sobota, 8 września 2012

niezbadane są ścieżki Pana

Chciałam się podzielić z Wami dwoma, krótkimi wydarzeniami.

W tej samej poradni, o której w poprzednim poście, jeszcze chwilę przed tamtymi wydarzeniami, a mianowicie przed wejściem. Klucze mam, instrukcję otwierania też, nie było tylko osobistej próby i to był błąd. Stoję, męczę się i nie mogę otworzyć. Dobrze, że  byłam wcześniej bo inaczej klapa na całego. Męczę się i męczę - sięgam do torebki - jeszcze tego brakowało - zapomniałam telefonu - i kto mi teraz pomoże? Co można zrobić w takiej sytuacji? Myśl! Mam! Na pewno pomoże mi jakiś święty! tylko jaki? Wiem, no przecież - św. Piotr! zatem pomóż Piotrze! I co? Idzie sobie pan, rozpoznałam w nim kościelnego - chwała Panu, jestem uratowana! A co jak mnie nie pozna i nie wpuści? Spróbujmy - Szczęść Boże - czy może Pan mi pomóc? Tak? Dziękuję bardzo, o jakie to proste! 

A dziś? Postanowiłam pójść na mszę świętować urodziny Matki Bożej. Ponieważ to soboto, nie wstawałam o świcie, pójdę wieczorem pomyślałam. Zapomniałam tylko, że Kościół wieczorną mszą świętą sobotnią świętuje już niedzielę. Pomyślałam sobie najpierw - no tak - jutro znów to samo, te same czytania, szkoda trochę, tak lubię Matkę Bożą, lecz... Wychodząc już wiedziałam, że to był prezent dla mnie na urodziny - wszak niedzielna msza święta jest bardziej uroczysta - dzięki Ci Panie! :)

8 komentarzy:

  1. Oj tak, masz rację, wiadomo że Ktoś jest, czuwa i kieruje naszym życiem, wiadomo że nie jesteśmy pozostawieni sami sobie. Mogę dodać Cię do linków u siebie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jasne, ja też już dodałam, choć jeszcze nie poczytałam :)

      Usuń
  2. Urodzinowe szaleństwo. PozdrawiaMy

    OdpowiedzUsuń
  3. Święci fajni są.
    Przed ustną maturą z angielskiego nie odpuszczałam św. Ricie (patronce z bierzmowania) - kiedy już zdałam (cudem!) okazało się, że matura była tego samego dnia, co wspomnienie 'mojej' Świętej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To mi przypomniało jak jechaliśmy z małym Maciusiem na jego czwarte piętro. A on po drodze wcisnął jeszcze "drugie". Zatrzymała się winda no i idziemy, tak wszystko prawie takie same, próbuje drzwi otworzyć, męczę się nie da rady. W końcu rozglądam się patrzę, a to drugie piętro. w tył zwrot zrobiliśmy - lipa :D

    OdpowiedzUsuń