środa, 22 maja 2013

Kodeks ruchu ludzkiego


Kiedy poruszasz się po drodze nie bądź egoistą, po tej drodze chcą poruszać  się też inni.
  1.        Ścieżki rowerowe służą do jazdy rowerem, nawet na przejściach dla pieszych, jeśli nie ma miejsca nie idź, nie zajmuj miejsca rowerzystom.
  2.        Po chodniku powinno się iść prawą stroną, a nie od lewej do prawej, całą szerokością, nie jesteś sam, daj się wyprzedzić.
  3.        Jeśli po przejściu przez jezdnię chcesz iść w prawo to idź po prawej stronie, a nie po lewej przechodząc wszystkim pod nogami.
  4.        Jeśli parkujesz i otwierasz samochód rozejrzyj się czy ktoś nie jedzie lub nie idzie by nie przywalić w niego drzwiami.
  5.        Jeśli jedziesz jednokierunkową rozejrzyj się czy nie jest ona dwukierunkowa dla rowerów.
  6.        Jeśli włączasz się do ruchu z podporządkowanej patrz w obie strony, a nie tylko w jedną.
  7.        Jak jedziesz  nie rozmawiaj przez telefon komórkowy.
  8.        Obowiązuje kategoryczny zakaz zatrzymywania się na przejściu dla pieszych/ przejeździe dla rowerów.
  9. Nie parkuj gdzie popadnie bo przez Ciebie nie można jechać poprawnie. 
  10.        Myśl – to nie boli!
Dodacie coś od siebie?

A może sami zachowujecie się jak egoiści? 

33 komentarze:

  1. Ja bym dodała parę uwag dla rowerzystów, niestety, bo i ci nie są święci. Między innymi taką, że chodnik jest dla pieszych, a nie dla rowerzystów, jeśli ścieżka rowerowa jest obok (bo już nieraz widziałam takie kwiatki, nie chciało się objeżdżać przystanku, bo ścieżka rowerowa przebiegała za nim, lepiej porozjeżdżać ludzi czekających na autobus), a jak już chcecie jeździć w miejscach do tego nieprzeznaczonych, to może uważniej i nie z prędkością światła ? (jak jeszcze chodziłam z brzuchem nieraz uskakiwałam przed rowerzystami, którym nie chciało się zdjąć szanownej pupci z siodełka i poprowadzić rower przez ciasny zatłoczony tunel albo zatłoczone przejście dla pieszych) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. doskonale cię rozumiem, ja przestrzegam tego co piszesz, ale rzeczywiście nie wszyscy

      Usuń
    2. ja jeżdżę po chodnikach cały rok. Rzadko mi się zdarza po ulicach.

      1. mniejsze zagrożenie dla aut, które w pośpiechu próbują Cię wyprzedzić wjeżdżając na przeciwny pas.

      2. bezpieczniejsze dla mnie, zważając na kierowców i ich stosunek do rowerzystów, nie mam najmniejszych wątpliwości co do wyboru trasy.

      3. Lepiej pieszemu zrobić krok w boj, aniżeli auto mam manewrować.

      4. nie korkuje jezdni.

      5. Piesi na chodnikach to gapy i podpisuję się również pod notką Agaty.

      6. dwa lata na rowerze w większości po chodnikach i zero problemów (no ostatnio chłopiec wjechał we mnie, bo wyjeżdżał z podwórka i chyba zapomniał, że powinien się zatrzymać).

      7. KULTURKA ROWERZYSTÓW - NIE KAŻDY JĄ MA. SAM TO WIEDZĘ

      dobrego :)

      Usuń
  2. O!!!! Z perspektywy kierowcy też znalazłoby się kilka nakazów dla rowerzystów:
    1. Jeździj w kasku, co z tego, ze wyglądasz jak kretyn, i psuje Ci się fryzura - chroni Twoją głowę.
    2. Jeśli jedziesz po ulicy - obowiązują Cię przepisy - zatrzymuj się więc na czerwonym zamiast przeskakiwać między autami lub wjeżdżać na chodnik.
    3. Gdy auta zatrzymują się przed przejściem by przepuścić pieszych TY TEŻ MUSISZ TO ZROBIĆ, bo TAKI JEST PRZEPIS! Zamiast czmychać przed ich nogami dajel..
    4. Jedź oznakowanym, świecącym, błyszczącym, zwracającym na siebie uwagę rowerem! W jasnych ciuchach albo chociaż z odblaskami!
    I wg mnie najważniejsze!!:
    5. Jak masz, na którymś poboczu tą swoją ścieżkę rowerową to spadaj z jezdni i nie frustruj ludzi swoją obecnością!!

