niedziela, 20 listopada 2011

jps

Jak przypodobasz się

W ile wstążek swe konie wystroisz
Skąd skradniesz złoty wers
Lub melodię urody jej godną
I zgiełki i cisze w proporcjach złotych skąd



Jak przypodobasz się
Jak to serce leniwe pobudzisz
W co przyobleczesz się
Czyje stroje na kości narzucisz
Sławę, dystynkcję z klapy czyjej



Jak przypodobasz się
Czym żarłoczną jaskinię wypełnisz
Czyj napniesz nocą łuk
Czyją strzałę w jej centrum umieścisz



Uciekaj
Uciekaj
Uciekaj
Uciekaj


Ciąg dalszy zasłuchania w płytę. Dlaczego usilnie staramy się wszystkim przypodobać? Śmiejemy się ze wszystkich dowcipów, nawet gdy obrażają nasze uczucia religijne. Dlaczego boimy się przyznać, że jesteśmy wyjątkowi, nie robimy czegoś tylko dlatego, że tak robią inni. Dlaczego nie jesteśmy asertywni, boimy się odrzucenia przez "nieprawdziwych". Dlaczego palimy, pijemy wódkę, przeklinamy, dlaczego lecimy na czerwonym? Dlaczego się boimy? Dlaczego ubieramy się w to co modne? Dlaczego w niedzielę nie idziemy do Kościoła, a w piątek jemy mięso? Dlaczego tańczymy w rytm muzyki, która nas nie bawi? Dlaczego chcemy się przypodobać? 

14 komentarzy:

  1. Trudne te pytania zadajesz, nie wiem czy dałabym radę na nie odpowiedzieć. Benitka

    OdpowiedzUsuń
  2. proste - bo mamy potrzebę przynależności / akceptacji (Maslow), a czasami, po prostu, tak wolimy - dokonujemy takiego wyboru (dot. palenia, picia, mody, religii, mięsa itp, itd).. buziak

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tak na przykład po prostu mam i to lubię. P.

    OdpowiedzUsuń
  4. Benitka - znając Cię na tyle ile to możliwe jakbyś się zastanowiła to byś dała radę :)
    I.- tylko dlaczego tak wolimy?
    P. - skoro tak Ci lepiej...

    OdpowiedzUsuń
  5. Z tych samych powodów dla których inni wolą inaczej. Wiesz, kierując się w którąkolwiek stronę spotykamy się z akceptacją bądź odrzuceniem, idziemy do tego, gdzie nasz subiektywnie odczuwany zysk jest większy..
    I odpowiedziałaś sobie w swoim komentarzu do P. - Niektórym tak lepiej.. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A najfajniejsze jest to, że o ile ich działania nie dotyczą nas bezpośrednio - nie robią nam tym krzywdy - nic nam do tego.. :] Możemy tylko zaakceptować, bo każdy ma wolną wolę i prawo do życia po swojemu :)
    (Ehh.. Filozoficznie się zrobiło :))

    OdpowiedzUsuń
  7. no właśnie, o ile nie robią nam krzywdy... dopóki ktoś się tylko przypodobuje(?) to spoko, ale kiedy np. przeklina przy mnie (banalny przykład,lecz najprostszy) to już mi się nie podoba, lub kiedy np. z moim dzieckiem (potencjalnym), albo nawet obok mnie i mojego dziecka ktoś przechodzi na czerwonym bo wszyscy... w sumie trochę w notce chyba dałam wszystko do jednego worka, tymczasem powinny być dwa - 1. zachowania społeczne (powiedzmy) 2. zachowania indywidualne - i wtedy niech ktoś będzie taki jak chce, nawet jeśli chce być czyjąś kalką (znów daleko idące, ale takie osoby niestety spotykam, nie mające własnej osobowości...) pozdr! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmm ciekawe dywagacje. Ale czasem rzeczywiście tak jest, i to się czuje, że nie robimy czegoś bo tak lubimy, ale bo tak wypada, bo inni to robią. Trzeba umieć wg mnie odróżnić sytuacje, bo nie będziemy np. przejeżdżać na czerwonym, bo to zagraża innym, więc robimy tak jak inni, tak jak należy. Ale już np. w kościele nie musimy klęczeć na adoracji, bo wszyscy klęczą, jak jedna klęknie to i reszta, bo głupio by było. A może mi tak wygodniej do tej rozmowy??

    Tak więc trochę namieszałem, ale trzeba odróżniać w tym aspekcie sytuacje.

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Num. Ale mi chodziło o to, że lubię sobie czasem wypić, przejść na czerwonym świetle czy nażreć się mięcha w piątek, nie zważając na niedzielne msze i post. Jednocześnie szanuję cudze uczucia religijne, bo to jest indywidualna sprawa kto w co wierzy, nie staram się przypodobać na siłę innym, nie tańczę w rytm nielubianej przeze mnie muzyki, mam dowcipy które mnie śmieszą (i czasem nikogo więcej). Dobrze mi z tym.


    Oto rozwinięcie mojego dość enigmatycznego postu: "Ja tak na przykład po prostu mam i to lubię. P." P = Piotrek, szwagier ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. wiem Piotrek i takiego Cię lubię :) chodzi o to jednym zdaniem by mieć swoją osobowość :) a także o to (drugim) by się nie "sprzedawać" :)

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja tym razem niepoważnie - zacytuję żart zasłyszany w Radio Roxy:
    Puk. Puk.
    - Kto tam?
    - Justyna Pohanke.
    - Uuu - Hanka nie żyje.

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja tego nawet nie słuchałam :]

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiele pytań, na które każdy chyba powinien sobie odpowiedzieć. Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Leszku - :))))))))
    M - szkoda :(
    Jakub - tak, każdy sam, w swoim sercu :)

    OdpowiedzUsuń