie to do Herbacianego Królestwa na tydzień zawitała księżniczka Wiktoria. Były lody kino, łyżwy, załatwianie spraw, malowanie paznokci, Koziołki, zakupy i doradztwo w wybieraniu. Było miło i szybko czas leciał. Księżniczka z dala od rodziców spisywała się nadzwyczaj dobrze i grzecznie. Była bardzo zadowolona. Chętnie pomagała, a nawet trochę ćwiczyła liczenie i pisanie. Powiedziała kilka mądrych zdań. A gwoździki to goździki(bo Królowa wrzucała je do herbaty), brazylia natomiast to bazylia(powstała przy kupowaniu ketchupu). I tak ferie dobiegły końca, po księżniczkę przyjechał Król Ojciec i Herbaciane Królestwo znów jest dwuosobowe. Do czasu...

niedziela, 22 stycznia 2012

Pali - się

Amelia nie jest zbyt polityczna. Polityki unika, nie lubi, choć ją bardzo denerwuje, a to już czyni ją zainteresowaną. Lubi czasem poczytać, posłuchać kogoś sensownego. Śledzi niezbędne minimum. Bo podobno jeśli nie interesujesz się polityką to polityka zainteresuje się Tobą a to już gorzej. Amelia głosuje. Może nie rozumowo, bo nie na tych, którzy mają szanse, ale zgodnie z własnym sumieniem, całe szczęście, że jest na kogo. Choć tak do końca...?? Bo czy można wierzyć komuś kto mówi: będę z tobą już na zawsze, choć właśnie odszedł od kogoś innego...?? 
Janusz Palikot się dziś (20.01 - choć z pewnych powodów opublikuję później) zbłaźnił i ośmieszył. Pokazał, że jest tchórzem i tylko potrafi robić szum w okół siebie. Panie Januszu - Pana koniec jest bliski! Nie damy się zmanipulować, ani podporządkować! Nie zawładniesz nami! Nie boimy się!

środa, 18 stycznia 2012

reklama

Wita - my i zaprasza - my


klikamy w obrazek i znajdujemy się we wspólnej komnacie dwóch królestw :)


niedziela, 15 stycznia 2012

monarchia (prawie) konstytucyjna

W Herbacianym Królestwie odbyła się wizytacja Premiera wraz z najlepszym z Ministrów kancelarii. Królowa spełniała rolę przewodnika po Królestwie i okolicach, do czego równie dobrze przygotowany był Minister A. Nie obyło się bez małego zakręcenia i zagmatwania w drodze do Królestwa, a także bez upadku i śniegu w drodze powrotnej na około. Kiedy telewizja się zorientowała o wizycie na szczycie nie obyło się bez małego wywiadu, którego oczywiście udzielił Pan Premier z tej racji, że jest... najwyższy. W czasie wizyty zasadniczej, Królowa grzecznie pozwoliła odbyć Królowi rozmowy oficjalne i dołączyła w części nieoficjalnej. Kolejną wizytę w Herbacianym Królestwie należy uważać za udaną :)

czwartek, 5 stycznia 2012

szczęście Królowej

Być może dlatego, że ma dużo czasu, być może też dlatego, że po prostu ma szczęście Królowa wygrywa. W radiu płyty, a poza bilety do kina i nawet teatru. Teraz kiedy płaci się w teatrze normalną cenę jest to duży zysk. A czasem może się okazać, że przypadkowe przedstawienie może być bardzo ciekawe. Np. Walizka, sztuka o poszukiwaniu sensu życia i własnej tożsamości np. do takich należy. Ponadto bardzo ciekawe motywy z walizkami i napisami na nich, garniturem w paski, śpiewem i manierą w mówieniu. Król i Królowa zadowoleni.

Królowa chodzi, zapuszcza się w nowe, nieznane strony i poznaje coraz bardziej swoje nowe miasto. Wszędzie jest blisko. Jakie to przyjemne odkrycie...

wtorek, 3 stycznia 2012

są takie dni i wytrych do wszystkich drzwi w naszym domu...

Są takie dni kiedy bywa źle. Nastrój zmienia się w ciągu 5 minut z bardzo złego na bardzo dobry. Jest się zmęczonym, zniechęconym, ma się dość, ma się żal, jest Ci przykro... Zdarzy się nawet wykrzyczeć parę słów za dużo i już wypowiadając pierwszą literkę tego żałować. A może takie wykrzyczenie też jest dopuszczalne i nawet czasem potrzebne. Bo gdy widzisz żal, miłość i przebaczenie w oczach drugiej osoby i potraficie szybko skończyć i obrócić to w żart to przecież wiecie, że ludzkie uczucia są dla ludzi. 
Jest takie słowo wytrych do wszystkich drzwi w naszym domu, a przede wszystkim do drzwi mojego serca, kochającego choć czasem niedoskonale. Otwórz,bo chcę Cię przytulić. Dobrze... Bo nic nie potrafisz tak dobrze jak przytulać... Pomaga na wszystko... Dziękuję Kochanie... :***