Jak na razie byłam tylko raz w tym roku. Byliśmy razem i to jest najważniejsze. Czy mało? A może dużo? Nie chciało mi się... Nie mogłam się skupić... A jednak wyszłam do domu pełna radości. Następnym razem chciałam iść, lecz... Wieszaliśmy suszarkę w łazience, szło sprawnie, dobrze, do czasu... Już wiedziałam, że nie zdążę... Zaczęłam się zastanawiać czy mąż poradzi sobie sam bo przecież i tak nie bardzo możemy się porozumieć... Wściekamy się o byle co... Zostałam... W innym miejscu mieszkania zajęłam się poszukiwaniem rozwiązania do dalszego etapu... Znalazłam... Końcówkę zrobiliśmy razem, już w harmonii... I tak to było z tą naszą drogą krzyżową, we dwoje, ukrzyżowaliśmy się dla siebie i zmartwychwstaliśmy... Podejść było jeszcze dwa... Żadne nie skończyło się w kościele... Lecz nie żałuję, bo poświęciłam coś dla czegoś innego, miałam swoją własną drogę krzyżową, z której potrafię wyciągnąć wnioski. Przede mną jeszcze dwie szanse... Nic nie obiecuję... Radość będzie większa z braku przymusu....
No i gra gitara. To suszarka już wisi? Kurcze droga krzyżowa, ja byłem na jednej ale za to godzinnej i męczącej :P Ale w końcu to droga k. Pozdrawiamy :P Może i my w końcu się ogarniemy i zawitamy do kościółka.
OdpowiedzUsuńwisi :) w dzień po kupieniu :)
UsuńNajważniejsze, że zmartwychwstaliście :)
OdpowiedzUsuńo tak!
Usuń;-) jeszcze wiele przed Wami... ale im dalej w życiu i bliżej Boga, tym będzie ciekawiej... docierania się nie wspominam jakoś szczególnie... za to nasze wspólne NAWRÓCENIE... to hit życia ;-) Najważniejsza jest sztuka kompromisu... taka tam rada starego dziada ;-)
OdpowiedzUsuńnie takiego starego ;)
UsuńW Drodze Krzyżowej najważniejsze to wziąć swój krzyż...
OdpowiedzUsuńtak jest!
UsuńJa póki co też tylko raz byłem... Ale osobiście mam pewien problem z przeżywaniem takich nabożeństw grupowych. Wolę sobie samemu, w zaciszy kaplicy, odprawić drogę krzyżową. Wyjątkiem od tego problemu jest chyba tylko Msza święta.
OdpowiedzUsuńjest coś w tym, ja np. wczoraj jako jedyna siedziałam choć wszyscy stali, czułam, że tak lepiej przeżyję to indywidualnie, nigdy też nie chodzę za krzyżem, ale samej odprawić też byłoby mi trudno, więc szukam sensu w trudnościach i idę mimo wszystko...
Usuń