W zeszłym roku Król i Królowa nie mieli wspólnego urlopu, w związku z tym tegoroczny był bardzo wymarzony i długo oczekiwany. Miejsce na mapie wybrane na prośbę Królowej, a zakwaterowanie to niespodzianka Króla, z widokiem(pięknym), który wciąż pokazywał się mu przed zaśnięciem. Otóż tego lata Król i Królowa wybrali się w Tatry - Królowa po raz pierwszy. Jak się okazuje w kilka dni po powrocie również termin był idealny bo pogoda była prześliczna, ale się skończyła. Było nawet zbyt gorąco ( dla niektórych, bo inny byli tym faktem zachwyceni - no może poza momentem najcięższej wspinaczki). Po długiej nieobecnośći w górach (5 lat!) stopniowo Królewska Para zaczynała rozgrzewkę. Gubałówka zdobyta pieszo to po takim czasie był niemały wysiłek. Nie obyło się bez małej, lecz ciekawej zmyłki w drodze powrotnej, która jednak przybliżyła szlak na Krzeptówki ( na czy do? ). Następnego dnia zdobyte zostało Morskie Oko wraz z Doliną Pięciu Stawów Polskich, niestety piąty był z tego szlaku niewidoczny, ale jakieś smaczki trzeba było zostawić na następny raz ;) Zejście było dla Królowej trochę straszne, ale skoro siedzi i pisze... ;-) Kolejna wielka wyprawa to Kasprowy Wierch. I tu Para Królewska, uznała że lepiej, ciekawiej i szybciej będzie wejść niż czekać w kolejce na wjazd, a i zjazd może być ciekawszy niż zejście. Przez Dolinę Jaworzynki, Halę Gosięnnicową i Murowaniec, z satysfakcją, lecz też dużym zmęczeniem (to są jednak prawdziwe i trudne góry - powtarzała Królowa) dotarli na szczyt by po zdjęciu, telefonach i chwili odpoczynku(przyjemnego chłodku), bez kolejki (stojącej) zjechać na dół. Po tym dniu Król i Królowa zgodnie uznali, że inne szczyty należy zostawić na inne wakacje, gdyż upał już obojgu dał się mocno we znaki. Kolejny dzień minął pod hasłem zwiedzania Bukowiny Tatrzańskiej, a w niej przysłuchiwania się Sabałowym Bajaniom. Ostatni dzień natomiast to zwiedzanie nie odkrytych dotąd zakątków Zakopanego z grobem Małkowskich w roli głównej. Niestety z powodu dezinformacji muzeum harcerstwa zostało również na następny raz.
Takim to oto spoosbem spełniły się niektóre marzenia, a inne wskoczy na listę w ich miejsce - jak np. przejażdżka bryczką. Więcej relacji z innej perspektywy niebawem na blogu Króla.
Jak cudnie:) Takie wspólne wczasowanie w formie aktywnej to wspaniała sprawa. Ja ostatni raz byłam zimą, również polecam. A latem to chyba w podstawówce, wracaliśmy czymś podobnym do bryczki z morskiego oka, tutaj nie polecam. Koń cały czas pierdział nam w twarz a poza tym mało kto o te biedne zwierzęta dba, jak dla mnie powinni tego zabronić:/
OdpowiedzUsuńwłaśnie są już reklamy nawołujące, żeby nie jeździć na Morskie Oko bryczkami bo konie są zbyt eksploatowane i zdychają...
UsuńNo ja akurat widziałam zimą jak jakiś góralczyna od siedmiu boleści bił konia żeby ten ciągnął sanie po asfalcie bez śniegu:/ na płozach.
UsuńFantastycznie. Nigdy nie byłam w górach. Może zrobiliście jakieś ciekawe zdjęcia, którymi się podzielicie? :)
OdpowiedzUsuńczekam co mój mąż wrzuci na bloga, żdeby mu nie podebrać zdjęć ;) a potem też pewno na fb
UsuńPrzy tej pogodzie fajnym pomysłem mogły być jaskinie - na przyszłość polecam (ale przy Mylnej dołączcie do jakieś grupy, bo nazwa jest prawdziwa - można się zgubić).
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że byliście w Bukowinie i dlatego chadzaliście we wschodniej części, ale polecam też tę część zachodnią - jest łatwiejsza w chodzeniu, ale też piękna (no a przy tym papieska)
Ja byłam pierwszy raz więc chciałam zaliczyć kilka najważniejszych atrakcji. Dopiszę jaskinie do listy na następny raz :) Łatwiejsze zostawimy na wędrówkę z małymi dziećmi ;)
UsuńO jaaaa! Nigdy nie miałam okazji tak naprawdę pochodzić po górach, a są takie piękne... Zazdraszczam :)
OdpowiedzUsuńto życzę, żebyś się kiedyś wybrała :)
UsuńNo to pięknie! My planujemy Zakopane za rok - zobaczymy tylko z jakim skutkiem hehe... ;)
OdpowiedzUsuńchcieć to móc :)
Usuń