    Ojjj.. dużo by się znalazło, czasem rowerzyści zachowują się jak święte krowy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. no niestety, robią dużo złej roboty innym...

      Usuń
    3. Ostatnio się bulwersowaliśmy z Piterem, Krzywoustego, na wysokości WOMPU, zaraz po przystanku jest takie przejście bez świateł. Jedziemy sobie spokojnie, są ludzie, zatrzymaliśmy się, zatrzymało się autko obok, wszyscy grzecznie, pełna kultura jazdy a tu z prawej między autami rowerzysta - gdyby ten człowiek się nie zatrzymał to frajer przejechałby mu po butach.. Kolejna sytuacja - ulica Taczaka, auta śmigają 70-100 km/h, po prawej i po lewej stronie jezdni ścieżki (w ogóle ta ulica jest rajem dla rowerzystów, bo jako jedna z nielicznych, tak długa ma ścieżki..) a tu jedzie sobie maruder na kolarce, po jezdni.. wyciąga te swoje marne 40 km/h trzeba go wymijać - przecież stwarza w ten sposób niebezpieczeństwo na drodze.. Naprawdę nie rozumiem głupoty ludzkiej.. O, albo piesi! Właśnie ta nieszczęsna Taczaka, i Derdowskiego wzdłuż jeziorka - zrobili tam 2 ścieżki, jedna dla rowerów, jeszcze taka elegancja z asfaltem, druga brukowana dla ludzi.. Idzie matka z dzieckiem w wózku, wlecze się - bo jest na spacerze, ale nie.. musi iść po ścieżce rowerowej.. ludzie śmigają, bo akurat tam wolno, a ta uparcie.. grrr.. powiedz coś takiej to jeszcze się odszczeknie.. Ehh..

      Usuń
    4. no matek z dziećmi w wózkach najbardziej nie rozumiem... u nas mam największy problem na moście teatralnym, tam remontują, zawsze jest duży ruch, a teraz zamiast dwóch dużych przejść jest jedno, ale dla pieszych i dla rowerów obok, niestety pieszych jest tak dużo, że idą też po rowerowym... ok, rozumiem, remont, dużo ludzi, nie muszę jechać po tym przejściu, ale do jasnej... nie włazic mi pod nogi jak przeprowadzam rower, no też mam prawo przejść!

      Usuń
  3. W 100% zgadzam się z punktami wymienionymi przez Agatę, zwłaszcza z 10tym. Ale z komentarzami muszę trochę popolemizować. Zwłaszcza, że dzisiaj znowu ktoś chciał mnie przejechać...

    ---
    @Żona

    Chodnik jest dla pieszych, nie dla rowerzystów - prawda. Jeśli obok jest ścieżka (prawidłowo: DDR - Droga Dla Rowerów) to nie mam litości dla rowerzysty. Jeśli obok tej ścieżki nie ma, to staram się być wyrozumiała. Pamiętam jak ja zaczynałam jeździć po mieście rowerem. To jest strach o swoje bezpieczeństwo. Bycie wyprzedzanym "na grubość lakieru", bycie zmiatanym z ulicy końcem autobusu - to nie są miłe doświadczenia.

    Jeśli ktoś jeździ rzadko, nie jest przyzwyczajony do poruszania się ulicą (zwłaszcza jak nie ma prawa jazdy). Jeśli dopiero zaczyna poruszać się rowerem po mieście, ma prawo się bać (nie miałam takiego strachu w Holandii - tam jest zupełnie inna kultura jazdy). Jeśli nie jest młodego wieku, ma prawo czuć się niepewnie ze względu na mniejsze możliwości ciała. Takich ludzi nie oceniam.

    Natomiast wkurzają mnie młodzi (głównie) faceci w strojach typowo rowerowych (czyli nie jeżdżą raz w miesiącu), którzy popylają po chodnikach. Takich mam ochotę za wszarz i na jezdnię.

    Inna sprawa jeśli chodzi o takie ulice jak Gdańska, Goleniowska, Poznańska - tam strach jechać ulicą.

    Pamiętajcie jakie szanse ma rowerzysta w starciu z samochodem...

    ---
    @Krzysztof

    Niestety zaliczasz się do tych, których bym za wszarz i na ulicę...

    ---
    @Ilona

    1. Niestety nie jest to takie jednoznaczne. Ja jeżdżę w kasku ale znam kilka osób, które nie (i potrafią to logicznie i sensownie uargumentować z przykładami testów).

