Święty Marcin. NIE Świętego Marcina tylko Święty Marcin. W obecnym mieście Króla i Królowej 11 listopada w Święto niepodległości jeszcze jeden powód do świętowania - imieniny ulicy Święty Marcin, na pamiątkę biskupa Marcina uznanego świętym już za życia. Król i Królowa w towarzystwie Królowej Matki, Króla Ojca, Księcia Brata i Księżniczki Siostry wybrali się na pochód św. Marcina. Były bardzo ładne i ciekawe machiny, wielkie kasztanowe ludziki, a nawet syreny, ładna muzyka, św. Marcin na czarnym koniu z całą świtą oraz słynne, bardzo smaczne rogale marcińskie z certyfikatem, do zdobycia tylko w okolicach Święta.
Po oględzinach komnat królewskich, wieczorem przyszedł czas na udział w bardzo udanym koncercie Maleńczuka oraz pięknym pokazie sztucznych ogni. Kolejnego dnia atrakcji też nie brakowało, była Starówka, Koziołki... Kolejna udana wizyta w Herbacianym Królestwie dobiegła końca.
Z tego co piszesz, było bardzo ciekawie. Pozdrawiam serdecznie! :)
OdpowiedzUsuńbyło :) miłe odwiedziny, zapraszam częściej i też pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że w Poznaniu byłem tylko kilka razy w życiu - głównie przy okazji różnych targów. Ale raz pojechałem specjalnie do Teatru Nowego (wieki temu), ale na Świętego Marcina nigdy nie byłem.
OdpowiedzUsuńto zapraszaMY, niekoniecznie trzeba czekać do następnego Święta :)
OdpowiedzUsuńHmmm cóż za dywagacje. Ja byłem w Poznaniu, ale nic nie zwiedziłem hehe. A na Lecha bym sobie pojechał. pozdrówki
OdpowiedzUsuń