Żony od wieków zmagać się muszą z problemami. Problemy te często są trudne, niemożliwe do rozwiazania, wręcz niewykonalne. Jednak żony juz dawno wymyśliły sposób jak radzić sobie z przerastającymi je problemami. A ten sposób to:... MĄŻ.
To parafraza z Terrego Pratchetta(gdzie chodziło o oficerów i sierżantów), którą usłyszałam dziś od męża gdy szykując się do mycia okien zastanawiałam się co zrobić z firankami, żeby mi nie przeszkadzały i doszłam do wniosku, że trzeba... je zdjąć. Kochanie... pomóż!
No co się śmiejecie? Coś inaczej niż u Was?
A przy okazji - firankom przydało się pranie, wszak umyte okna lepie wyglądają z czystymi firankami. A ile było emocji przy wieszaniu! Ale o tym już wiedzą tylko nasze ściany!
Haha, no cóż, najgorsze jest to, że tak jest przy każdym myciu okien - jakby od razu nie można było tego zrobić porządnie :) Mnie brudne okna rażą, ale na firanki nie patrzę wcale, najchętniej bym je wyrzuciła.
OdpowiedzUsuńa ja się przekonałam, że firanki jednak dopełniają całości :)
UsuńPo takim Kochanie... pomóż! (a nie jakimś Zdejmij firanki!, co brzmi niemal jak Firanki, zdejm!), to już po chwili ich nie było.
OdpowiedzUsuńtrzeba wiedzieć jak mówić do męża :)
Usuń:) Wieszanie firanek ułatwiłam sobie, gdy kupiłam zdejmowane karnisze :) Ściągam wszystko, przypinam firankę i całość zakładam na górę dopiero. Ręce się nie męczą i można to zrobić raz a dobrze :)
OdpowiedzUsuńniby też bym tak mogła, ale właśnie zdjęcie karnisza to największy problem ;)
OdpowiedzUsuń