    2. Jeśli na światłach stoi kilka(naście) samochodów - mam prawo je ominąć i stanąć w pierwszej linii. Nie wdycham spalin przez np dwie zmiany świateł a samochód i tak wyrobi sobie swoją kolejność na najbliższej prostej. W niektórych krajach istnieją w przepisach określone strefy tuż przed światłami, gdzie rowerzyści mogą dojechać omijając sznur samochodów i bezpiecznie startować przed nimi. O chodnikach pisałam wyżej.

    3. zgoda

    4. są pewne ograniczenia jeśli chodzi o ilość światełek i błyskotek na rowerze (o dziwo). ale popieram.

    5. Pomijając wydźwięk tego zdania (który bardzo mi się nie podoba, nie spodziewałabym się...) powiedz mi, co rowerzysta ma zrobić w takiej sytuacji (z naszej okolicy): wyjeżdża ze Świerczewskiej na Derdowskiego i jedzie w prawo (w lewo i tak nie może). Wzdłuż jeziorka biegnie ścieżka. Na wprost, przez trawnik i na ścieżkę? Takich przykładów mogę Ci podać więcej. Szczecin nie jest przyjazny rowerzystom, przykro mi.

    Kierowcy również zachowują się jak święte krowy. I przypomnę tylko - jakie szanse ma rowerzysta w zetknięciu się z samochodem a jakie ma kierowca samochodu w zetknięciu się z rowerzystą...

    I mówię to w sytuacji, gdzie dziś rano ZNOWU ktoś chciał mnie przejechać. Gdybym nie stosowała się do zasady ograniczonego zaufania, dawno straciłabym wszystkie moje 9 kocich żyć... (ciekawe czy wiecie/pamiętacie/stosujecie, że kierowcy na rondzie mają obowiązek ustąpić rowerzyście na przejeździe rowerowym?)

    OdpowiedzUsuń
  4. I dalej: a jakie jest ograniczenie na Taczaka? 100? To tak dla czepiania się, bo wiem, że jest ścieżka. Ale też zapytam, czy mieliście okazję jechać taką ścieżką z kostki fazowanej (ściętej na brzegach) rowerem? A miejskim rowerem o gładkich kołach?? A szosówką??? Mi na moim góralu (gdzie mam gruby bieżnik) drętwieją ręce po takiej jeździe a co dopiero komuś z gładkimi oponami...
    I dalej: marne 40? A wyciągnęłaś kiedyś na rowerze 30 chociaż?

    Czepiam się, ale Ilona mówisz z taką nienawiścią, że nie poznaję...

    ---

    Co do matki z wózkiem - mózg takim wyżarło, mam wrażenie. Kiedyś się zatrzymałam i pytam grzecznie, czy nie uważa, że naraża dziecko na niebezpieczeństwo? A ona do mnie, że rowerzysta z daleka widzi, że zwolni i ominie, że ona się NIE BĘDZIE MĘCZYĆ PO TYM PIACHU I KAMIENIACH i czy ja sobie zdaję sprawę, że ona jest ZMĘCZONA. Jak jej rzuciłam, że może trafić na kogoś rozpędzonego, na większą grupę, na kogoś złośliwego, na mijających się, to mnie jeszcze zwyzywała...

    ---

    A ktoś, kto zsiada z roweru i go prowadzi i nadal uważa się za rowerzystę i popyla po ścieżce?

    ---

    Rozmawiamy dalej? ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie o tym mówię, Shenn. Jest na chodniku wyznaczona droga rowerowa, na większości swojej długości biegnie po tej stronie chodnika, gdzie jest ulica, tylko tam, gdzie są przystanki, biegnie za przystankiem, a nie przed. Ale rowerzystom nie chce się nadkładać pół metra drogi żeby okrążyć ten przystanek, więc jadą tępo prosto, wprost w ludzi wsiadających/ wysiadających z autobusu. Poza tym, o ile na DDR rower ma pierwszeństwo, o tyle na przejściu dla pieszych na DDR pierwszeństwo ma pieszy który chce przejść na drugą strone. Samochód jadący 50km/h potradi wyhamować przed pieszym, który chce przejść przez jezdnię, ale rower nie potrafi?
    Ja naprawdę rozumiem tych, którzy boją się jeździć ulicą, bo sama jestem tchórz w tym względzie, tych którzy nie mają doświadczenia itd, ale na litość boską, ludzie, boicie się jeździć po ulicy, a nie boicie się śmigać z niewiadomo jaką prędkością chodnikiem?! To znaczy że nie brak wam doświadczenia, tylko rozumu, bo jak ja nie mam doświadczenia w jeżdżeniu na rowerze, to boję się tak szybko jeździć i jestem ostrożna. Tymczasem mentalność jest taka: po ulicy nie, bo tam niebezpiecznie, bo są więksi ode mnie i krzywdę mogą mi zrobić, ale po chodniku juz tak, bo to ja jestem ten większy, więc mogę robić co chcę. Zresztą, Krzysztofie, trochę to potwierdzasz. Ja, będąc, na chodniku, mam przed tobą uskakiwać i "nie być gapą"? A Ty możesz robić co chcesz, bo masz rower? Będąc na chodniku, masz psi obowiązek uważać na ludzi, niezależnie od tego, czy są gapami, czy nie.

