czwartek, 31 marca 2011

milczenie

Jest dobre i w odpowiednich warunkach bardzo przyjemne. Bezpieczne, beztroskie, miłe, pełne treści. Ona lubi milczeć z Nim, a On z nią. Nastaje po długich rozmowach, lub po słuchaniu Jego/Jej. Lub po prostu. Czasem w wieczornym zmęczeniu, czasem w zabieganiu codziennego dnia. Bywa terapeutyczne. Pełne bezpieczeństwa, akceptacji i spokoju.
"Z tobą nawet pomilczeć jakże jest ciekawie..." SDM

poniedziałek, 28 marca 2011

po warsztatach...

Pewnego dnia Książe i Księżniczka na kilka dni opuścili Herbaciane Królestwo i udali się do pobliskiego Królestwa Morskiego. Było tam herbaty pod dostatkiem co umiliło wszystkie spotkania. Rozmawiali, rozmawiali i rozmawiali. Poznali wspaniałe pary z których warto czerpać przykład, słuchali i znów rozmawiali. W pięknych okolicznościach przyrody wybrali się również na piękny, długi, bogaty w wrażenia spacer by ćwiczyć nabyte umiejętności. Wrócili czując się akceptowani i bardzo zadowoleni.

Dla zainteresowanych i niezainteresowanych - z całego serca polecają rekolekcje dla narzeczonych i weekendy dla małżeństw, bez względu na wiarę i stopień zaangażowania religijności. Przede wszystkim dla samych siebie. Po szczegóły - tutaj.

czwartek, 24 marca 2011

ogródek dziergany w podróży...

Ogródek trzeba pielęgnować, dbać o niego, troszczyć się. Należy podlewać roślinki, wyrywać chwasty, stosować pielęgnację odpowiednio do pory roku.

Kiedy robimy sweter dbamy by rękawy były odpowiednio długie, wybieramy kolory, które nam się podobają, wyjątkowy, wymarzony splot. Dbamy o to by szło równo, nic się nie pruło. Będzie taki jak go sobie stworzymy.

Dwoje ludzi idąc przez życie znajduje się w nieustannej podróży. To ciągła praca nad tym by wybierać wciąż nieznane ścieżki, troska o to by nie zabłądzić, wspólny rozwój, pasje, obowiązki, wędrówka przez trudności i przyjemności, poleganie na sobie.

W tej podróży zawsze przyda się ciepły sweter, a odpoczywa się najlepiej we własnym ogródku, pod drzewem.

wtorek, 22 marca 2011

między naleśnikami, a błyskiem złota...

Lubi spędzać razem dnie. Nawet tak pozornie banalne jak jedzenie naleśników i spacerowanie. A że międzyczasie zadzwoni telefon z bardzo miłą i oczekiwaną wiadomością to tylko powód by jeszcze bardziej się cieszyć. Niby kawałek szlachetnego kruszcu w ładnym kształcie, za ciężko zarobione pieniądze, a jednak cieszy, bardzo cieszy i kusi by założyć i nie zdjąć. Lecz trzeba jeszcze poczekać.  Niech Książe stanie się Królem, a Księżniczka Królową, a wtedy... z dumą będą nosić chwaląc się wyrytym napisem... a jakim? Niech to zostanie w świecie realnym.
"Rodzina to podstawa społeczeństwa. Kochajmy się!"
M. Musierowicz, Małomówny i rodzina, zakończenie

niedziela, 20 marca 2011

post księżycowy

Zajrzał w okno. Duży, prawie pełny, srebrzysty - Księżyc. Piękny jest pomyślała. Spoglądanie w gwiazdy kojarzy jej się przyjemnie. Jest wiele rzeczy niepozornych przyjemnie kojarzonych z ... elokwentnym i przystojnym jak Janek, czarującym i wesołym jak Grzesiu, silnym i dowcipnym jak Gustlik...Zabawne, pomyślała - co sprawia, że rzeczy kojarzą nam się pozytywnie. Jesteśmy warunkowani jak Psy Pawłowa, ślinimy się na wspomnienie cytryny. Nie zwiedzie jej jednak ta otoczka. Ten prawie pełny Księżyc jednak jest nadgryziony. Z pozoru doskonały zostawia kawałek na dążenie do doskonałości. Jest znakiem możliwości, że może być jeszcze lepiej. Lepiej w dobrych już relacjach, doskonalej napisane, lepiej w człowieczeństwie, lepiej w osobowości, lepiej z altruizmem, lepiej, wiele tych lepiej w naszym życiu, lecz muszą one być byśmy nie dali się nabrać i nie spoczęli na niewidzialnej ławce stworzonej z odgryzionej partii księżyca. Księżyc jest też marzeniem, symbolem podróży w nieznane, trudno osiągalnej w niełatwych warunkach lecz niezwykłej, tajemniczej pełnej przygód. 
Księżycowy post o wszystkim i o niczym. Taka Ona.

czwartek, 17 marca 2011

moje bezpieczne miejsce...

