sobota, 30 kwietnia 2011

piszą wszyscy, piszę i ja...

Choć w trochę inny sposób. Podzielę się z Wami fragmentami felietonu napisanego z okazji 6 rocznicy śmierci JPII. 
Jaki jest 6-letni człowiek? Co potrafi? Do czego jest zdolny?
  • umie odróżnić dobro i zło
  • czasem potrafi przeprosić
  • rozumie konsekwencje własnych działań, ale niekoniecznie potrafi się oprzeć pokusie
  • lubi się wykazać, lubi pochwały
  • chce być samodzielny, lubi wyzwania
  • próbuje uzasadnić swoje decyzje
  • chce przynależeć do grupy
  • potrafi pracować, ale musi widzieć wymierne efekty
  • umie słuchać i skupić się około 15 min.
A co dla 6-latka stanowi trudność?
  • zauważanie potrzeb innych
  • współdziałanie
  • woli skłamać niż przyznać się do błędu, nie umie przegrywać
Agnieszka Porzezińska, Familia 4 (2011)
My sześcioletnie dzieci osierocone przez naszego Ojca. Jak wiele jeszcze pracy przed nami.

czwartek, 28 kwietnia 2011

internetowe szaleństwo

Czasem trzeba trochę poserfować. Poblogować. Pofejsować. Poleniuchować przed kompem. Pooglądać filmiki. Wszystko jest dla ludzi. Trzeba też poczytać tylko dla przyjemności. Posiedzieć, poleżeć, nie myśleć. Nie można narzekać na brak czasu i uzależnienie od marnowania go. Może po prostu trzeba zaakceptować, że w życiu już tak jest. Trzeba brać życie jakim jest. No może trochę starać się zmienić świat choć na odrobinę lepszy niż go zastaliśmy. Takie tam me luźne pisanie w poszukiwaniu weny...

niedziela, 24 kwietnia 2011

odsuwam głaz...

Odsunęła głaz i ujrzała: kłótnie, spory, waśnie, zaszłości z przeszłości, zatwardziałe serca, gniew, złość, niezrozumienie, pretensje. Nie, nie tak miało być. Próbuje jeszcze raz i uśmiecha się przez łzy. Tak! Można! stało się! On zmartwychwstał i wszystko jest jak dawniej, a może nawet lepiej? Uśmiech, radość, szczęście, współpraca. Nie ma krzyku, gniewu, egoizmu. Miłość wygrała. 
Jezus zwyciężył, to wykonało się, szatan pokonany Jezus złamał śmierci moc, Jezus jest Panem, o Alleluja...
Odsuwasz głaz i co widzisz? Życzę Wam, żebyście za pierwszym razem ujrzeli prawdę.


piątek, 22 kwietnia 2011

Święta, święta...

Mówimy "nie lubię świąt bo się trzeba natyrać, a potem rach ciach, wszystko zjedzone i znów bałagan...". Całe to zamieszanie nas denerwuje, kolejki w sklepach, pędzimy, wyprzedzamy się w wyścigu po koszyki, kto więcej kupi, dla kogo nie starczy chleba z makiem. W domach się przekrzykujemy, to jeszcze nie zrobione, tamto... Na pewno z niczym nie zdążymy, na pewno ktoś zauważy jakąś zakurzoną powierzchnię. A tymczasem mamy już Triduum Paschalne, nie mniej ważne od samej Wielkanocy, a może nawet ważniejsze. Bo gdybyśmy w tych całych "przygotowaniach" zatrzymali się na chwilę by świętować, raz że wszystko szło by dużo lepiej i spokojniej, dwa, że mielibyśmy czas by zauważyć o co chodzi. Zapytacie co świętować? Ostatnią wieczerzę? Śmierć na krzyżu? Złożenie do grobu? Jeszcze nie jest za późno. Ubierz się odświętnie, odłóż te gary, szmaty odkurzacze i idź. Czy jesteś gotowy to ujrzeć?

piątek, 15 kwietnia 2011

a jednak będzie o butach...