    Sorry, ale po ostatnim czasie jestem strasznie cięta na takich rowerzystów, bo nieraz, będąc w widocznej zaawansowanej ciąży, co podkreślam, na chodniku, który jest dla PIESZYCH, co tez podkreślam, uskakiwałam z drogi rowerzystom, którzy w d*pce mieli zdrowie i życie mojego dziecka, tylko pędzili na oślep, wychodząc z założenia, że ja mam im ustępować. Większą kulturą jazdy juz wykazywali się kierowcy, którzy na przejściach dla pieszych bez świateł przepuszczali nas od razu, chociaż były to przejścia, na których zazwyczaj do śmierci można stać i nikt cię nie wpuści, jak się nie wepchniesz. Tak podkreślacie, że dla was bezpieczniejsza jest jazda chodnikiem, ale jakie szanse miałoby moje nienarodzone dziecko przy zderzeniu z pędzącym rowerem?!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzamy się więc :)
    *Szybko jadący rowerzysta to zwykle ktoś, kto sobie na ulicy powinien poradzić. A na chodniku jest gościem.
    *Każde pasy, czy to przez ulicę, czy przez DDR, wymagają zatrzymania się. Nie ma wyjątków.
    *Krzysztof na ulicę sio.
    *I jeszcze raz - rowerzysta na chodniku zawsze jest gościem. Nawet na ciągu pieszo-rowerowym, mimo, że może jeździć tam zgodnie z prawem. Wyjątkiem ciąg rowerowo-pieszy a i tu powinien zachować ostrożność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Możliwe, wiem, że są też testy, które mówią, że jak człowiek walnie nieokrytą glacą w krawężnik to może nie przeżyć, a jak ma na sobie kask to może mu się nic nie stać...

      2. Kasiu, zgadzamy się do tego że trzeba się zatrzymać, co do chodników hmm moje zdanie jest takie - jeśli są ścieżki, zakaz wjazdu, jeśli nie ma - żeby uniknąć ulicy można ale z zachowaniem pierwszeństwa dla szalonego pieszego.. Ja natomiast nie zgodziłabym się z Tobą a propos tego dojeżdżania do linii - 1) możesz porysować czyjeś auto przeciskając się między-między, jak już samochody ruszą, to stwarzasz niebezpieczną sytuację - musi Cię wyminąć naście samochodów zamiast paru, które za Tobą stały - wymijanie musi być w bezpiecznej odległości, często muszą poczekać aż pas obok się opróżni, żeby można było wjechać autem choć jednym kołem obok, żeby zostawić Ci margines na ewentualne chybotanie lub przewrócenie się.. A nie wyprzedzać tak jak mówiłaś na grubośc lakieru..

      Na Taczaka masz ograniczenie 50 przed przejściami i 70 po.. Wszyscy jednak doskonale wiedzą, że ludzie na tej prostej prują 130 albo i więcej, jak ktoś lubi ryzykować swoim nieokrytym blachą ciałem oczekując od wszystkich przestrzegania przepisów jego wola, wszyscy wiedzą jakie są realia. Ja prowadząc auto staram się jeździć zgodnie z przepisami, a na Taczaka wiele razy ktoś ledwo zatrzymał mi się na tyłku, lub mrugał światłami, że powinnam przyspieszyć.. Po drugie wiesz, przewrócony rowerzysta bach i leży, a jednak droga hamowania nawet przy 40 km/h trochę zajmuje..

      Jaką nienawiścią? Raczej projektujesz tutaj na mnie swoje odczucia i reakcje na to co przeczytałaś.. Tak, bulwersują mnie ludzie, którzy są na tyle głupi, że mimo ścieżki jadą jezdnią, bo w ten sposób narażają życie swoje i moje! Niepotrzebnie każą mi siebie wyprzedzać, narażam swoje auto i życie na głupotę jakiegoś prującego obok szczyla w mercu od tatusia, który w dupie ma przepisy i w mieście jedzie 200 km/h. Gdy będę ratować siebie pewnie wjadę w tego nieodpowiedzialnego rowerzystę, który - och mój boże nie lubi kostki fazowej tylko woli asfalt (bo przecież mu wolno jezdnią!) - i jeszcze takiego, odpukać, zabiję. O konsekwencjach prawnych wolę nie mówić. Jezdnia to Dżungla, każdy walczy o przeżycie są jednak idioci, którzy nieodpowiedzialnie nie przestrzegają przepisów..

      Wyciągnęłam na rowerze nawet i 35 (mam prędkościomierz) a ludzie którzy śmigają na kolarkach (ci w profesjonalnych ciuszkach i kaskach, o których pisałaś) choćby ścieżką przy Europejskiej czasem i tak potrafili mnie minąć ze świstem.. Więc nie przesadzajmy.. Kostka fazowana - wiesz, zastrzeżenia co do rodzaju nawierzchni to już nie do mnie.. ale uważam, że argument bez sensu - równie dobrze kierowcy musieliby narzekać, że na Łukasińskiego lub Skargi mają kocie łby co naraża amorki itp..

      Co do Świerczewskiej i Derdowskiego - akurat tutaj chodnik nie jest tak często uczęszczany i nawet jeśli zwolni się albo i zejdzie z roweru by pieszy mógł spokojnie przejść nic takiego się nie stanie. Potem hyc przez przejście i jest się na ścieżce..

      Właśnie ze względu na to jakie szanse rowerzysta ma w zderzeniu z autem ja tam wolę jeździć tymi ścieżkami w śladowych ilościach, albo - jak Krzysiek - chodnikiem. I nie ryzykować swojego życia w imię bezsensownej walki z kierowcami bez mózgu, którzy nie przestrzegają ograniczeń prędkości.

      Usuń
    2. Myślę, że gdybyś była też kierowcą samochodu, który niejednokrotnie musiał wyprzedzać marudera-rowerzystę też patrzyłabyś na tą sytuację inaczej. I dostrzegłabyś wady i zalety z drugiej strony. A tak - Bliższa ciału koszula niż sukmana. Fakt, można do tego podchodzić na zimno na początku - jak takie sytuacje są jednostkowe, albo obyły się bez zagrożenia na drodze, ale gdy coraz częściej spotykasz się z niebezpieczeństwem na które jesteś narażona przez czyjąś głupotę to przestajesz patrzeć na to zimno a emocjonujesz się kolejnym zagrożeniem, które wcale nie jest Twoją winą, bo przecież Ty grzecznie jechałaś.. Sama zresztą doskonale wiesz o czym mówię - ale tylko z perspektywy rowerzysty.

      Usuń
  7. 1. Prawda. Chciałam tylko zaznaczyć, że nie jest to zupełnie jednoznaczne. I nie jest nakazane, więc nikogo zmusić nie możesz. Były dyskusje w sejmie na ten temat i uznano, że nie będą nakazywać. Zwłaszcza, że wielu ludzi jeździ rowerem, bo nie stać ich na samochód a nawet na autobus/pks (na wioskach na przykład) i oni na pewno kasku nie kupią...

    2. Głupiec pcha się tak, by było niebezpieczeństwo porysowania. Jak nie mogę przejechać to czekam. Inna sprawa, że nie raz zdażyło mi się przy mijaniu w ten sposób samochodów, że ktoś ujrzawszy mnie w lusterku specjalnie skręcił kierownicę i kawałek podjechał, żeby drogę zastawić. Całe szczęście to rzadkość, ale są i takie jednostki...

    Rowerzysta jest pełnoprawnym uczestnikiem ruchu. Ma prawo wyminąć samochody i startować z pierwszej linii. Samochód ma obowiązek wyprzedzać w sposób bezpieczny i wtedy, kiedy jest możliwość. Tam, gdzie jest duży ruch i jest ciasno nawet nie wskazane jest, żeby jechał szybciej ;)

    Na Taczaka jest 70 i w zadku mam tych, co jadą szybciej i się wściekają ;). Nawet jakby mieli na mnie trąbić, że jadę przepisowo 70. Niemniej jednak uważam, że tam rowerzysta powinien jechać ścieżką. Dla własnego bezpieczeństwa. Słowa o kostce są słowami o kostce (i słabej sytuacji rowerzystów w Szczecinie). Ale mogą częściowo tłumaczyć szosówkarzy (którzy często jadą jednak szybciej niż 40).

