piątek, 31 sierpnia 2012

Z życia Królowej


Pozmieniało się. Fakt nadal najważniejszy jest obiadek i mąż po przyjściu z pracy. Lecz wszystko inne jakby mniej. Zwłaszcza, że weekendy również wycięte ze zwykłego życia domowego. Dziwicie się, że nie piszę? Nie mam kompletnie siły na komputer po 8 godzinnej pracy przed nim. A i weny jakoś… nie tyle o brak, ale pustka w głowie, mózg musi odpocząć…
Piszą, że Amerykańscy naukowcy pracują nad pigułkami antykoncepcyjnymi dla mężczyzn, że pracodawcy nie chcą ciężarnych, a ludzie coraz mniej stawiają na śluby. Podobno legalizacja związku nie jest potrzebna. Podobno… Ja w to nie wierzę. Państwo coraz bardziej ogranicza pomoc rodzinie, rodzice muszą coraz więcej kupować swoim dzieciom do przedszkola i szkoły, nie ma już nawet potrzebnej ilości papieru toaletowego… Jak tu żyć w takim państwie, jak planować rodzinę, jak nie wyginąć…
Rzeczywiście, otwarcie Worda pomaga, zawsze kilka słów spod palców wypłynie :-)
Ups! Już miesiąc od ostatniej notki, gdzie ten czas?
p.s. Już ponad rok w Poznaniu! - Jest super :)

9 komentarzy:

  1. Jak tu żyć w takim państwie, jak planować rodzinę, jak nie wyginąć… - nie chcę tu usprawiedliwiać państwa, że nie czyni najprostszych rzeczy, jak system podatkowy prorodzinny, ale to jak nie wyginąć..., to nade wszystko wynik zachłyśnięcia się konsumpcjonizmem. Twoi rodzice żyli w nieporównywalnie trudniejszej sytuacji, a jednak wtedy aż takiego zagrożenia dla istnienia narodu nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że nie mieli łatwo. W drodze powrotnej ze szkoły (kilka km piechotą) prosto w pole do buraków.

      Ale z perspektywy wielu lat, dziadkowie nie narzekają na tamte czasy.

      Były one INNE, ale równie ciężkie.

      Usuń
    2. chodzi mi głównie o współczynnik dzietności, jak tak dalej pójdzie będziemy społeczeństwem wymierającym...

      Usuń
  2. Nie martw się, faceci są za mądrzy, żeby faszerować się jakimiś pigułkami:)
    A co do reszty- zgadzam się z p. Leszkiem:) Kiedyś rozmowa z rodzicami zeszła właśnie na to, że ciężkie czasy, kredyty, brak pomocy państwa, na to mój tata nas podsumował: "Wy mówicie teraz, że ciężkie czasy. A kiedyś to ludzie lepiej mieli? Kiedyś to nawet kredytów nie było, żeby mieć szansę na własne mieszkanie". I to prawda. Więc cieszmy się z tego, co mamy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, tak. Ale do mojej wioski zjeżdżały się rodziny i w mieszkaniach mogli wybierać. Prace dostawali od ręki w PGR, a jak ktoś potrafił ciągnikiem jeździć to był gość. Mleko było za free z PGR, mięso za niewiele, sporo się ukradło. I nikt nie narzekał, ludzie na wycieczki jeździli dwa razy do roku organizowane przez zakład, Dożynki mieli 3 - dniowe. A teraz bez pracy, bez pieniędzy, bez mieszkań, jedyne co, to uciekać do miasta i walczyć o siebie.

      Usuń
    2. owszem, cieszymy się z tego co mamy, my tak, ale myślałam tu o ogóle społeczeństwa bardziej niż o nas samych.

      Usuń
  3. Króla ma to do siebie, że pisze kiedy chce, a Ci którzy owych wpisów wyczekują - cierpliwie czekają ;-) A to cieszy gdy pojawia się długo wyczekiwana notka :) Jeszcze taka optymistyczna, mimo zmęczenia. Bo gdy się dużo dzieje to człowiek chociaż czuje, że wykorzystuje czas w 100 %, a nawet więcej. Intensywność życia, mimo zmęczenia, daje radość, czyż nie tak jest? :)
    Pozdrawiam Królową z Królem i piękny Poznań, który może kiedyś uda mi się odwiedzić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie! im więcej na głowie tym Królowa bardziej spełniona :) zapraszamy! :)

      Usuń
  4. 41 year old Help Desk Operator Mordecai Babonau, hailing from Gimli enjoys watching movies like Joe and Kabaddi. Took a trip to Abbey Church of Saint-Savin sur Gartempe and drives a Ferrari 275 GTB/4. katalog

    OdpowiedzUsuń