Szykowała się. Jak zwykle w najważniejszych momentach coś było nie tak. Czas uciekał nieubłagalnie. Już wiedziała, że jest spóźniona. Przez nią razem byli spóźnieni. Tak tego nie lubiła. Przecież ja się nie spóźniam, zawsze jestem za wcześnie i czekam na innych. Tylko, że oni się nie . dowiedzą. Bo tym razem oni czekają. Zniecierpliwieni. Nic innego nie będą wspominać tylko to. Na dodatek wszystko nie gra. Tu się coś odrywa tam odstaje coś nie pasuje. Przecież to było idealnie dopasowane, czemu teraz nie jest. A buty... Masakra... Wreszcie wychodzi. Czas zapomnieć o tym koszmarze. Przecież to najszczęśliwszy dzień w jej dotychczasowym życiu. Nieważne. Niech się  śmieją, degustują, obgadują. Ważny jest on. Ważni są ONI. Ta chwila, ten moment, ten czas. To co nastało po długim oczekiwaniu. Początek. I jeszcze ostatnie spojrzenie, od góry do dołu. Znośnie. I nagle... Paskudne, grube, różowe skarpety cisną w butach... Jak to się stało...?


Obudziła się. Na szczęście to był sen. Paskudny. Lecz niemożliwy. Na szczęście buty są jak ulał. Koszmar poskromiony. Ciekawe co dalej?

niedziela, 10 kwietnia 2011

kolory tęczy...

W życiu Księcia i Księżniczki wszystko idzie jak należy. Sprawy nie odkładają się na stole kancelarii, nowe pomysły przychodzą im do głów. Wciąż uczą się czegoś nowego o sobie. Nieustannie cieszą się drobiazgami.  Czas między przeszłym, a przyszłym ma barwy tęczy i zapach wiosny. Przyglądają się i dyskutują o innych powstających królestwach, remontują własny zamek. Jest czas bycia razem oraz czas bycia osobno. Czas spacerów oraz czas herbaty. Miłe uzależnienie, najmilsze z możliwych... 

wtorek, 5 kwietnia 2011

syndrom maturzysty...

Wiosna, słońce, uczyć się nie chce. Kończysz już szkołę i myślisz tylko o najdłuższych wakacjach w swoim życiu lub o czekających Cię zmianach, wyzwaniach, planach. Jeśli do tej pory pilnie chodziłeś do szkoły, to korzystasz z tego, że nie musisz nic nadrabiać z ostatnich chwil kiedy jeszcze można pójść na wagary. Jeśli natomiast dużo opuściłeś masz teraz zaległości i nadrabiasz, denerwujesz się kiedy potrzebnego Ci nauczyciela nie ma w szkole.

W innych chwilach życia też tak bywa. Jesteś pilny, ambitny, odpowiedzialny. Jednak przychodzi potrzeba buntu, może zmęczenia, chęć odpoczynku, odskoczni lub po prostu skorzystania z życia, ostatnich podrygów młodzieńczej wolności, jakiegoś wybryku, czegoś czego potem w tak zwanym "dorosłym" życiu już nie da rady. Bo przecież od pracy nie ma wagarów, a co najwyżej zwolnienie i to nie zawsze możliwe, nie ma też wagarów od wychowywania dzieci, robienia zakupów czy sprzątania. A może to potrzeba zerwania z robieniem czegokolwiek tylko z poczucia obowiązku, z przyzwyczajenia. 

I tak mamy też Wielki Post. Zrywamy z naszymi przyzwyczajeniami. Rzecz jasna, z tymi złymi, dobre należy pielęgnować. Lecz może czasem wywrócenie wszystkiego do góry nogami, droga pod prąd, początkowo wybrana dla przyjemności, nie jest wcale takie złe? 

To już niech każdy zdecyduje sam. Jaką drogą, bo nie ma jednej słusznej. Ważne by iść. I by dojść do celu. A cel jest jeden.