    A w momencie, gdy koszt budowy ścieżki z asfaltu i z kostki są porównywalne to jednak widzę różnicę. Ci, którzy jeżdżą codziennie też widzą różnicę. Do pracy mogę jechać ścieżką wzdłuż Europejskiej albo ulicą (Dworska-Wierzbowa) - odległość niemal taka sama. Wybieram ulicę. Mam dość kostki, serio. (a kostka naraża amorki samochodów a nie rączki ich kierowców raczej;) )

    Wyjeżdżając z Świerczewskiej w życiu nie wybrałabym chodnika - dziurawy, wąski. Hajda ulicą do świateł, a jeśli prosto to dalej ulicą, bo jak zjechać bezpiecznie na ścieżkę? Niektórzy jeżdżą rekreacyjnie i mogą sobie pozwolić na zatrzymanie się na światłach. Inni rower traktują jako środek transportu. Każde bezsensowne opóźnienia wkurzają tak samo jak kierowców.

    Przy okazji kolejne pytanie - jadę Derdowskiego w stronę Witkiewicza. Ścieżką. Przy wjeździe na działki kończy mi się ścieżka, nagle. Co mam zrobić? Zagwozdka kolejna - a moja codzienność powrotu z pracy.

    Ja na ulicy nie walczę z kierowcami, bo to nie ma sensu. Jadę zgodnie z przepisami i z ograniczonym zaufaniem. I wybieram Wierzbową zamiast śmieszki wzdłuż Europejskiej ;)

    Co do nienawiści - bo obiecałam - dobór słów (spadaj, frustruj), określeń (marne 40 - a weź wyciągnij tyle;)) , interpunkcji. Może z nienawiścią przesadziłam, ale nie były to wypowiedzi wyważone i spokojne:P

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeżdżę samochodem. Niedużo ale jednak.

    OdpowiedzUsuń
  9. Oraz nie liczę już ile razy chciał mnie ktoś przejechać na rondzie, ile mi wygrażał i wyzywał otwierając okno. Nie liczę ile razy autobus chciał mnie zdjąć z ulicy swoim tyłem. Nie liczę tych przechodniów na DDRkach.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekaj, od ronda na Ku Słońcu masz ścieżkę i to asfaltową, do przystanku 60, tam asfalt przechodzi w kostkę, dalej są przejścia dla pieszych z miejscem na rower, i dalej.. hmm.. mało uczęszczany chodnik - nie pamiętam :(
    Ok, wszystko rozumiem, chcesz, jedziesz jezdnią, ale zobacz ile masz przy tym nerwów? Ile razy się narażasz na uraz zamiast jechać tak jak ci "rekreacyjni" trochę ścieżkami trochę chodnikami?

    Co do kostki fazowanej - no niestety - jak się nie ma co się lubi... przyznaję, że nadgarstki bolą, ale dla mnie jest to nic w porównaniu z perspektywą urazu, który miałby dzięki jakiemuś nieodpowiedzialnemu człowiekowi przykuć mnie do łóżka. Nie mam przecież na sobie zbroi w postaci karoserii..

    Dobór słów jak każdy inny - przyznaję, że frustrują mnie rowerzyści na Taczaka (obszerniej pisałam wyżej), marne 40 w zderzeniu z 70-130, czyli prędkością jaką jadą auta, to zwyczajne spowalnianie - Jechanie po jezdni z niedostosowaną prędkością jest tak samo zagrożeniem jak jechanie ze zbyt wysoką... Powtórzę jeszcze raz - widzieliśmy frajera, który prawie przejechał starszemu człowiekowi po butach, ten frajer śmignął na Krzywego - to nie był człowiek, tylko frajer. Jedynie to "spadaj" mogło być odebrane jako wrogie - to się zgadzam..

    Ok, rowerzysta jest tak samo użytkownikiem drogi jak każdy inny, ale pokaż mi w takim razie auto, które wciska się między inne żeby dojechać do linii - choćby tiny winy smarcik... Jak takiego rowerzystę złapią światła w połowie Krzywego to niech się zatrzyma tam gdzie go te światła zastały - jak reszta pełnoprawnych użytkowników drogi - i czeka na zielone. Akurat argumentu z potrzebą wyprzedzania rowerzysty przez kilkanaście zamiast paru samochodów, i to jeszcze w tak niebezpiecznych warunkach, żadne rozumowanie nie obala. A tak, wszyscy by sobie pojechali, na przerzedzonej drodze auta za rowerzystą by go wyprzedziły i ludzie byliby szczęśliwi :)

