Pozmieniało się. Fakt nadal najważniejszy
jest obiadek i mąż po przyjściu z pracy. Lecz wszystko inne jakby mniej.
Zwłaszcza, że weekendy również wycięte ze zwykłego życia domowego. Dziwicie
się, że nie piszę? Nie mam kompletnie siły na komputer po 8 godzinnej pracy przed
nim. A i weny jakoś… nie tyle o brak, ale pustka w głowie, mózg musi odpocząć…
Piszą, że Amerykańscy naukowcy pracują
nad pigułkami antykoncepcyjnymi dla mężczyzn, że pracodawcy nie chcą
ciężarnych, a ludzie coraz mniej stawiają na śluby. Podobno legalizacja związku
nie jest potrzebna. Podobno… Ja w to nie wierzę. Państwo coraz bardziej
ogranicza pomoc rodzinie, rodzice muszą coraz więcej kupować swoim dzieciom do
przedszkola i szkoły, nie ma już nawet potrzebnej ilości papieru toaletowego…
Jak tu żyć w takim państwie, jak planować rodzinę, jak nie wyginąć…
Rzeczywiście, otwarcie Worda pomaga,
zawsze kilka słów spod palców wypłynie :-)
Ups! Już miesiąc od ostatniej
notki, gdzie ten czas?
p.s. Już ponad rok w Poznaniu! - Jest super :)