Otworzyła duże, drewniane drzwi, przeszła przez krótki, wąski korytarz na końcu którego widać było światło słoneczne i znalazła się tam. Mały ogród, wiosna-lato, ławka, trawa w kolorze soczystej zieleni, czereśnia z niekończącymi się owocami. Słyszała śmiech dzieci beztrosko baraszkujących z Tatą na trawie. Czereśnie miały cudowny, słodki smak, były bardzo soczyste. Chodziła boso po trawie, przyjemnie...  Pachniało słodko. Nieustannie świeciło tam Słońce, nigdy nie było mniej, ani więcej, zawsze 25 stopni. Słychać było śpiew słowika, a może dwóch. Otaczał ich żywopłot z dużymi kwiatami w kolorze fuksji, bronił od wszelkiego zła, nie przepuszczał dźwięków z ulicy. Można było na nią wyjść, ale nie można było z niej wejść. Tam nigdy, niczego się nie bała, nic nie było jej straszne, tam nabywała energii i odwagi na każdy nowy dzień. Czuła spokój, zrozumienie, miłość, było dobrze. Zawsze.

wtorek, 15 marca 2011

o przestrzeni...

Nie ma biurka. Nie ma parapetu. Nie ma łóżka. Biurko młodszej bardziej potrzebne. Już przestała się nawet denerwować, że bałagan. Czasem poprzekłada rzeczy na kupkę by nie przeszkadzały. Parapet. Dotychczas miejsce do trzymania książek i innych bibelotów, czasem kwiatów lecz już nie tylko jej kwiatów. Łóżko. Bo przecież starszej siostry jest wygodniejsze, większe, dostępniejsze. Przestrzeń życiowa. Nawet ta poza domem nie zawsze własna. Z nim łatwo o przestrzeń, o oderwanie od rzeczywistości, od problemów. Czyżby zbyt łatwo? Czyżby egoistycznie? To stan przejściowy. W to wierzy. To wie. Bo przecież najstarsza w rodzeństwie nie umie być egoistką, nie umie dbać tylko o siebie. Lubi czytać. Na szczęście On też lubi.

poniedziałek, 14 marca 2011

w domu książek

Siedziała, czekała, rozmyślała. Mądry jak Hajduk, czarujący jak Pyziak, troskliwy jak Ignacy Borejko, zwariowany jak Dambo, kochający jak Bernard, zapatrzony jak Maciek i wiele innych epitetów jak wielu innych bohaterów. Lubi przestrzeń, lubi wyjść z domu, lubi słońce za oknem przebijające się przez deszcz. Lubi niespodziewane spotkania i kilka miłych słów. Nic nie jest straszne kiedy na przekór wszystkiemu i wszystkim jest się optymistą, tak jak ona. Optymistą pełnym życia, trochę zakręconym z lekką dozą planowania. 

To marzec, miesiąc marcowania. To zawirowanie w głowie, lekka dezorientacja. Te postanowienia bycia lepszym, częstszego korzystania z humoru. Szła i śpiewała. Lubi kiedy idzie wiosna. I jak nigdy lubi kiedy czas szybko płynie. Bo ona już jest przeniesiona dalej, odlicza, choć tylko w myślach.
"...ja tak jak Ty tylko jedno mam życzenie, niech zacznie się letnie przesilenie..."
Lubi kiedy są powody do mruczenia...

sobota, 12 marca 2011

teatralnie...

