Król i Królowa postanowili raz w miesiącu zorganizować randkę małżeńską. Tym razem wypadło na Królową, która to zabrała Króla do teatru. Lecz i Król stanął na wysokości zadania - Królowa dostała przepiękne kwiaty! Oj cudne! :) Sztuka w Teatrze Nowym - Don Juan - okazała się bardzo ciekawa, pouczająca i ładnie zrobiona, miło było popatrzeć i nawet się pośmiać.
Co ma do tego wolność? Król i Królowa uczestniczyli też w akademickich rekolekcjach na dobry początek gdyż w naszej parafii działa dość prężne duszpasterstwo akademickie. No i było o wolności. Przypomniałam sobie dlaczego lubię piosenkę "Niech żyje wolność". Otóż. Bóg zawarł Przymierze z ludem wybranym, ale dopiero wtedy kiedy go "wyzwolił". Tak samo Przymierze Małżeńskie może zawrzeć tylko jeden wolny człowiek z drugim wolnym człowiekiem. A zatem przekora weselna przy piosence " niech żyje wolność" nie jest wcale potrzebna. Bo wolność jaka pozwoliła dwojgu ludziom zawrzeć związek małżeński nie jest zniewoleniem!
Fajne to Wasze Królestwo ;-)M@C
OdpowiedzUsuńHehe ciekawe skąd ja znam te randki małżeńskie. U nas jest kolej Króla teraz. ;P
OdpowiedzUsuńHahaha ;D Na początku każdy tak mówi ;P
OdpowiedzUsuńAle poezja. Fajnie:)
OdpowiedzUsuńA Pani Wodzyńska niech się tam nie upomina o swoją randkę. Za 11 miesięcy rocznica to coś wykombinuje :P