W weekend Król i Królowa
odwiedzili strony rodzinne. W niedzielę Królowa mówi do Króla: a może pójdziemy
na mszę jednak tam? I chyba Królowa miała jakieś przeczucie. Bo tam jakoś tak
inaczej, nowy proboszcz i okazało się, że zapowiedziane było odnowienie
przysięgi małżeńskiej dla małżeństw. Było to związane z pielgrzymką małżeństw i
rodzin na Jasną Górę. Nie było aż tak uroczyście z wychodzeniem na środek,
odbyło się w ławkach i na zasadzie odpowiedzi na trzy pytania, podobne jak na
ślubie, trzymaliśmy się za ręce, patrzyliśmy sobie w oczy. Niezaplanowane, ale
miłe.
Choć minął dopiero rok od ślubu
Króla i Królowej, to już bardzo dużo wspólnych sekund. Takie odnowienie w
każdym momencie jest piękne. Za równo po roku, pięciu, dwudziestu i
pięćdziesięciu, a w kościele taka właśnie różnorodność była.
:-) No to pięknie :)
OdpowiedzUsuńA moi rodzice w miniony weekend obchodzili właśnie 30-stą rocznicę ślubu :)
no to tez pięknie :)
UsuńSzaleństwo. Do kolejnych odnowień :D
OdpowiedzUsuńtak jest! :)
UsuńPięknie:)
OdpowiedzUsuńtak :)
UsuńAle miła niespodzianka :)
OdpowiedzUsuńdokładnie :)
UsuńLubię takie niespodzianki. ;)
OdpowiedzUsuńja też :)
UsuńNiezaplanowane, ale miłe - może szczególnie miłe, że niezaplanowane?
OdpowiedzUsuńtak, chyba miało to znaczyć :)
UsuńNiedawno miałam okazję być świadkiem odnawiania przysięgi małżeńskiej - wyłam jakbym sama ślub brała ;)
OdpowiedzUsuńtakie uroczyste byłoby vardzo fajne, może za kilka lat na jakąś okrągłą sobie zrobimy indywidualne :) :)
UsuńTaki mały drugi ślub :)
Usuń