    Fakt faktem, gdyby kultura jazdy cechowała wszystkich użytkowników drogi tej rozmowy by nawet nie było :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale jadąc do pracy (na Słoneczne, na spotkanie, etc) nie mam czasu na rekreację ;) Poza tym dla mnie to mniej nerwów jeśli potraktuję to jako grę logiczno zręcznościową. Samochodem też tak jeżdżę - mniej stresów ;). (pamiętając, że i ja i inni mają tylko jeden "lajf")

    Reszta later, muszę pokończyć sprawy w pracy ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. (to byłam ja, ale się przelogowałam i nie zauważyłam ;) )

    OdpowiedzUsuń
  13. ale dyskusja :) dwa słowa jeszcze ode mnie

    1. zgadzam się z shenn co do dojeżdżania na światłach na rowerze tak daleko do przodu jak sie da bezpiecznie wymijając kierowców

    2. a co zrobić jeśli chciałabym jechać ulicą bo nie ma ścieżki, a nie chce jechać chodnikiem bo mi nie wolno i mam jeden problem - staram się jechać jak najbardziej przy prawej, żeby mnie samochody mogły omijać, ale przy prawej jest dziura na dziurze i to tak mega wielkie, że jak w nie wjade to się wywalę, więc już wolę chodnikiem, bo nie będę jechać przecież środkiem i tamować ruchu, tak źle i tak niedobrze....

    OdpowiedzUsuń
  14. 1. ja się nie zgadzam :P wiecie dlaczego ludzie bezczelnie zajeżdżają Wam drogę? Bo nie lubią jak ktoś na rowerku ich wyprzedza :P

    2. Ja bym wolała chodnik :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Brawo Agata! Z pozycji kierowcy i rowerzysty napiszę tak: każdy ma coś na sumieniu, tak samo jak medal ma dwie strony a kij dwa końce. Ale fajna dyskusja rozwinęła się, czyli są emocje w tym temacie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. Aha, Kasia - wiesz, dla mnie też argument: "Niektórzy jeżdżą rekreacyjnie i mogą sobie pozwolić na zatrzymanie się na światłach. Inni rower traktują jako środek transportu. Każde bezsensowne opóźnienia wkurzają tak samo jak kierowców." jest bez sensu.. To rozmawiamy o tym jak jeździć, żeby było bezpiecznie, czy jak jeździć żeby było szybko? I co to ma w ogóle znaczyć, że traktując nawet rower jako środek transportu nie możesz sobie pozwolić na zatrzymanie się na światłach? :> Cooo?:> :P

    Gra logiczno-zręcznościowa na drodze - szalona istoto :P Toż to w grach zwykle są reguły, trzeba ich przestrzegać, a tutaj! Jak to mawiają moi: przyszły Mąż, przyszły Teść i przyszły Szwagier - przepisy to subtelne sugestie :P (czy coś w ten deseń :P)
    A stawka przecież jest ogromna :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, ja tak nie mówię!

      Usuń
    2. Ach to przepraszam za pomówienie.. Sedno - moje autorytety w postaci Piotrka i Waszego Taty, tak mówią :))

      Usuń
  18. Heh i nie miałam czasu wczoraj napisać i zapomniałam co chciałam...

    @Ilona
    "pokaż mi w takim razie auto, które wciska się między inne żeby dojechać do linii - choćby tiny winy smarcik"
    proszę bardzo:
    http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=ilWLvYrtpYQ
    ;)

    i nie przekona mnie chyba nic do czekania za sznurem samochodów na swoją kolej. Omijałam je już wtedy, gdy jeszcze to nie było dozwolone (przyznaję się). Mogłabym wrzucić tu argument miasta dla rowerów (centrum dla rowerów) ale nie wiem, czy rozkręcamy dalej dyskusję ;).

    @Agata
    "ale przy prawej jest dziura na dziurze i to tak mega wielkie, że jak w nie wjade to się wywalę"
    Nikt nie powiedział, że masz jechać przy krawędzi za wszelką cenę. Ma być bezpiecznie. Ja zwykle jadę na odległość studzienki - omijam studzienki, śmieci, większość dziur. Wielu tzw codziennych rowerzystów tak zaleca. Zresztą tu mała animacja dlaczego jazda dalej od brzegu jest bezpieczniejsza:
    http://commuteorlando.com/ontheroad/animations/narrowlane/narrowlane.html

    @Ilona
    Jak ktoś boi się rowerzysty i bezczelnie zajeżdża słabszemu drogę to dla mnie jest bucem z problemami :P

    "To rozmawiamy o tym jak jeździć, żeby było bezpiecznie, czy jak jeździć żeby było szybko?"
    Bezpiecznie i szybko. Przepisy są do przestrzegania (chociaż A. też mówi, że przepisy to tylko sugestia). Mówię tylko, że nie będę stała dwie zmiany świateł za sznurem samochodów albo nie będę przechodziła po przejściach dla pieszych np na 26kw/derdowskiego tylko po to by wejść na ścieżkę po drugiej stronie.

