Minął prawie rok. Dużo i mało.
Dość szybko. Cały czas było coś do zrobienia, trochę się czasem nie chciało i
odkładało w czasie, ale generalnie cały czas coś było jeszcze zaliczone do
remontu. W ostatnich biegach wystąpiła podłoga w przedpokoju, futryna w kuchni
i firanki. Linoleum zostało wybrane i pięknie położone, futryna w kuchni
pomalowana na kolor zielony farbą tablicową – można teraz pisać miłosne
wyznania i listę zakupów. Firanki to zwieńczenie naszego gniazdka, przy
uprzejmości rodziny zamówione, kupione i zawieszone na karniszach precyzyjnie
przytwierdzonych przez Króla. Hip hip hurra! Można oczekiwać świętowania rocznicy!
:-) Dobrze jest mieć swój kawałek nieba, do którego lubi się wracać, zwłaszcza po ciężkim dniu :)
OdpowiedzUsuńbardzo dobrze! :)
UsuńHA! Farba tablicowa! A czyj to był pomysł, bo na pewno nie Wasz :P
OdpowiedzUsuńoj tam, oj tam! :P
UsuńHmm inspirująca ta farba. Może coś zgapimy jak nam się spodoba.
OdpowiedzUsuńto musicie najpierw luknąć :)
UsuńPrzydałyby się jakieś fotki dla potwierdzenia tego faktu ;)
OdpowiedzUsuńmoże, może ;) trza będzie o tym pomyśleć ;)
UsuńNo i wspaniale! Tak trzymać!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNo to pięknie! U nas jeszcze trochę brakuje ale pomalutku. Choć główne prace są już zakończone. ;)
OdpowiedzUsuńto dobrze, teraz kolejne wazne prace przed wami jak sie domyślam ;)
UsuńTylko pogratulować :)
OdpowiedzUsuńdzięks :)
UsuńPrzyłączam się do gratulacji i serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń