środa, 29 lutego 2012

W hotelowych korytarzach

Zapomniałam już, że miałam Was trochę pomęczyć Patrycją Markowską. Zawsze tak jest, że po kilku pierwszych przesłuchaniach jakaś piosenka wpada w ucho bardziej. Z najnowszej płyty oprócz znanych wcześniej z radia jest to "W hotelowych korytarzach". Tekst, muzyka i teledysk stanowią spójną całość, razem dobrze współbrzmią i współwyglądają Nawet przechodzą dreszcze. Oglądając - przez obraz, ale tylko słuchając także przez dźwięk. Dla tych co muzykę czują sercem...Po co więcej komentarza jak zdanie każdy może wyrobić sobie sam. 

13 komentarzy:

  1. No to daje sobie teraz czas na delektowanie się nową porcją muzyki od Ciebie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od razu wyczułem, że trzeba założyć porządne słuchawki - bez nich piosenka mogłaby się wydawać płaska i nieciekawa, a tu realizator dźwięku naprawdę się postarał!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że moje krótkie słowa wpłynęły na wybór lepszych słuchawek ;)

      Usuń
  3. Ta piosenka faktycznie za Tobą chodzi ;) Co widać i słychać ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio polskie wokalistki zaczynają się wybijać. Szczególnie podoba mi się, gdy śpiewają po polsku, w końcu to taki piękny język :)
    Ostatnio przesłuchiwałam też nową płytę Edyty Górniak, całkiem inna niż te jej poprzednie.
    Spodobała mi się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no, lubię najnowsze polskie wokalistki :) ciekawa jaka ta płyta, może też posłucham :)

      Usuń
    2. Zachęcam:) Ciekawa. Agatko powiedz mi Ty pracujesz w poradni rodzinnej, przeczytałam Twoją odpowiedź pod moją ostatnią notką. I teraz się tak zastanawiam skąd ten pomysł w Twojej główce żebyśmy osobno zamieszkali? Myślisz, że by to nam coś dało? Bo mi się wydaje, że to zamieszkanie razem właśnie baaardzo dużo nam dało, bardziej się poznaliśmy.

      Usuń
    3. Przygotowuję się do poradni rodzinnej choć to nie praca a hobby raczej. Hm. Kochana. Najprościej - chcąc zawrzeć sakramentalny związek małżeński(jeśli o takim w ogóle mówimy) trzeba akceptować Kościół w którym się go zawiera. A ten mówi, że nie wolno mieszkać razem przed ślubem. Ale takie regułki oczywiście Cię nie zadowolą. Kolejne to, to, że sakrament (tudzież ślub) wiele zmienia, a przekonać się można dopiero po. Następnie(żeby prościej) miłość to ofiarność i bezinteresowność, najpierw trzeba poznać samego siebie, potem tą drugą osobę(ale nie poprzez mieszkanie z nią - bo to droga na łatwiznę), żeby móc powiedzieć Ja B biorę sobie Ciebie M na zawsze... I po ostatnie mieszkanie ze sobą to takie "małżeństwo na próbę" zobaczmy jak nam jest razem, poznajmy się, sprawdźmy czy potrafimy razem żyć i zdecydujmy. Tymczasem małżeństwo to decyzja, którą należy w swoim sercu codziennie podejmować - skoro wybrałam tą osobę to chcę zrobić wszystko, żeby z nią być na zawsze, a nie wyprowadzić się bo przeszkadzają mi skarpetki leżące na podłodze. No i teraz tak. Po pierwsze to ogólniki, bo każdy przypadek jest indywidualny, tak na prawdę musiałabym Was lepiej poznać by móc z Wami o tym dyskutować. Bo drugie - nie zrozum mnie źle, nie życzę Ci źle i potrafię zrozumieć jak wiele mogło Wam dać to wspólne zamieszkanie jak również różne pobudki, z których się na nie zdecydowaliście. Po trzecie proponuję to teraz by na czas reszty narzeczeństwa jakby odzwyczaić się od tego i potem wejść w to na nowo jak w coś niepowtarzalnego. W skrócie - po to jest ślub, żeby życie przed i po czymś się różniło ;) pozdrawiam serdecznie! :)

      Usuń
    4. Oglądasz reguły gry? Jeśli nie obejrzyj choć jeden odcinek. (Jest na tvnplayer jakby co). W większości tej moje powyższej wypowiedzi chodzi o to, żeby przed małżeństwem(czyli przed zamieszkaniem razem) obgadać możliwie jak najwięcej, a nie zamieszkując dopiero rozwiązywać te problemy.

      Usuń
  5. Bardzo fajny kawałek, pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miło, że komuś się podoba to co i mnie :)

      Usuń