poniedziałek, 20 lutego 2012

tymczasem u Króla i Królowej

Miniony tydzień w Herbacianym Królestwie obfitował w wydarzenia. Miłe, harcerskie odwiedziny i powiew Szczecina(kto następny?), walentynkowa randka małżeńska zaplanowana przez Królową pozwoliła przenieść się na krótką chwilę do Dublina. Okazało się, że mają tam pyszne, pięknie podane lody oraz piwo, na którym piana nie znika i które niesamowicie rozjaśnia umysł przez co Królowej już tak dobrze wprawionej nie udało się ograć Króla w szachy. Następnie odbyła się herbaciana wizyta poznańska z bardzo miłym akcentem, a nawet kilkoma. Weekend to wyjazd do Królestwa rodzinnego, urodziny jednego z Królów Ojców oraz dawno planowana wizyta. Jak zwykle harmonogram napięty lecz przysparzający wiele radości. Nie obyło się bez kilku miłych niespodzianek i powiększonego bagażu ;)

11 komentarzy:

  1. Ooo... zjadłabym lody :) Wam się tak chce na te randki chodzić? Dla mnie to przeżytek ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Randki w małżeństwie?? Rzadko spotykane:D Zazwyczaj randki to przed ślubem, potem to już wspólne jedzenie na mieście:P

    OdpowiedzUsuń
  3. Marta i Benitka :)Najważniejsza jest umowa przed - randka raz w miesiącu, na zmianę mąż z żoną planują. Chodzi o to, że na początku się chce, a potem jest po to,żeby w chwili zabiegania z biegiem życia kiedy czasu będzie mniej, jednak ten czas znaleźć, odświeżające dla małżeństwa i wprowadzające romantyzm. To co piękne i romantyczne nie kończy się z powiedzeniem sakramentalnego "chcemy", ale trochę wysiłku trzeba włożyć ;) Skoro mamy być z sobą całe życie to trochę starania nie zaszkodzi, by nie przerodziło się nasze życie w rutynę i żeby nam się nie znudziło bycie z sobą.Randki małżeńskie to jeden z wielu elementów pożądanych w małżeństwie ;) No rozpisałam się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę :) A umowę spisywaliście i podpisywaliście?:D Hehe żeby mieć dowód, gdyby się któreś nie wywiązało :P Chyba trzeba taki patent stosować:)

      Usuń
  4. Kiedyś czytałam o tej idei i powoli we mnie dojrzewała. W końcu może i bez ślubu ale jednak już tyle lat razem. Ostatnio podzieliłam się tą ideą z A. Początkowo się śmiał a potem przytaknął mi i poszliśmy na randkę. Nie pamiętam kiedy byliśmy gdzieś tak bez okazji, to musiało być dość dawno ;-) Było skostniale i nieco sztucznie - zdecydowanie wyszliśmy z wprawy ;). Za to zakończyło się spacerem, co już lubimy i robimy co jakiś czas. I tak sobie myślę, że takie wyjście jest jednak potrzebne. Zamierzamy powtarzać ;).

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdy życie nabiera tempa - wszystko ma smak ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Miło czytać, że tak fajnie udało Wam się spędzić te ostatnie dni, włącznie z tym wyjazdem do Dublina. Takie rzeczy są potrzebne aby podładować baterie. Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wyjazd był tylko autobusem to pubu Dubliner, ale i tak było udanie :)

      Usuń
  7. O tak randki małżeńskie to jest to jak za czasów narzeczeństwa:)))ja też bardzo lubię z moim mężem wychodzić.

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam: spisanezycienicole.blogspot.com

    Nicole

    OdpowiedzUsuń