niedziela, 2 października 2011

pierwszy weekend...

w Herbacianym Królestwie. Król i Królowa spędzili swój pierwszy weekend we własnym Królestwie. Sobota jak to sobota była pracowita, ale za to niedziela... Coś wspaniałego! Królowa uwielbia niedziele. Doszło kilka kolejnych powodów by ją lubić. W tym spacer po starym mieście ( mamy miasto z rynkiem? i nie pakują na nim samochody? i takie piękne kamienice? ) nie mogła się nadziwić Królowa, a dziedziniec zamku, no witajcie w naszej bajce jakby to ktoś powiedział. I inne atrakcje niedzieli o których to tylko wiadomo Królowi i Królowej. Na koniec obiecane rozwiązanie zagadki, oto śniadanie u Tiffani'ego na ścianie ;)
Kto by się spodziewał? ;)

12 komentarzy:

  1. Hmmm ciekawe. A no fajne te niedziele jak można troszkę czasu razem spędzić. pozdrawiaMy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to zagadka wyjaśniona:)
    Sam mieszkam na Starówce i zawsze, gdy wracam do domu po dłuższej nieobecności, nigdy się nie mogę nadziwić, że ludzie poustawiali takie duże domki, jak domki dla lalek.
    Ale tak dokładnie to mieszkam na Nowym Mieście - jednak to Nowe Miasto właśnie w ten weekend obchodziło drugą część uroczystości jubileuszowych 600-lecia wyświęcenia kościoła parafialnego. Tak więc to nowe, wcale takie nowe nie jest (katedra jest starsza, ale wówczas była kościołem drewnianym - moja parafia jest najstarszym murowanym kościołem Warszawy)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gorzej, jak pojawią się dzieci i już nie będzie takiego spokoju ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. Krzysztof - też pozdrawiaMY :)
    Leszku - to fajne to Stołeczne Stare Nowe Miasto :) w Szczecinie było Nowe Stare Miasto 9znaczy jest, ale dla Nas było) - Stare miasto zbudowane na nowo, ale parkowały tam samochody...
    M. - też o tym myślałam, będzie inaczej, ale też fajnie, niedziela pełna przygód :)

    OdpowiedzUsuń
  5. My z Michałem żyjemy od weekendu do weekendu, bo tylko w weekend mamy więcej czasu dla siebie. Michał do późna pracuje, więc jak wróci myśli tylko o jedzeniu kąpieli i spaniu.:) To Śniadanie u Toffaniego jest mega :)) Sama coś takiego chętnie bym chciała. Macie to w domku?? Benitka

    OdpowiedzUsuń
  6. No to tak dokładnie mieszkam przy Rynku Nowego Miasta - na samym Rynku ruch kołowy jest wyłączony, ale od strony Wisły mogę podjechać pod samo okno (i czasami z tego korzystam rozpakowując samochód wprost do okna - mieszkam na parterze)

    OdpowiedzUsuń
  7. Benitka - miło, że jesteś, pamiętasz mnie z onetu? ;) tak, mamy to w kuchni na ścianie :)
    Leszku - my dalej od Starego Miasta,a zakupy też oknem wnosimy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tako rzecze Król: Mamy też swoje prywatne safari - czasem przez okno widać skradającego się, gotowego do skoku, czujnego "tygrysa" podczas wypatrywania zwierzyny. Dosyć ciekawski i nietypowy ten tygrys. Niewiele większy od miejscowych pająków. Chociaż możliwe, że tutejsze pająki są po prostu... większe. Nie jesteśmy stąd, musimy więc znowu zaczekać i spytać przechadzającego się wieczorową porą jeża. Wczoraj zapomnieliśmy spytać, dlaczego nie niósł jabłka na grzbiecie.

    Po przydługim i dość dygresyjnym przemówieniu Król poszedł umyć naczynia (prawdziwy ze mnie macho - wszystko mi wolno w Królestwie zrobić - Król Paweł).

    OdpowiedzUsuń
  9. No to zapowiada się, że będziesz cudowną mamą ;]

    OdpowiedzUsuń
  10. Paweł, a czy swym królewskim jestestwem ogarniasz, że jeże nie lubią jabłek? Wolą żaby, muchy, szczury.. myszy.. ?:> Rzeczony Jeż wieczorową pora może poczuć się urażony taka ignorancją:P choćby królewską :P

    OdpowiedzUsuń
  11. JKMość zdaje sobie sprawę z tego faktu. Swego czasu zawarłem znajomość z jednym z jeży, niedaleko zamku książąt pomorskich w Szczecinie. A ten jeż poznański nie został zapytany, więc nic nie wie o moim braku wiedzy:-D. Pozdrawiam, JKMość Paweł.

    OdpowiedzUsuń
  12. *strzepuje z siebie metaforyczny brokat po przeczytaniu słowa "JKMość"* Też pozdrawiam.. :P

    OdpowiedzUsuń