W pewien ciepły przedwiosenny wieczór w Królestwie Herbacianym miała miejsce rzecz nie taka znów nadzwyczajna, lecz bardzo miła. Książe i Księżniczka w wytwornym towarzystwie Lady I. i Lorda P. a także Lady M. i Lorda K. wybrali się do teatru. Sprawił to zaskakujący, zabawny i nieprzewidziany splot wydarzeń, lecz konsekwencje tej decyzji były nad wyraz przyjemne. Sześcioro wspaniałych przez cały wieczór zaśmiewało się do łez, za co odpowiedzialni byli za równo aktorzy jak też osoby wcześniej nie wspomniane. Oczywiście w towarzystwie tym, amatorów herbaty nie brakowało, co sprawiło, że osoby postronne mogły pomyśleć iż sztuki teatralne trwają teraz znacznie dłużej niż można się spodziewać. Nastrojów tych wzniosłych zburzyć nie była w stanie nawet pewna cukierkowa panna, której w końcu trudno się dziwić. Odświeżywszy swe zasoby kulturalne, z miłymi wspomnieniami w sercach, niewykluczając możliwości podobnych iwentów nasi bohaterowie pożegnali się mówiąc sobie "do zobaczenia".

czwartek, 10 marca 2011

wieczorami...

" Co to oznacza jeśli bez Ciebie świat jest niekompletny? - pomyślała Bebe. - Jeśli dwa dni bez Ciebie to są dwa poranki bez Ciebie, dwa południa bez Ciebie i dwa wieczory bez Ciebie, dwa tysiące osiemset osiemdziesiąt minut bez Ciebie; co to oznacza, jeśli ktoś przez czas tak długi nie jest w stanie wykonać najprostszej czynności użytkowej ani odwrócić myśli od jednego wyłącznie tematu, czy to nie oznacza, że ten ktoś popadł w obsesję?"
M. Musierowicz, Brulion Bebe B.


Zna ten stan. Dobrze zna. Pamięta go z wtedy, pamięta go z teraz. Lubi go i nie lubi. Nie lubi pustych wieczorów. Nie lubi swojej własnej prywatnej przestrzeni bez Ciebie. Co z tego, że jej przestrzeń wieczorami w końcu jest wolna, przez nikogo nie zajmowana, spokój i cisza przez nikogo nie zakłócane.

"...dość mam już pustych dni i świąt, których nie było..." Kancelaria, Zabiorę Cię

Lubi wieczory zapełnione. Gdy nawet osobno ale obok. Lubi wieczory, które będą. To jej ulubione wieczory. Lubi je od dawna, przeczuwa je choć jeszcze ich nie zna. A może zna? Jest kobietą. Musi je znać. Ma je we krwi. Wie o nich wszystko i nic zarazem. Będą. Lubi je. Lubi wieczory. Te w jej głowie. Wtedy lubi też te obecne. Te lubi bardziej. Ale tamte najbardziej. Lubi wieczory. Lubi wieczory. Wie, że lubi wieczory.

środa, 9 marca 2011

opowiem Wam bajkę...

Pewnego dnia na pograniczu lata i jesieni Kandydat na księcia zaprosił Kandydatkę na księżniczkę w pewne miejsce. Było tam ciemnawo, zimnawo, a jednocześnie przytulnie, kolorowo, nastrojowo i smacznie. Nie spodziewali się oni, że tak miło jest pogawędzić, że tak szybko mija czas. Nie spodziewali się wtedy, że tron Herbacianego Królestwa jest tak blisko i taki dostępny. Nie wiedzieli co jeszcze przed nimi. Wiedzieli jedno. Herbata smakuje radością obecności. Kandydat na księcia był z siebie zadowolony, zapamiętał wiele szczegółów. Przyszła Księżniczka polubiła to miejsce i pozwoliła by jeszcze nie raz tam wracali zawsze wybierając ten sam stolik.  Tak zaczęła się ich przygoda z aromatem słodyczy ukryta w dzbanku rozmaitości. A potem... Kandydat na księcia stał się Księciem To Be, a Przyszła Księżniczka Princess to be. Smaki herbaty się zmieniały od łagodnych zielonych, przez intensywne owocowe, aż do mocnych, czarnych bez cukru. Książe zasługiwał już w pełni na swój tytuł, a i Księżniczka nie miała nic przeciwko temu by wkrótce stać się Królową. Wspólnie snuli marzenia o odkrywaniu kolejnych, nowych smaków herbaty i o tronie w herbacianym królestwie zdobytym miłością, wytrwałością, oczekiwaniem, przezwyciężaniem i doskonaleniem siebie...

Donosów z Herbacianego Królestwa ciąg dalszy nastąpi.

wtorek, 8 marca 2011

na początek...

Na razie minimalizm. Pewno się jeszcze pobawię, ale kiedy indziej.
Tymczasem idę zaparzyć herbatę.