    A gra? Regułami prawo o ruchu drogowym. Stawka ogromna, prawda. Ale czy traktuję to jako grę czy poważną sytuację stawka ta sama, starania te same, a mniej nerwów. Zdrowiej dla mnie.

    ps1-wczoraj w drodze powrotnej wlazł mi pod koła młody, przystojny, natchniony. 5 cm od jego nogi zatrzymało się moje koło a to tylko dzięki szybkiej reakcji. (może ten się nauczy, miał w oczach coś między strachem a zawstydzeniem). chwilę wcześniej ominęłam trzy inne osoby wyłażące na ścieżkę z autobusu (reda). A potem na wjeździe na Wierzbową znów chcieli mnie przejechać ale wina była fifty-fifty tym razem niestety.

    ps-bałam się, że ta dyskusja zrobi źle naszej znajomości, ale chyba będzie dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. niezła animacja :)
    a co do znajomości też myśle, że nadal ok :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Skoro uważasz, za argument, że rowerzyści są słabsi, to po co w ogóle pchają się na jezdnię!?:>

    Filmik jest z czapy, bo to rowerzysta, jeszcze do tego bezczelny, bo nie ustąpił pierwszeństwa włączającemu się do ruchu autobusowi, tylko śmiga pomiędzy autobusami - ten drugi mógł ruszyć i go puknąć - to dopiero byłby raban... Fakt, taksiarze na tym filmiku zachowywali się skandalicznie, bo nie wolno jechać po tym rowerowym pasie..

    Dalej uważam, że skoro na Derdowskiego jest ścieżka DWUKIERUNKOWA! To każdy rowerzysta ma obowiązek jechać zgodnie z przepisami PO ŚCIEŻCE, a poruszanie się po jezdni jest ryzykiem branym na własną odpowiedzialność. Niestanie 2 zmiany świateł albo nieprzechodzenie przez pasy na 26IV/D. jak dla mnie - przepraszam - ale jest nieodpowiedzialne, bo W KORKU powoduje niebezpieczeństwo na drodze (tlumaczyłam wcześniej akcję z wyprzedzaniem) - w moim mniemaniu to przejaw egoizmu - jestem węższy/a mogę się przecisnąć, więc nieważne, że potem będę hamować cały ruch swoją powolną jazdą, szczególnie że po drugiej stronie jezdni jest ta ścieżka (jedna z nielicznych w Sz) i można przecież z niej skorzystać przez to usprawniając ruch na jezdni.

    Na Redzie niestety tak są rozplanowane ścieżki, że po wyjściu z autobusu trzeba przejść przez ścieżkę (słowa Piotrka), ale tutaj i tak odsyłam Cię po części do argumentacji Żony, i dodaję od siebie, że zarówno jak na jezdnię wtargnie człowiek, to kierowca musi zareagować, zatrzymać się, i zachować szczególną ostrożność, to samo obowiązuje pędzącego rowerzystę, gdy na jego DDR pojawi się ludź :P

    PS. Twój strach o losy naszej znajomości świadczy tylko o tym, moja Droga, że utożsamiasz się w pełni z rowerzystami z gatunku walczących, którzy nie przyjmują możliwości istnienia innego punktu widzenia niż ich.. Kasiu, to tylko logiczna argumentacja, wymiana myśli, konstruktywna dyskusja (chociaż trudno tu mówić o przekonywaniu, bo chyba żadna z nas nie zmieni zdania :P)

    Buziak :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://www.youtube.com/watch?v=M5sOfZTVdlk Tacy rowerzyści mnie wkurzają, wiesz? :>

      Usuń
  21. A to wywołałaś dyskusję! Sam rowerem jeżdżę po puszczy (i w ogóle generalnie na działce), a po mieście w ogóle. Choć akurat pod domem mam wypożyczalnię rowerów miejskich - może kiedyś skorzystam, ale póki co, nie. A rowerzyści na jezdniach często mnie denerwują - nade wszystko wówczas, gdy jadą jezdnią, gdy równolegle jest droga tylko dla rowerów.

    OdpowiedzUsuń